Przesłuchanie Marcina P. podczas posiedzenia komisji śledczej ds. afery Amber Gold. Fot. PAP
Przesłuchanie Marcina P. podczas posiedzenia komisji śledczej ds. afery Amber Gold. Fot. PAP

Kolejna część przesłuchania szefa Amber Gold. Marcin P. obciążył polityk?

Redakcja Redakcja Amber Gold Obserwuj temat Obserwuj notkę 89

Najważniejsi politycy PO mieli lokować środki pieniężne w Amber Gold - zeznał Marcin P. Szef piramidy finansowej oszacował cały swój majątek, zarobiony na sztabkach złota, na ok. 20 mln złotych.

Marcin P.: Posłowie lokowali pieniądze w Amber Gold

- W Amber Gold pieniądze ulokowało ok. 30 osób, o takich nazwiskach jakie mają znani politycy: Ewa Kopacz i Paweł Adamowicz. Środki lokował również ważny polityk PiS - powiedział Marcin P. komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery Amber Gold. - Wszystkie partie polityczne były, po prostu Ewa Kopacz i Paweł Adamowicz, to są takie nazwiska, które medialnie często występują, dlatego je wymieniłem - tłumaczył przed posłami. Na słowa biznesmena, który oszukał wielu klientów na miliony złotych, od razu zareagowali politycy PO.

- Nigdy nie lokowałam środków w Amber Gold. Marcin P. mija się z prawdą - napisała na Twitterze Ewa Kopacz. Podobnie Paweł Adamowicz:  - Kłamstw Marcina P. ciąg dalszy. Nigdy nie lokowałem środków w Amber Gold. Co jeszcze usłyszymy od człowieka, który oszukał tysiące osób. - stwierdził.

- Pan prezydent miasta Gdańska szukał ze mną kontaktu - dodał P. podczas przesłuchania. Szef Amber Gold przekazał komisji śledczej informację, że pomysł finansowania filmu Andrzeja Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei" wyszedł właśnie od Pawła Adamowicza. - Zeznania Marcina P. są nieprawdziwe. Nie zabiegałem o spotkanie z nim. Nigdy się z nim nie spotkałem - odpowiedział prezydent Gdańska.

Przeciek z ABW

Świadek komisji śledczej i oskarżony w aferze finansowej wyraził przekonanie, że kancelaria premiera Donalda Tuska musiała wiedzieć o tym, co się dzieje wokół Amber Gold. - Wiedzy jako takiej nie mam, ale patrząc znowu na cały obraz sytuacji i na zdarzenia, które miały miejsce, taka wiedza musiała być. Począwszy od drugiej połowy 2011 r., kiedy Michał Tusk odmówił pracy w OLT Express ze względu na to, że tata mu zabronił, następnie poprzez informacje, które KPRM dostawała z ABW, które były wysyłane zarówno do prokuratury i do KPRM - powiedział Marcin P.

- Z racji tego, że tam był pracownikiem pan Michał Tusk, no to Donald Tusk na pewno miał, nie wierzę, ja bym miał tę wiedzę, gdyby pracował mój syn w takiej spółce i by wobec niej toczyło się postępowanie - komentował świadek.

Marcin P. miał zostać ostrzeżony przez funkcjonariusza ABW z Gdańska o aresztowaniu. - Mam się na to przygotować. Był też jeden sms konkretny z numeru, który później nie był aktywny, treści mniej więcej takiej: uciekaj, 16 sierpnia będzie u ciebie ABW  - mówił komisji śledczej. Aresztowanie szefa Amber Gold nastąpiło dopiero tydzień po ostrzeżeniu - w sierpniu 2012 roku.

Zobacz fragment przesłuchania Marcina P. przez komisję śledczą


Źródło: TVN24/x-news

W ciągu całej działalności parabanku, P. zarobił ok. 20 mln złotych. Nie chciał odpowiedzieć komisji na pytania, czy był tylko "słupem", czy grozi mu niebezpieczeństwo i kto mu grozi, a także nie ujawnił m.in., skąd miał pieniądze na otwarcie Amber Gold i czy w aferze występują osoby, o których nie mają wiedzy organy ścigania.

Posłowie z komisji śledczej w rozmowie z dziennikarzami zwrócili uwagę na świetne przygotowanie do przesłuchania Marcina P. Ocenili jego zeznania jako mieszaninę prawd i kłamstw. - Widać to jego przygotowanie i bardzo rzeczowe odpowiedzi, a także różnice między wcześniejszymi świadkami komisji, którzy zasłaniali się niewiedzą - stwierdził Tomasz Rzymkowski z partii Kukiz'15. Witold Zembaczyński określił twierdzenia Marcina P. jako "ciekawe". - Zawsze, wysłuchując osoby, które mają zarzuty karne i bogatą przeszłość kryminalną, trzeba brać pod uwagę, że wymagają one co najmniej odsiania prawdy od tego, co może być linią obrony, niekoniecznie prawdą - zaznaczył.

- Wydaje mi się, że może nie mówić prawdy wtedy, gdy usiłuje jakoś rozmazać, czy ukryć swoją odpowiedzialność. Natomiast myślę, że jego wypowiedzi na temat nieprawidłowości w pracy prokuratury, czy policji powinny być zweryfikowane - stwierdził Stanisław Pięta z PiS.

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.




Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka