fot. PAP
fot. PAP

Gen. Skrzypczak dla Salonu 24: Należy wypowiedzieć konwencję o minach przeciwpiechotnych

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 106
Naszym obowiązkiem jest ochrona granic i państwa za wszelką cenę. I mamy prosty wybór – albo utrzymujemy konwencje i narażamy się na cios ze strony wroga, osłabiamy na starcie, albo twardo się bronimy. Proszę mi wierzyć, że jeśli Rosjanie nas napadną, nie będą myśleć o konwencjach, zasadach humanitaryzmu. Będą zabijać tak, jak robili to w Buczy, Irpieniu i innych miejscach. Dlatego trzeba sprzeciwić się pięknoduchom, którzy tak mocno mówią o przestrzeganiu konwencji, prawa międzynarodowego, humanitaryzmie. Bo możemy być pewni, że Rosjanie tego prawa i konwencji przestrzegać nie będą – mówi Salonowi 24 generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.

Ogromną burzę wywołał Pana apel o zaminowanie wschodniej granicy…

Gen. Waldemar Skrzypczak:
Zdecydowanie zaprzeczam! Nie mówiłem nic o zaminowywaniu granicy. Wypowiedź tę przekręciły media. Chodziło mi o przygotowanie się do zaminowania, na wypadek zagrożenia wojennego. To jednak różnica.

Tak, ale propozycja budzi emocje, gdyż zakłada wypowiedzenie konwencji o nieużywaniu min przeciwpiechotnych.

Oczywiście, wszystkie tego typu konwencje rozbrojeniowe należy wypowiedzieć. Ja nie powiedziałem, że trzeba zaminowywać, ale przygotować się do zaminowania na wypadek wojny. Jak jest to ważne, przekonujemy się przy okazji wojny Rosji z Ukrainą. Naszym obowiązkiem jest ochrona granic i państwa za wszelką cenę. I mamy prosty wybór – albo utrzymujemy konwencje i narażamy się na cios ze strony wroga, osłabiamy na starcie, albo twardo się bronimy. Proszę mi wierzyć, że jeśli Rosjanie nas napadną, nie będą myśleć o konwencjach, zasadach humanitaryzmu. Będą zabijać tak, jak robili to w Buczy, Irpieniu i innych miejscach. Dlatego trzeba sprzeciwić się pięknoduchom, którzy tak mocno mówią o przestrzeganiu konwencji, prawa międzynarodowego, humanitaryzmie. Bo możemy być pewni, że Rosjanie tego prawa i konwencji przestrzegać nie będą. Naszym obowiązkiem w razie zagrożenia będzie obrona kraju wszelkimi możliwymi środkami. A użycie min jest jednym z nich. Dlatego trzeba przygotować plan minowania, wytyczyć odpowiednie rejony minowania i przede wszystkim zgromadzić odpowiednią ilość min. Dziś jest ona niewystarczająca. Bo jak widzimy na Ukrainie, użycie min jest skutecznym sposobem powstrzymania przeciwnika.



W latach 90. były międzynarodowe akcje przeciwko minom piechotnym, twarzą tej kampanii była brytyjska księżna Diana. Dlaczego wtedy nie było głosów mówiących o tym, że w razie zagrożenia konwencja osłabia bezpieczeństwo?

Głosy rozsądku były. Jako wojskowi mówiliśmy, że nie należy do tej konwencji przystępować, gdyż to rezygnacja z ważnego elementu obrony. Natomiast w tamtych czasach górę brały głosy pacyfistów. Obowiązywała narracja, że należy przystąpić do konwencji. Nie było jednak żadnych racjonalnych argumentów. Podawany był jeden – że do konwencji trzeba dołączyć, bo wszyscy to robią i tak trzeba. Otóż nie – nie wszyscy przystąpili, a skoro największy potencjalny wróg, jak Rosja nie przystąpił, jako kraj potencjalnie zagrożony nie powinniśmy do tej konwencji przystępować.

Argument o tym, że wszyscy to robią, nie był jedyny. Przede wszystkim – i dlatego angażowali się celebryci, z brytyjską księżną na czele – pokazywano filmy i zdjęcia ludzi, którzy w wyniku eksplozji min ucierpieli. Widok dzieci z urwanymi rączkami, czy nóżkami, robił wrażenie. To był przecież czas wojny w Jugosławii, gdzie ofiar minowania było wiele. Dziś także na Ukrainie można spotkać ludzi bez kończyn. Więc nawet jeśli użycie min jest zasadne w celach obronnych, cierpieć mogą niewinni ludzie, cywile.

Tu trzeba przygotować i odpowiednio edukować społeczeństwo. Warto wskazać na jedną niezwykle ważną rzecz. W Serbii, czy Iraku, te pola minowe w ogóle nie były oznakowane. Potem nikt tych min nie usuwał. Tu przede wszystkim powinny być oznakowane pola minowe, by cywile nie mieli do nich dostępu. A na tajnych planach powinny być wskazane precyzyjnie miejsca położenia każdej miny. I w momencie, gdy zagrożenie wojenne minie, saperzy powinni te miny usunąć. To są szczegółowe procedury, na które wojsko jest przygotowane. Trzeba je jedynie wdrożyć.

Redakcja

Fot. Gen. Waldemar Skrzypczak. Źródło: PAP/Piotr Polak

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo