fot. PAP/Marcin Obara
fot. PAP/Marcin Obara

Technika operacyjna pomogła zatrzymać Kamińskiego i Wąsika? Sensacyjne ustalenia

Redakcja Redakcja Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 276
"Rzeczpospolita" informuje, że aby jak najszybciej zatrzymać Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, chciano zastosować technikę operacyjną, a więc podsłuchy. W tej sprawie presja miała być wywierana na wiceszefa stołecznej Policji. To dlatego prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nalotu na Pałac Prezydencki.

Aby zatrzymać byłych szefów CBA chciano wykorzystać podsłuchy

Jak już informowaliśmy wczoraj prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji i SOP w związku z czynnościami podejmowanymi przy zatrzymaniu w Pałacu Prezydenckim Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.

- Śledztwo zostało wszczęte z artykułu 231 Kodeksu karnego, czyli o w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy służb –powiedział „Rzeczpospolitej” prok. Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

W tej sprawie miało wpłynąć do prokuratury kilka zawiadomień, w tym od posłów i byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego z PiS.

Jak ustaliła nieoficjalnie „Rzeczpospolita” presja, aby jak najszybciej zatrzymać Kamińskiego i Wąsika miała być wywierana na wiceszefa stołecznej Policji Krzysztofa Smelę, pierwszego zastępcę komendanta stołecznego policji ds. kryminalnych. Ten nie chciał się zgodzić, aby użyć środków techniki operacyjnej – w tym między innymi podsłuchów, więc został więc wyłączony z akcji. Ten na znak sprzeciwu podał się do dymisji, składając raport o odejście na wcześniejszą emeryturę - informuje źródło gazety. "Czy kontrolę zastosowano? Tego nie udało nam się ustalić" - pisze "Rz".



Rozmach ujęcia Wąsika i Kamińskiego był bez precedensu

Dziennik opisuje przebieg zatrzymania polityków PiS. Użyto takich sił, jakby robiono obławę na niebezpiecznych gangsterów. W całą operację ich zatrzymania zaangażowano kilkudziesięciu policjantów.

"Policjanci pojechali do sądu z samego rana po nakaz doprowadzenia. Zaraz potem udali się pod pod domy Wąsika i Kamińskiego, ale tam już ich nie było. Już pod Pałacem przeszukiwali samochody, w pewnym momencie w akcję było zaangażowanych więcej funkcjonariuszy niż w poszukiwania po głośnym zabójstwie na Nowym Świecie w Warszawie" - relacjonuje rozmówca "Rzeczpospolitej".

Jak ujawniła „Rzeczpospolita”, do Pałacu, od strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego weszło 14 policjantów, którzy zatrzymali posłów „do odsiadki” w więzieniu. Znajdowali się oni w gabinecie szefa gabinetu politycznego prezydenta Dudy Marcina Mastalerka. Policja wykorzystała moment, gdy prezydenta Andrzeja Dudy nie było w Pałacu, ponieważ wyjechał na spotkanie z białoruską opozycjonistką.


Do pomieszczenia, w którym przebywali Wąsik i Kamiński wprowadzili policjantów funkcjonariusze SOP, na co wyraził zgodę wiceszef SOP, Bartłomiej Hebda, któremu podlegają działania ochronne w SOP. - SOP nie miał wyjścia - mówi "Rz" jeden z najbliższych współpracowników premiera Tuska.

Byli szefowie CBA rozpoczęli odbywanie kary. Zostali skierowani dwóch dwóch zakładów karnych na terenie Polski. Obaj rozpoczęli protest głodowy. W czwartek prezydent Andrzej Duda wszczął postępowanie ułaskawieniowe na prośbę ich żon. Zawnioskował też do Prokuratora Generalnego, aby zawiesił wykonywanie kary i zwolnił osadzonych na czas postępowania ułaskawieniowego. Adam Bodnar poinformował, że rozpoczął działania zgodnie z procedurą, ale nie ma co liczyć na szybkie opuszczenie więzienia przez Kamińskiego i Wąsika.

ja

Na zdjęciu Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik 9 stycznia przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, fot. PAP/Marcin Obara


Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo