Kolebka demokracji dała głos, a echo niesie się i niesie… Kto wie gdzie się wreszcie obudzimy.
Komentatorzy i analitycy finansowi nie posiadają się z oburzenia i ręce załamują nad greckim premierem – że taki nieodpowiedzialny wobec rynków finansowych, że zwraca się do sfrustrowanych obywateli. No patrzcie państwo! Jak on mógł?! Jak śmiał zamachnąć się na bożka zrobionego z pieniądza?! Zupełnie tak jakby bez znaczenia był fakt, że to obywatele wybrali go na swojego przedstawiciela, udzielając mu mandatu do reprezentowania ich interesów. I głosując na niego nie mieli bynajmniej na uwadze interesów światowej(europejskiej) finansjery.
Wychodzi na to, że Grecja w prościutki sposób pokazuje jak macherzy od bankowości, ratingów itp. wypaczyli dobrą ideę wspólnej waluty i uczynili z niej kurę znoszącą im złote jaja.
To może jednak zastanówmy się czy demokracja ma polegać na tym, aby niepodzielnie rządziła nią pecunia. Może przywołać na pomoc stare, dobre zasady logiki?