Pan Kryształowicz pokazał przesycony nostalgią obraz a zarazem podróż do niezwykłego świata. Anno Domini 1953.
Poeci, pisarze, bohema zasiadają przy stolikach "U Literatów", komentując czas Bieruta.
Powstająca z kolan Warszawa to też czas Leopolda T. Dookoła bezpieka, donosy, gorzała i dobry, nieśmiertelny jazz.
Czego nam trzeba w sobotni wieczór? Właśnie dobrego filmu.
Gdybym miał wybierać pomiędzy tyrmandowskim rokiem 1953 a dzisiejszym covidem, to na który wariant bym pokazał? Myślę, że na teraźniejszą Masqurade.
I tego się trzymajmy...