Piątek trzynastego.
Na Zamku Królewskim odbywa się posiedzenie Zgromadzenia Narodowego, które zbojkotowała totalna opozycja. Totalna opozycja znalazła sobie inne miejsce, aby dać upust swoich frustracji związanych z utratą władzy. Ciężkie czasy dla wybrańców narodu, elitę elit, mędrców, ciężkie, bo motłoch się znarowił i dał kopa wybrańcom. Miny smętne, sztuczny uśmiech na twarzy i słowny koncert życzeń. Życzeń przesyłanych do brukselki. Tylko tam nadzieja w lewactwie ciężko wystraszonym nadchodzącymi wyborami do UE. Przekaz prosty. Ratujcie nas, bo inaczej nie będzie was.
Przemawiający snują różne myśli, ale bez ośmiorniczek, francuskich win pomysły miałkie, mowy nudne. Widać to było po byłym prezydenci, przysypiającym, co chwila. Ale jak się obudził, to ho, ho, ho. ZAPROPONOWAŁ UTWORZENIE KONFEDERACJI DEMOKRATYCZNEJ. Powrót do historii, w której to szlachta i magnaci ówczesne elity zawiązywały konfederacje w obronie lub przeciw panującej władzy. Był Bar była Targowica. Teraz obalona elita pokomunistyczna, mająca korzenie w byłych organach zajmujących się zwalczaniem niepodległościowców oraz sługach moskali, kombinuje jak odzyskać władzę, znaleźć kolejnych naiwnych, aby po ich plecach dorwać się do władzy. Słuchając byłego prezydenta, który z powagą opowiadał o demokratycznej konfederacji oraz patrząc na twarze
słuchaczy, przypomniała mi się komedia „Czy leci z nami pilot?” Towarzystwo niczym pasażerowie samolotu lecącego bez pilota. Tak wygląda obecnie totalna opozycja. Proponuję, więc miejsce lokalizacji tej konfederacji. BUDA RUSKA. Spełnia istotne warunki. Las w okolicy i granica z przyjaciółmi tuż, tuż.