Liudprand Liudprand
647
BLOG

Biedni Niemcy patrzą na dzikich Polaków

Liudprand Liudprand Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

„Jedni ciężary drugich noście”, mówi Pismo, i najwyraźniej autorzy serialu “Unsere Mütter, unsere Väter” wzięli sobie do serca to przykazanie, gdyż przy okazji rozliczeń z drugowojenną przeszłością własnego narodu postanowili ulżyć nieco i nam w zmaganiach z trudnym dziedzictwem wojennego czasu. Pochylili się więc nad problemem naszego antysemityzmu i tak się zapamiętali w przezwyciężaniu naszej trudnej przeszłości, że wyszło na to, iż jedynymi antysemitami w czasie II wojny światowej byliśmy w zasadzie my Polacy, zaś ich, Niemców, matki i ojcowie, nawet jeśli wyrządzili Żydom jakieś krzywdy, to miało to zgoła inne niż antysemityzm podłoże.

 

W dziele o którym mowa Żydów nienawidzą bowiem wyłącznie Polacy i jest to nienawiść dzika, pierwotna, instynktowna. Niemieccy bohaterowie mogliby zaś za komendantem Auschwitz powiedzieć: „Uczucie nienawiści jest mi w ogóle obce”.

 

Oto bowiem siostra Charlie, która denuncjuje swoją żydowską koleżankę, nie czyni tego bynajmniej powodowana rasową nienawiścią, ale do tego niegodnego czynu pcha ją poczucie obowiązku wobec jej niemieckiej ojczyzny. I jakiegoż ma ona potem moralnego kaca!

 

Z kolei gestapowiec, który strzela w potylicę żydowskiej dziewczynce, też nie ulega żadnym mrocznym instynktom, ale po prostu realizuje błędne założenia polityki rasowej swego państwa.  

 

Jakże różni to obie te postaci od przeciętnego Polaka, którego największym problemem, obsesją niemalże, jest to, czy w pobliżu nie ukrywa się jakiś Żyd, któremu można by ukręcić łeb.

 

A przecież oprócz siostry Charlie i wspomnianego oprawcy żydowskiej dziewczynki są jeszcze takie „nasze matki” i tacy „nasi ojcowie”, którzy nie tylko, że w żaden sposób nie szkodzą Żydom, ale też szczerze im współczują i z przerażeniem patrzą na wyrządzane im okrucieństwa. Tu także nie ma symetrii, gdyż jedna jedyna nietknięta chorobą antysemityzmu „polska” postać – współtowarzyszka tułaczki Viktora – to wyjątek potwierdzający regułę.

 

Generalnie mamy tu zatem przeciwstawienie dwóch światów: dzikiego, owładniętego pierwotnymi instynktami świata Słowiańszczyzny i z gruntu racjonalnego – choć chwilowo wykolejonego  – świata niemieckiej kultury. Czy myśmy tego już przypadkiem kiedyś nie przerabiali?

 

Liudprand
O mnie Liudprand

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura