„Gazeta Wyborcza”: „Albo wpuścimy świeżą krew z Afryki, albo Europa będzie wielkim muzeum dla bogatych Chińczyków”. Fot. PAP/EPA/Filip Singer / Screen: Wyborcza.pl
„Gazeta Wyborcza”: „Albo wpuścimy świeżą krew z Afryki, albo Europa będzie wielkim muzeum dla bogatych Chińczyków”. Fot. PAP/EPA/Filip Singer / Screen: Wyborcza.pl

Wyborcza na jedynce: „Wpuśćmy migrantów z Afryki”. Oda do Marksa

Redakcja Redakcja Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 279
W sobotni poranek na jedynce „Gazety Wyborczej” ukazał się wywiad zatytułowany: „Albo wpuścimy świeżą krew z Afryki, albo Europa będzie wielkim muzeum dla bogatych Chińczyków”. To rozmowa z Ilją Leonardem Pfeijfferem, holenderskim pisarzem, „znawcą migracji”. Myśliciel chętnie powołuje się w swoich tezach na Karola Marksa.

„Gazeta Wyborcza”: „Albo wpuścimy świeżą krew z Afryki, albo Europa będzie wielkim muzeum dla bogatych Chińczyków”

„Gazeta Wyborcza” w sobotni poranek nie tylko publikuje teksty poświęcone jutrzejszym wyborom ze zdjęciem jednoznacznie wskazującym na kogo głosować. Nie kryjący swoich politycznych sympatii tytuł nawet swoich wiernych czytelników zaskoczył mocnym wywiadem na samej górze portalu: „Albo wpuścimy świeżą krew z Afryki, albo Europa będzie wielkim muzeum dla bogatych Chińczyków”.

Zanim zreferujemy rozmowę z Ilją Leonardem Pfeijfferem („holenderski pisarz, znawca migracji”) zwrócimy uwagę, że treść wyraźnie przestraszyła i zbulwersowała tamtejszych komentatorów, na ogół zachwyconych linią programową „Wyborczej”.


Komentatorzy „Wyborczej” oburzeni: „Świetny moment na publikację tego artykułu”

Chropek: „Spektakularny strzał w stopę przed niedzielą”; Caspar87: „Świetny moment na publikację tego artykułu”.

Inne komentarze: „40 tysięcy imigrantów z Afryki to to czego przygasłe miasto potrzebuje?”; „Potrzebny nam 10 albo 20 letni lockdown?”; „Pan ma szanse wygrania plebiscytu na szkodnika roku GW”; „Nie mogliście poczekać dwa dni z publikacją?”; „Mogliscie poczekac z publikacja do poniedzialku. Czy ten artykul dzisiaj jest potrzebny? Jesli tak to w jakim celu?”; „Serio ?? Wpuścić 40 tys muzułmanów do Wenecji i mieć nadzieję że uszanują kulturowe dziedzictwo i piekno tego miasta??” (pisownia oryginalna).

Jak widać, część komentariatu „GW” jest przerażona samym pomysłem. Część uważa go za strategicznie chybiony ze względu na niedzielne wybory. Co właściwie znajduje się w tekście?


„40 tys. uchodźców z Afryki to jest dokładnie to, czego potrzebuje takie miasto jak Wenecja”

Ilja Leonard Pfeijffer mówi, że


40 tys. uchodźców z Afryki to jest dokładnie to, czego potrzebuje takie miasto jak Wenecja. Musieliby przecież gdzieś pracować, potrzebowaliby butów, ubrań, możliwości zrobienia zakupów. Wtedy miasto miałoby znowu normalną strukturę gospodarczą. Potem potrzebowaliby szkół, księgarń, sklepów papierniczych – wszystkich tych rzeczy, które z takich miast zniknęły, bo nie są potrzebne turystom. Teraz te miejsca są dosłownie sprzedawane, a ich mieszkańcy – składani w ofierze na potrzeby interesu ekonomicznego zglobalizowanej turystyki.


Holenderski pisarz odwołuje się do antycznych korzeni europejskiej cywilizacji (dodajmy – właściwie do tego redukując kwestię europejskich korzeni): „Europejska dyskusja wokół migrantów i uchodźców jest pięknym paradoksem, bo ogromną część swojego sukcesu Europa zawdzięcza właśnie migracjom. Proszę zobaczyć: jesteśmy tacy doskonali w pamiętaniu o naszych korzeniach, dbamy o przeszłość, bronimy kultury, jesteśmy nostalgiczni, a jednocześnie zapominamy, że jedną z najważniejszych naszych opowieści, mitów założycielskich europejskiej cywilizacji jest „Eneida" Wergiliusza, czyli historia wojennego uchodźcy”.

„20 tys. uchodźców z Ukrainy nie było problemem”

I dalej dowodzi: „Migracja jest nie tylko motorem rozwoju cywilizacji, ale też czymś naturalnym. Od momentu, kiedy stanęliśmy na dwóch nogach, zaczęliśmy iść. Tylko teraz to, że inni do nas idą, stało się zagrożeniem dla naszego komfortu. W Holandii jest wielka awantura o te kilka tysięcy migrantów, których Unia ma tam relokować. Ale 20 tys. uchodźców z Ukrainy nie było problemem”.

Dalej próbuje mętnie wyjaśniać: „Ukraińcy są oczywiście podobni kulturowo, biali – możemy to wszystko sobie tak tłumaczyć. Ale prawdziwa różnica pomiędzy Europejczykami i migrantami z Afryki czy Bliskiego Wschodu jest gdzie indziej. Dzieli nas oś czasu, stosunek do niej”.


Rozmówca "Wyborczej" zachwala Marksa

W ideologicznym uzasadnieniu swoich wywodów Ilja Leonard Pfeijffer sięga po Karola Marksa. Jak mówi: „Do zmiany podejścia do migrantów – uważam – nie potrzeba rewolucji. Starczy myślenie o własnym interesie, bycie pragmatycznym. Większość Europejczyków jeszcze do tego nie doszła, ale dojdzie prędzej czy później. Natomiast rewolucji, owszem, potrzeba, ale do czegoś innego. Tym wielkim problemem stojącym za zagrożeniami dzisiejszego świata jest niedziałający kapitalizm, którego nie da się już utrzymać. Żeby to naprawić, potrzeba radykalnej zmiany, to o tym przecież pisał Marks”.

Jego zdaniem problem z Marksem jest taki... że „nigdy nie wprowadzono jego nauk w życie”.

Pfeijffer peroruje: „Tylko że Marksa nigdy nie wprowadzano w życie literalnie. Rewolucja w Rosji nie była marksistowska, bo Marks pisał nie o rosyjskich chłopach, tylko o uprzemysłowionej Anglii i Londynie. Inna sprawa, że dopiero teraz widzimy w pełnej skali to, co on przewidział – turystyka jest tu akurat doskonałym przykładem. Wszystkie zyski są prywatne, wszystkie koszty i straty są publiczne. To się dzieje teraz, na naszych oczach. Nie chcę tutaj wyjść na piewcę marksistowskich rewolucji, ale nie da się nie zgodzić z tezą, że na planecie z ograniczonymi zasobami naturalnymi model oparty na wiecznym wzroście gospodarczym jest niemożliwy do utrzymania”.

„Migranci z południa nie są problemem – są tak naprawdę rozwiązaniem”

Holenderski pisarz co prawda zdaje sobie sprawę, że zwykli Europejczycy mają prawo do niepokoju taką wizją, ale nie robi to na nim większego wrażenia.

Pfeijffer twierdzi: „Dzisiaj nie obowiązuje już podział na lewicę i prawicę jak w czasach pokolenia pana rodziców. Te dwie kategorie są coraz bardziej bez znaczenia. Oś podziału dzieli teraz świat na tych, którzy widzą globalizację jako wyzwanie, oraz tych, którzy się jej boją, bo są jej ofiarami”.

Holenderski pisarz nie ma jednak przekonania, że ofiary globalizacji z naszego kręgu cywilizacyjnego mają rację.

Argumentuje: „Nie rodzimy dzieci, nasze społeczeństwa są coraz starsze, nie stać nas na utrzymanie emerytur, systemów opieki zdrowotnej – to już jasne, nie da się z tym dyskutować. Po drugie, zwłaszcza na Zachodzie Europy nie chce nam się wykonywać podstawowych prac. Holandia, Włochy, Hiszpania, wszędzie istnieje ten problem. I mimo tego wszystkiego cały czas mówimy, że migranci z południa są problemem – podczas gdy są tak naprawdę rozwiązaniem. Trzeba więc zmienić paradygmat”.

W sobotni poranek „Gazeta Wyborcza” wraz z nim „zmienia paradygmat”. A co wy o tym sądzicie?

Ilja Leonard Pfeijffer – podajemy za „GW” – to urodzony w 1968 roku holenderski pisarz, poeta, filolog klasyczny, jeden z najważniejszych i najczęściej nagradzanych współczesnych autorów holenderskich. Od 2008 r. mieszka w Genui. Jego książki przetłumaczono na ponad 20 języków, w tym polski.

Opublikowany w sobotę rano na jedynce Wyborcza.pl tekst po kilku godzinach zniknął ze strony. Wciąż jest jednak do znalezienia w sieci. AKTUALIZACJA: Ostatecznie tekst został usunięty w ogóle - nie ma go również pod wskazanym linkiem. 

KW

Źródło zdjęcia: „Gazeta Wyborcza”: „Albo wpuścimy świeżą krew z Afryki, albo Europa będzie wielkim muzeum dla bogatych Chińczyków”. Fot. PAP/EPA/Filip Singer / Screen: Wyborcza.pl

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka