a.zarzeczańska a.zarzeczańska
82
BLOG

Pseudokampania

a.zarzeczańska a.zarzeczańska Polityka Obserwuj notkę 20

 Od paru dni zaczęłam się zastanawiać, czy to wszystko, co dzieje się wokół wyborów, to jakiś żart ze strony polityków i mediów. Czy chcą nam zafundować przedstawienie teatralne, a konkretnie komedię? Czy może coś bardziej wysublimowanego - operetkę? Nie wiem. Może Wy wiecie?

 
Kandydaci na prezydenta RP sprawiają wrażenie, jakby konkurowali o stanowisko wójta malutkiej gminy gdzieś we wschodniej części Polski (z całym szacunkiem, oczywiście, dla wójtów malutkich gmin wschodniej Polski, jak i tychże gmin wraz z mieszkańcami). Może ja mam zaburzenia percepcji, może jestem ograniczona, może to przez to, że rzadko oglądam telewizję. Może to właśnie dlatego nie wiem nic o naszych ukochanych lub znienawidzonych kandydatach (oby tak było).No chyba, że zacznę wnikliwie przeszukiwać archiwa portali informacyjnych, archiwa sprzed dobry kilku bądź kilkunastu miesięcy.
 
 
No dobrze, kaczyści powiedzą mi od razu " ale jak to, przecież jest Kaczyński, sadzi drzewko z młodzieżą, jest też dąb Bartek", platformersi natomiast " to nie widziałaś Komorowskiego zrywającego czereśnie? Nie widziałaś Komorowskiego w sielankowej atmosferze pośród licznej rodzinki?". Ach, korwiniści dorzucą jeszcze o swoim kandydacie, który przecież daje buziaka (miało być chyba w czółko, ale trafiło na, hmm, prawą kość ciemieniową) uroczej kilkulatce w zamian za otrzymany bukiecik kwiatków i ciepłe słowa o Marszu dla Życia. I ten słodziak Napieralski, którego i tak, abstrahując od jego słynnych już muzycznych metod wpłynięcia na elektorat, muszę pochwalić za wrzucenie do spotu wyborczego więcej niż jednego sloganu. Reszta się nie wysiliła, mamy więc najważniejszą Polskę, wszystko, co polskie, to przecież ach i och. Mamy też zgodę, która, jak zapewnia kandydat, buduje, no i mamy też szansę na wybór swojego dobrobytu. Pan Olechowski mnie nie zaskoczył - to kandydat dla egoistycznych liberałów (wiem, pleonazm), próbujący także swoich sił jako kandydat dla liberalnych feministek (a tu oksymoron).
 
Naprawdę, strasznie mnie to cieszy. Cieszę się, że mogłam zobaczyć buźki tych wielkich polityków, tylko szkoda, że ich spoty ograniczają się do pokazania właściwie tylko buziek. Cieszę się, że pan Kaczyński przypomniał mi o 'Bartku', wszak podstawówkę skończyłam jednak dość dawno, toteż nikt o nim nie wspominał. Jestem płytka i cyniczna? A jak powinnam w takim razie nazwać wyborców PiSu, którzy kilkanaście dni temu tłumnie atakowali Komorowskiego i Tuska, jakoby ci promowali się na terenach objętych powodzią, a po bodajże przedwczorajszych wizytach Kaczyńskiego w podobnej konwencji, także na terenach powodziowych, nie wydukali ani półsłówka na ten temat? Pan Kaczyński może spotykać się z ofiarami klęski żywiołowej, natomiast pan Komorowski prowadzi w ten sposób obrzydliwą promocję własnej osoby wykorzystując pełnienie obowiązków prezydenta?
 
 Ach, żeby nie było. Z Komorowskim też jest problem. Bo niby co mam zrobić z wiedzą na temat jego pochodzenia? Chce nam na wstępie zakomunikować, że dziadka w Wehrmachcie to on z pewnością nie miał? Chce być z całej Polski? I może jeszcze myśli, że jak powie, że mieszkał w Poznaniu, to ci wszyscy Poznaniacy pobiegną ochoczo do urn wyborczych i oddadzą głos na jedynego słusznego kandydata? To jeszcze ostatnie pytanie. Czy w związku z tym pan Komorowski ma swoich wyborców, mnie, Ciebie, Was, ich, za idiotów?
 
Panowie Komorowski i Kaczyński, i cała reszta Panów Kandydatów. Moi Drodzy Kandydaci. Czy tak ciężko napomknąć przynajmniej ciut o swoich poglądach? Parę słów o gospodarce, troszkę mniej o polityce społecznej, co nieco o służbie zdrowia, może o oświacie, no i gdyby kandydat był taki łaskawy, ostatnie zdanie nt. kwestii światopoglądowych, bo to to w ogóle temat tabu w polskiej polityce (choć obiektywnie oceniając, Kaczyńskiemu zdarzyło się przynajmniej coś wspomnieć o paru tych sprawach). Tak, tak, wiem, prezydent RP pełni przede wszystkim funkcję reprezentacyjną, ale czy naprawdę Polacy to taki ciemnogród, który zasługuje co najwyżej na obrazki ze wspólnego zasadzanie młodych drzew i zrywania niedojrzałych czereśni? Już mi słabo na widok tych spotów i tych plakatów, i tych twarzy, i wszechobecnego kompromisu, zgody, układów, nowych koalicji etc. Pozostaje tylko poczekać na odwoływanie się do zasady miłości wobec bliźniego.
 
 
 
A ja chcę tylko kampanii merytorycznej. Czy to już kaprys?
 
 
PS. Właściwie to nie wiem, jak wygląda kampania kandydatów na wójta maleńkiej gminy we wschodniej części Polski...

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka