¡No pasarán! Te słowa, wypowiedziane przez Dolores Ibárruri w czasie, gdy wojska generała Franco parły na republikański Madryt pod koniec 1936 roku, błyskawicznie urosły do rangi symbolu. Słynne hasło Nie przejdą z miejsca stało się sloganem sił lewicowych, które za swój główny cel upatrzyły sobie walkę z faszyzmem. Pomimo tego, że, malowane na każdym murze, wyśpiewywane i skandowane przy każdej okazji przez Republikanów w Hiszpanii ¡No pasarán nie pomogło powstrzymać zwycięstwa Nacjonalistów (czego dobitny wyraz dał sam Franco, w przemówieniu z 1 kwietnia 1939 roku z dumą stwierdzając Hemos pasado - Przeszliśmy), wciąż nie utraciło ono swej symbolicznej mocy. Tak lubiane przez dzisiejsze środowiska lewicowe hasło Faszyzm nie przejdziew prostej linii wywodzi się od republikańskiego sloganu z czasów hiszpańskiej wojny domowej.
Zabawne, choć po prawdzie z dnia na dzień coraz bardziej niepokojące jest to, że hasło to nie znajduje zastosowania w przypadkach, kiedy rzeczywiście mamy do czynienia z działaniami o znamionach faszystowskich. Trudno bowiem w innych kategoriach potraktować ostatnie wydarzenia z Wrocławia, gdzie policja bez jakichkolwiek podstaw zatrzymała 22 członków spokojnego protestu pod Teatrem Współczesnym, którzy wyrażali swój sprzeciw przeciwko goszczeniu na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Dialog(sic!) postaci Zygmunta Baumana - byłego funkcjonariusza organów bezpieczeństwa komunistycznego państwa. Jak inaczej aniżeli ze słowami Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie, przypisywanymi stalinowskiemu prokuratorowi Andriejowi Wyszyńskiemu, można zestawić działania gdańskiej prokuratury, która autorowi artystycznej prowokacji, tak przecież hołubionej przez środowisko lewicowe, była gotowa postawić zarzut z art. 256 Kodeksu karnego, który przewiduje karę do 2 lat więzienia za:
publiczne propagowanie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa lub nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych.
W kontekście chociażby tych dwóch wydarzeń z ostatnich tygodni nikt nawet nie zająknął się w sprzeciwie. Nikt nie próbował nawet przytoczyć w tych okolicznościach chwytliwego hasła Ibárruri. Kiedy Janusz Palikot na swoim blogu publicznie wzywał do złapania faszystów za mordyi stworzenia ich Powszechnego Spisu, upatrując w tym jedyny ratunek dla zagrożonej polskiej demokracji, także nie było mowy ani o mowie nienawiści, nietolerancjiczy zwyczajnym nawoływaniu do ograniczania swobód obywatelskich innych członków społeczeństwa. Wiadomo. Walka z brunatnym zagrożeniem wymaga, by państwo ujawniło swój monopol na przemoc. Środki nie mają znaczenia.
Po lewej stronie politycznej barykady nikt nie chce albo nie umie dostrzec tego, że faszyzm przechodzi. Nie frontowymi drzwiami, głośnym stukotem podkutych buciorów niosącym się ulicami polskich miast. Nie w świetle pochodni i akompaniamencie piosenek Honoruczy Konkwisty 88. Faszyzm wkrada się do naszego życia publicznego kuchennym wejściem. Bez zbędnego rozgłosu, cicho, choć niekoniecznie na palcach. Skandowane zewsząd, w tym głównie na 11 listopada Faszyzm nie przejdzieskutecznie zagłusza każdy jego kolejny krok.
Przemysław Mandela, redaktor naczelny portalu 10milionow.pl