Wołodymyr Pawliw jest jednym z ostatnich sprawiedliwych wołających na ukraińskiej puszczy. Napisał kolejny tekst, w którym pokazał spojrzenie na “ukraiński ruch wolnościowy”, jakie jestem w stanie zaakceptować: http://www.newsweek.pl/artykuly/wydanie/0/na-klopoty-bandera,42206,1
Warto zwrócić uwagę na ostre słowa Pawliwa pod adresem pieścidełka polskich elit, Wiktora Juszczenki:
Tylko w chorej wyobraźni mógł zrodzić się pomysł, że (...) może[udać się] pogodzić weteranów Armii Czerwonej i kombatantów UPA. I rzeczywiście zawrzało. (...) Tak oto wzajemna licytacja wrogości sprawiła, że dżin został wypuszczony z butelki.
Tekst Pawliwa jest więc niemal jawnym oskarżeniem Juszczenki o to, że swoimi usilnymi, czasem groteskowymi posunięciami w dziedzinie polityki historycznej, spolaryzował kraj i – w domyśle – zagroził jego jedności.
Jeszcze jeden cytat z artykułu: W tym roku przez Banderę mam kłopoty. Znajoma z lat studenckich oznajmiła publicznie, że da mi w pysk. Do rektoratu Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego, gdzie od niedawna pracuję, docierają sugestie, że powinni mnie wyrzucić. Starzy znajomi przekazują przez innych znajomych, że postawili na mnie krzyżyk – nie istnieję dla nich. Pod moimi artykułami w internecie, bez względu na to, o czym piszę, widnieją prawie same oskarżenia o zdradę, pogróżki i wyzwiska.
Oby Pawliw nie podzielił losu Witalija Masłowskiego – rosyjskiego historyka ze Lwowa jednoznacznie krytycznego wobec OUN i UPA, który w 1999 r. spadł ze schodówjak Pyjas.
Dodam od siebie, że płonne są nadzieje Pawliwa, że ukraińskie napięcia wokół historii ucichną. Dżin wypuszczony z butelki tak łatwo nie wraca…