fot. PAP/FOTON
fot. PAP/FOTON

Gwiazda "Rodziny Zastępczej" narzeka na brak ról. Ma pretensje do młodych filmowców

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Joanna Trzepiecińska, znana głównie z roli Alutki w "Rodzinie Zastępczej", dawniej cieszyła się jedną z najprężniej rozwijających się karier w polskim świecie filmu. Dziś jednak coraz rzadziej możemy ją zobaczyć na ekranie. Aktorka obarcza winą za to młodych filmowców, którzy jej zdaniem nie oferują ról osobom w jej wieku.

Blask Trzepiecińskiej minął. Obwinia o to młodych filmowców

Urodzona w 1965 r. Joanna Trzepiecińska w latach 90. była jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek. Jeszcze jako początkująca artystka przykuła uwagę widzów charakterystycznymi rolami w filmach "Sztuka kochania" i "Nad rzeką, której nie ma", za swoje występy została laureatką Złotej Kaczki, była też nominowana do Złotych Lwów. Oczywiście największym osiągnięciem w jej karierze było wykreowanie pamiętnej postaci Alutki w "Rodzinie zastępczej" i to właśnie dzięki temu serialowi do dziś jest pamiętana przez miliony Polaków. Mimo tych sukcesów, dzisiaj wcale nie święci triumfów, a jej filmografia z ostatniej dekady to zaledwie pięć pobocznych ról.

Chociaż wciąż pozostaje aktywna w Teatrze, czasy kinowej i telewizyjnej sławy są już daleko za nią... W rozmowie z agencją "Newseria Lifestyle" Trzepiecińska wyznała, że według niej winni takiemu stanu rzeczy są młodzi filmowcy, nie dostrzegający w swoich dziełach miejsca dla postaci w jej wieku.

– Obserwuję to, co się teraz dzieje w kinie, wiele rzeczy mi się bardzo podoba, ale też nie widzę takiej roli kobiecej dla kobiety w moim wieku, gdzie mogłabym powiedzieć: o, szkoda, że nie ja. Wydaje mi się, że takich ról już w polskim kinie po prostu nie ma. Myślę, że weszło inne pokolenie, a każde pokolenie ma też swoją widownię i w tej chwili w kinie są chyba inne oczekiwania – Stwierdziła Trzepiecińska.


Aktorka mogła pozostać na szczycie. Ale grymasiła

Co ciekawe, kariera Trzepiecińskiej mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Aktorka wyznała kiedyś, że przy okazji roli w filmie "Papierowe małżeństwo" proponowano jej uczestnictwo w szeregu hollywoodzkich projektów. "Alutka" stwierdziła jednak, że granie u boku Gary'ego Kempa wcale nie było dla niej marzeniem, a zamiast ruszać na podbój zagranicznego kina, wolała zająć się graniem w polskich filmach i serialach oraz skupić się na wychowaniu dzieci. "Mam tam grać z Kempem, to wolę tutaj z Holoubkiem", śmiała się Trzepiecińska. Ciekawe, czy gdyby wówczas została gwiazdą za wielką wodą, dziś wciąż uskarżałaby się na brak zainteresowania u młodych filmowców.

MB

Fot. Joanna Trzepiecińska. Źródło: PAP/FOTON

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości