W operacji czynnie uczestniczyła osoba nieuprawniona. Fot. Pixabay/zdjęcie ilustracyjne
W operacji czynnie uczestniczyła osoba nieuprawniona. Fot. Pixabay/zdjęcie ilustracyjne

Kobieta chciała zadośćuczynienia za operację. Rzecznik Praw Pacjentów zbulwersowany

Redakcja Redakcja Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8
W operacji uczestniczył syn ordynatora, student pierwszego roku fizjoterapii. Trzymał haki, szył skórę, zakładał cewnik i przyszywał dren. Po 11 latach sąd przyznał nieżyjącej chorej odszkodowanie, ale niższe niż koszty procesu, które ma ona ponieść. Sprawą zajął się Rzecznik Praw Pacjenta nazywając wyrok sądu zaskakującym.

W operacji czynnie uczestniczyła osoba nieuprawniona

Sprawa zaczęła się w 2013 roku, kiedy Krystyna W. z powodu złamania kości biodra została zoperowana w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim. Po zabiegu nie odzyskała jednak sprawności i wypisano ją, jako osoba leżąca. Nie mogła chodzić, przyjmowała silne leki przeciwbólowe i wymagała stałej pomocy innych osób, nawet przy prostych czynnościach. Pacjentka uznała, że do takiego stanu doprowadził ją przeprowadzający zabieg lekarz.

Okazało się, że w operacji czynnie uczestniczyła osoba nieuprawniona, syn ówczesnego ordynatora chirurgii, operującego poszkodowaną. Syn był wtedy studentem pierwszego roku fizjoterapii, ale w trakcie operacji trzymał haki, szył skórę, zakładał cewnik i przyszywał dren. Pacjentki nie poinformowano o obecności osoby nieuprawnionej na sali operacyjnej. Przed Sądem Okręgowym w Zamościu domagała się od szpitala w zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę i naruszenie jej praw pacjenta.


Ordynatora zwolniono dyscyplinarnie

Kiedy w styczniu 2014 r. sprawa wyszła na jaw, ordynatora zwolniono dyscyplinarnie w uzasadnieniu podając ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków polegające na dopuszczeniu do obecności i uczestnictwa w zabiegach operacyjnych osoby nieuprawnionej. Prawidłowość „dyscyplinarki” potwierdził sąd pracy. Prokuratura Rejonowa w Zamościu oskarżyła ordynatora o przekroczenie uprawnień i narażenie pięciu innych pacjentów na utratę zdrowia i życia. Okazało się, że ordynator kilka razy dopuszczał do aktywnego udziału w operacjach swojego syna. Zdaniem biegłych było to zagrożeniem dla pacjentów. 

Sąd Okręgowy w Zamościu stwierdził, że doszło do błędu w sztuce medycznej i naruszenia praw pacjenta. Potwierdził, że syn ordynatora nie miał prawa przebywać na bloku operacyjnym, bo nie został skierowany do odbycia praktyk, a „kierunek jego studiów nie przewiduje praktyk w kontakcie klinicznym z pacjentem hospitalizowanym lub leczonym ambulatoryjnie”. Biegły z zakresu ortopedii i traumatologii stwierdził jednak, że „teoretycznie" jego czynny udział nie miał wpływu na prawidłowość zabiegu. Tak też uznał sąd.

Biegły stwierdził też, że zastosowano właściwą metodę leczenia, ale popełniono błąd techniczny, wprowadzając materiał zespalający niezgodnie z zasadami stabilizacji odłamów kostnych, co miało wpływ na zdrowie kobiety. Za rozstrój zdrowia sąd przyznał chorej 50 tys. zł zadośćuczynienia od szpitala. Podkreślił, że już sama obecność osoby nieuprawnionej podczas zabiegu narusza godność operowanego, czynne uczestnictwo w operacji studenta I roku kierunku niezwiązanego z lecznictwem narusza zasady fachowości, staranności i etyki lekarskiej, a jeśli do zabiegu dopuszcza go główny operator, ordynator oddziału, naruszenie prawa pacjenta jest ewidentne i zawinione.


"Szpital nie ponosi całkowitej odpowiedzialności za stan zdrowia 86-letniej kobiety"

Jednocześnie Sąd uznał, że szpital nie ponosi całkowitej odpowiedzialności za stan zdrowia 86-letniej kobiety. Uraz, którego doznała, niezależnie od leczenia, pozostawia trwały i nieodwracalny uszczerbek na zdrowiu. Nie bez znaczenia był wiek pacjentki i osteoporoza. W apelacji szpital domagał się oddalenia roszczeń pacjentki. Przekonywał, że nie ma dowodów, że jedyną i istotną przyczyną pogorszenia zdrowia pacjentki było wadliwe przeprowadzenie operacji. Zdaniem szpitala wprowadzenie materiału zespalającego niezgodnie z zasadami stabilizacji nie miało wpływu na całokształt zastosowanej metody i jej pozytywnego efektu. Sam zabieg został przeprowadzony zgodne ze sztuką lekarską.

Szpital przekonywał, że nie ma podstaw do zapłaty zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta, bo „mimo naganności faktu uczestniczenia tam osoby nieuprawnionej, nie miało to wpływu na stan zdrowia powódki, nie było aż tak rażącym naruszeniem praw pacjenta". Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał wyrok uznając, że udział osoby nieuprawnionej naruszył godność pacjentki i prawo do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością. W związku z tym, że powódka umarła w trakcie trwania postępowania apelacyjnego Sąd należne jej 100 tys. zł zadośćuczynienia podzielił między cztery jej córki.

Do procesu przeciwko szpitalowi włączył się Rzecznik Praw Pacjenta

Do procesu przeciwko szpitalowi włączył się również Rzecznik Praw Pacjenta. I teraz Sąd doszedł do przekonania, że udział osoby nieuprawnionej w operacji nie przełożył się na stan zdrowia pacjenta, pogorszenie tego stanu, i w tym zakresie oddalił powództwo. Uznał jednak, że udział studenta w zabiegu operacyjnym stanowi zawinione naruszenie praw pacjenta i z tego względu sąd przyznał pacjentowi kwotę 20.000 zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta. Mając na uwadze okoliczności sprawy, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jednocześnie Sąd obciążył pacjenta wydatkami sądowymi w wysokości 26.157,73 zł oraz kosztami procesu w kwocie 3.617 zł, co daje 29.774,73 zł.

Rzecznik ma wątpliwości, czy tak wygląda poczucie sprawiedliwości? Tym bardziej, że zwrócił się do wszystkich Prezesów Sądów Apelacyjnych i Okręgowych o propacjenckie podejście do kosztów spraw o błędy medyczne. Przypominał o zasadzie słuszności, który mówi, że w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej w ogóle kosztami. Zwłaszcza, że sprawy o błędy medyczne należą do jednych z najbardziej skomplikowanych, w szczególności jeśli chodzi o postępowanie dowodowe i wykazanie związku przyczyno-skutkowego pomiędzy zdarzeniem, a zaistniałą u pacjenta szkodą. Dlatego Rzecznik Praw Pacjenta nie zgadza się z decyzją sądu i zaskarżył postanowienie o kosztach do sądu wyższej instancji.

Tomasz Wypych

Źródło zdjęcia: W operacji czynnie uczestniczyła osoba nieuprawniona. Fot. Pixabay/zdjęcie ilustracyjne

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo