millenium millenium
861
BLOG

List Kaczyńskiego - o braciszku, najgorszym prezydencie

millenium millenium Polityka Obserwuj notkę 19

 

Jarosław Kaczyński napisał artykuł „Sojusznicy i wartości”, który wysłany do ambasadorów oraz europosłów stał się listem. Albo Anna Fotyga, nie wiadomo dokładnie, ponieważ ostatnimi czasy w partii opozycyjnej nadużywane są leki psychotropowe i jest kłopot z ustaleniem kto za co odpowiada.
Jedynym sensownym wyjaśnieniem listu, jaki udało mi się znaleźć, to dalszy ciąg budowy mitu czy legendy wielkiego prezydenta brata – Lecha Kaczyńskiego. Dodać należy, że próba żałosna i z góry skazana na niepowodzenie, bo kompletnej porażki Lecha Kaczyńskiego na stanowisku prezydenta nie da się ukryć – był najgorszy w historii III RP.
 
List, to stek banałów, bzdur, kłamstw, manipulacji oraz kolejne ujawnienie paranoi i licznych fobii Jarosława Kaczyńskiego (albo Anny Fotygi, ponieważ… j/w). Oto dlaczego.
 
 
„Polska jest szóstym największym krajem Unii Europejskiej.”
 
Banał.
Choć zależy jak liczyć „wielkość” państw, bo choćby taka niby malutka Holandia jest nieporównywalnie mocniejsza od Polski (gospodarka, głupcze). Ale to mało istotne.
 
 
 
„Obok Wielkiej Brytanii, Polska jest najbardziej wytrwałym sojusznikiem USA w Europie. Jest nieustannie zaangażowana we współpracę polityczną i militarną z Waszyngtonem.”
 
Tak to może wyglądać co najwyżej z fotela „prochowego” mitomana.
 
Natomiast rzeczywistość jest taka, że USA bardziej niż z Polską liczy się choćby z Niemcami, również nieustannie zaangażowanymi politycznie i militarnie z Waszyngtonem. Jeśli mówić o sojusznikach, to właśnie Niemcy są nimi bardziej niż Polska. I nie wynika to z chęci (które u nas jeszcze niedawno przechodziły w lizusostwo) lecz z możliwości. Dalej przykłady „sojuszniczych zachowań”.
 
Decyzja rządzącego wtedy PIS-u o wysłaniu polskich żołnierzy do Afganistanu przy jednoczesnym utrzymywaniu kontyngentu w Iraku, to nie żaden sojusz tylko idiotyczne spełnianie życzeń Amerykanów kosztem podstawowych interesów Polski, które zostały sprzedane za bezcen.
 
Za inne nadstawianie się USA, bo nie można tu mówić o żadnym sojuszu, z „więzieniami na Mazurach”, Polska już zaczęła płacić i jeszcze zapłaci sporo, nie tylko politycznie. Co prawda rozpoczęcie tej skandalicznej praktyki (łamanie prawa międzynarodowego najwyższej wagi – praw człowieka, ale także krajowego) zawdzięczamy co prawda Kwaśniewskim/Millerom, ale Kaczyńscy świetnie się odnaleźli w kontynuacji dzieła postkomunistów.
 
Jak „sojusznik Kaczyński” został wydymany w sprawie tarczy antyrakietowej, to już w ogóle szkoda mówić… Będzie o tym dalej w liście.
 
 
 
„Świętej pamięci Prezydent Polski Lech Kaczyński, a także mój rząd partii Prawo i Sprawiedliwość, konsekwentnie budowały sojusz dużych i mniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Jego osią były kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia) oraz kraje Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry).”
 
Nieprawda/manipulacja.
 
Rząd PIS-u, LPR-u i Samoobrony (oraz sami Kaczyńscy) nie był w stanie zbudować żadnego „sojuszu dużych i mniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej”. Z tej prostej przyczyny, że zachowywał się na forum międzynarodowym jak słoń w składzie porcelany. Dotyczy to również stosunków z naszymi najbliższymi sąsiadami, dość przypomnieć przykłady kolejnych kaczych klęsk:
 
- protekcjonalne pouczanie przez Kaczyńskiego premierów państw Grupy Wyszehradzkiej;
 
- Czesi zdystansowali się od Gruzji (i od Kaczyńskiego osobiście), po wojennej awanturze Saakaszwiliego;
 
- w kwestii Ukrainy Kaczyńscy spartolili sprawę na całej linii, na własne życzenie.
Opowiadając się od początku jednoznacznie za jedną ze stron politycznego konfliktu pozbawili się jakiegokolwiek wpływu na bieg zdarzeń. Co gorsze postawili na przegranego Juszczenkę… Na „wyjściu” swojej polityki, dla nowych władz Ukrainy byli nieprzyjaznym nikim. Pokazali tym, że nie dorastają nawet do pięt Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, który rozegrał koronkowo Pomarańczową Rewolucję;
 
- „budowa” sojuszu nie wyszła nawet w warstwie prestiżowej: pamiętny „Bal Prezydencki” został zignorowany przez prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę (nie wspominając "przyjaciela" prezydenta Gruzji - Micheila Saakaszwiliego, który uciekł).
 
 
Jak wyglądała „budowa” sojuszu dużych i mniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej w wykonaniu Kaczyńskich pokazuje ten oto przykład, który świetnie ilustruje ich skrajną niekompetencję i nieskuteczność:
 
Wśród dyplomatów - nie tylko polskich - krąży następująca anegdota, niestety, prawdziwa. Blisko rok temu prezydent Litwy Valdas Adamkus, jeden z najbliższych przyjaciół politycznych Lecha Kaczyńskiego, poprosił go o mediację w sporze granicznym Litwy z Łotwą dotyczącym rozdziału granicy morskiej. Wilno spiera się z Rygą o 300 metrów szelfu bałtyckiego. Po jakimś czasie doszło wreszcie do spotkania prezydenta Kaczyńskiego z ówczesną prezydent Łotwy Vairą Vike-Freibergą (dziś wiceprzewodniczącą europejskiej "grupy mędrców", która ma dyskutować o przyszłości UE).
Spotkanie prezydentów w cztery oczy miało trwać pół godziny. Pierwszy zabrał głos Lech Kaczyński. Przez 20 minut przekonywał, by Łotwa ustąpiła Litwie w sporze granicznym. Prezydent Vike-Freiberga była wyraźnie zakłopotana. Po 20 minutach doszła wreszcie do głosu, próbując zmienić temat. - Panie prezydencie, od 20 minut mówi pan o stosunkach łotewsko-litewskich. Może wykorzystamy pozostałe 10 minut, by porozmawiać o stosunkach łotewsko-polskich? - zaproponowała. Lech Kaczyński się uniósł: - Prezydent 1,5-milionowego kraju nie będzie narzucać prezydentowi prawie 40-milionowego kraju, o czym mają rozmawiać.
Po tych słowach wyszedł. - Był wielki skandal dyplomatyczny. Musieliśmy się ostro natrudzić, żeby go załagodzić. Na szczęście Łotysze nie byli zainteresowani, żeby eskalować sprawę. Prezydent Vike-Freiberga zbliżała się do końca kadencji, co pozwoliło jakoś wyciszyć sprawę. Ale przez najbliższych parę lat nie będziemy mieć w Rydze dobrych notowań - mówi polski dyplomata.
- Jeśli prezydent Polski traktuje z taką wyższością prezydent małej Łotwy, to można sobie wyobrazić, jakie ma kompleksy, rozmawiając z przywódcami Francji czy Niemiec - mówi inny dyplomata.
 
 
Znaczące jest podsumowanie tej kaczyńskiej „budowy” sojuszu dużych i mniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej ustami byłegoszefa MSZ Łotwy, o polskich korzeniach, Janisa Jurkansa – już po katastrofie pod Smoleńskiem:
 
Kaczyński był niepopularnym politykiem u siebie w kraju i za granicą. Nie miał dobrych perspektyw przed jesiennymi wyborami. Pracował wczorajszymi metodami, wieszał na szyi swego kraju jarzmo historii. Oczywiście, szkoda go - przyznaje Jurkans. - Ale z drugiej strony, teraz wszyscy odetchną z ulgą. Polityczne środowisko z jego odejściem oczyściło się z populizmu.
Łotewski polityk kontynuuje: - Jego partia po takiej tragedii nie ma perspektyw. Śmierć Kaczyńskiego może stać się przestrogą dla polityków, którzy skupiają się na historii i przeszkadzają krajowi patrzeć w przyszłość.
Zdaniem byłego szefa MSZ Łotwy stosunki polsko-łotewskie się polepszą. - Bywaliśmy sojusznikami. Ale Kaczyński był zbyt kontrowersyjną osobą. Przeszkadzał. I Polakom, i Rosjanom, i Niemcom. Wszystkim.
 
 
 
 
Nawet nie dotarłem do końca pierwszego akapitu.
Skala zakłamanie i bezczelności Jarosława Kaczyńskiego lekko mnie przerosła.
Ciąg dalszy nastąpi… Jak ochłonę  :)
 
 
 
 
 
PS
Jeszcze to, bo wyjątkowo śmieszne (żałosne?):
 
„Piszę o tym niedługo po przeprowadzeniu wspólnych manewrów wojskowych Rosji i Białorusi pod kryptonimem „Zapad”, gdzie „wrogiem” był mój kraj.”
 
Pisowska panika w formie czystej, zbyt głupie aby komentować. Tylko dwa cytaty:
 
„te manewry odbyły się rok temu. Zaprotestował minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, pisząc list do sekretarza generalnego NATO, ambasadorowie NATO wyrazili oburzenie skalą ćwiczeń (wrogiem dla żołnierzy był Zachód) i niezaproszeniem obserwatorów NATO, co z kolei wywołało niezadowolenie Rosji.”
 
„27 września rozpoczęły się największe ćwiczenie Sił Zbrojnych RP pod kryptonimem "Anakonda 2010"”
„Scenariusz ćwiczeń jest fikcyjny i zakłada wystąpienie konfliktu zbrojnego o charakterze gospodarczo-politycznym w Eurolandzie (Europie). Gdy spojrzymy na mapę, zobaczymy że Wislandia (Polska) zostaje zaatakowana przez Barii (Rosję), którą wspomaga Monda (Białoruś).”
 
millenium
O mnie millenium

rozpolitykowany

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka