Laureaci Grand Press 2022, fot. press.pl
Laureaci Grand Press 2022, fot. press.pl

Bojkot prestiżowej nagrody dziennikarskiej. Wszystko przez opisany mobbing

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 48
Do portalu Gazeta.pl dołączają inne redakcje, które na znak protestu nie wezmą udziału w najbardziej znanym konkursie dziennikarskim. Jest to pokłosie reportażu Katarzyny Włodkowskiej, która w materiale napisała o działaniach przemocowych w redakcji "Press".

Wszystko zaczęło się pod koniec maja 2023 roku. Wtedy "Gazeta Wyborcza" opublikowała w "Dużym Formacie" reportaż: "W redakcji Andrzeja Skworza. Odliczam. Aż się rozryczysz i wyjdziesz". 40 osób opowiedziało autorce tekstu o przemocowych zachowaniach redaktora naczelnego "Pressa". Wiele osób z powodu warunków panujących w firmie Andrzeja Skworza musiało brać leki na uspokojenie, cierpiało na chroniczne bóle głowy, lęki czy tiki nerwowe.

Bojkot Grand Pressa

Ostatnio o bojkocie napisał w mediach społecznościowych dziennikarz śledczy Wyborczej Wojciech Czuchnowski: "Redakcje, które odmawiają udziału w konkursie Grand Press robią błąd. Przyznawana od 1997 roku nagroda integruje rozbite i skłócone środowisko dziennikarskie. Jest także ważna dla systemu demokratycznego w Polsce, którego fundamentem są niezależne media i wolność słowa. Bojkot Grand Press zniszczy to co jest. A nie ma żadnej gwarancji, że uda się nam stworzyć coś nowego na podobną skalę".

Czuchnowski napisał, że z jego ustaleń wynika, iż w kierownictwach kilku ważnych redakcji zapadła decyzja, by nie brać udziału w tegorocznej edycji konkursu Grand Press. Oprócz portalu gazeta.pl, który oficjalnie to napisał, inne poprzestały na poinformowaniu o tym zespołów. Reasumując, dochodzi do bojkotu prestiżowego konkursu, co osłabia jego znaczenie.

Kulisy mobbingu w "Press"

"Gazeta.pl nie weźmie udziału w tegorocznej edycji nagród dziennikarskich Grand Press. Oznacza to, że jako redakcja nie zgłosimy magazynowi "Press" swoich typów na dziennikarzy i dziennikarki roku, nie zgłosimy też żadnego z naszych świetnych materiałów dziennikarskich w żadnej z konkursowych kategorii. Nasi autorzy i autorki mają jednak pełną dowolność w swoich ewentualnych indywidualnych zgłoszeniach. Nie jestem feudalnym, wychowanym w polskiej "szkole" zarządzania szefem - nie mogę i nie chcę więc nikomu zabronić podejmowania własnych decyzji w tej sprawie. Z deklaracji naszych autorek i autorów wynika jednak, że nie zasypią tego akurat konkursu lawiną zgłoszeń" - napisał dwa tygodnie temu Rafał Madajczak, redaktor naczelny Gazeta.pl.

Artykuł Włodkowskiej wywołał duże poruszenie w środowisku dziennikarskim. Autorka miała się oprzeć na relacjach 40 osób. Ludzie z redakcji "Pressa" twierdzili, że z powodu warunków panujących w firmie Skworza musieli brać leki na uspokojenie, cierpieli na chroniczne bóle głowy, lęki.

Wyborcza cytowała m.in. takie relacje. – Po czasie zrozumiałam, że doświadczyłam przemocy psychicznej. I to się za mną ciągnie – wyznaje Anna. – Złożyłam wypowiedzenie. Potem przyszły lęki i tiki nerwowe. Nie spałam albo budziłam się z krzykiem – mówi Monika.

Piotr Szaran, wówczas informatyk, opowiada: „Skworz widział Krzyśka i dostawał szału. Wyzywał od kretynów, kiedy nie było go w pobliżu. Albo gdy uznał, że źle zamiótł w kuchni, rzucił do Renaty (Gluzy; zastępczyni redaktora naczelnego): »Zobacz, co ten idiota zrobił, nawet nie potrafi posprzątać!«. Nikt nie reagował. Ja też. Chyba dlatego, że Krzysiek się nie skarżył”.

Zmiany w Pressie

Po publikacji Skworz opublikował swój tekst i zaczął dyskredytować zarówno Katarzynę Włodkowską, jak i jej warsztat. Weronika Mirowska poinformowała o zmianach, które mogą zwiastować nową transparentność w Grand Pressach. Jeśli zostaną realnie wprowadzone w życie, konkurs ma szansę odzyskać należną mu renomę.

Skworz zapowiedział też pozwanie autorki GW. 

Na zdjęciu laureaci Grand Press 2022, fot. press.pl

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura