Niemal niezauważona została w Polsce niedawna rezolucja Parlamentu Europejskiego odnosząca się do sytuacji na Ukrainie. PE zdopingował Ukrainę do stowarzyszenia (a jakże!) z Unią Europejską. Jednocześnie skrytykował ukraińską skrajnie nacjonalistyczną partię Swoboda, która po ostatnich wyborach zyskała ponad 10% i wprowadziła deputowanych do Rady Najwyższej Ukrainy:
[Europarlament] jest zaniepokojony wzrostem nacjonalistycznych najstrojów na Ukrainie, wyrażającym się poparciem dla partii "Swoboda", która, w rezultacie, jest jedną z dwóch nowych partii, jakie weszły do Rady Najwyższej. [Europarlament] uważa, że rasistowskie, antysemickie i ksenofobiczne poglądy są sprzeczne z fundamentalnymi wartościami i pryncypiami UE, więc wzywa prodemokratyczne partie w Radzie Najwyższej do nie współdziałania, nie wspierania i nie wchodzenia w koalicję z tą partią.
Na razie wszystko pięknie-ładnie, Europarlament niczym nie zaskoczył. Zupełnie słusznie potępił partię, która jeszcze nie tak dawno nazywała się "socjal-narodową" i która wciąż organizuje nazistowskie marsze, jak choćby ten niedawny w Charkowie:
Zaskoczyli jednak europosłowie PO i PSL - ci wstrzymali się od głosu przy poprawce potępiającej Swobodę. Skąd taka decyzja w wykonaniu partii we własnym kraju walczącej z "politycznym radykalizmem" i "mową nienawiści"? Wyjaśnia to europoseł PO Paweł Zalewski, uwaga, trzeba czytać między wierszami:
...wstrzymaliśmy się przy głosowaniu nad poprawką potępiającą partię Swoboda. Z wielkimi obawami obserwujemy wzrost nastrojów nacjonalistycznych i ksenofobicznych na Ukaranie zachodniej. Zdajemy sobie sprawę, że w wielkiej mierze odpowiedzialna za to jest partia Swoboda, która od lat kultywuje tradycje banderowskie. (...) Jednocześnie partia Swoboda głosi program wejścia do UE, ale żeby być wiarygodną będzie musiała zrezygnować z haseł ksenofobicznych. Będziemy się teraz uważnie przyglądać działaniom tej partii.
Oto jak na dłoni mamy logikę wyjaśniającą zachowanie polskich "elit" w stosunku do nacjonalistów ukraińskich i do dokonanej ich rękami rzezi wołyńsko-małopolskiej. Kolejny dowód na to, dlaczego pozwala się harcować ukraińskim nacjonalistom w Sejmie i na krajowych "salonach": nacjonaliści ukraińscy są "cacy", byle byli werbalnie antysowieccy, a już najlepiej proeuropejscy. To że aż kipi w nich z trudem skrywany antypolonizm, jest nieistotne, a może nawet pozytywne. To dla ich (ukraińskich nacjonalistów) dobrego samopoczucia lepiej nie wspominać o niezliczonych zbrodniach OUN-UPA, to dla ich promocji należy "polskim szowinistom" z Kresów kneblować usta. Takim nacjonalistom aż miło podawać rękę.
Na zdjęciu A.Michnik z głównym współczesnym fałszerzem historii i gloryfikatorem OUN-UPA Wołodymyrem Wiatrowyczem. Spotkanie (panel dyskusyjny) odbyło się jesienią br. we Lwowie.