Adalia Satalecki Adalia Satalecki
368
BLOG

ZDRAJCY I KARIEROWICZE

Adalia Satalecki Adalia Satalecki Rozmaitości Obserwuj notkę 0
                 Pierwszym był ten, który chciał „dożynać watahę” – nie tę post-komunistyczną, bo jego resort to nadal gniazdo komunistycznych agentów. Wystarczy przypomnieć lustracyjne perypetie pana ambasadora Niesyto, czy moskiewsko - watykańską przeszłość pana ambasadora Turowskiego. Sikorski został najpierw kandydatem na prezydenta, a później ministrem spraw zagranicznych. Jego resort zasłynął przed kilku dniami jako siedlisko specjalistów od komputerowych szwindli. A jaką politykę zagraniczną, z iloma paszportami w kieszeni prowadzi Radek Sikorski?

Bóg raczy wiedzieć…

Później był SLD-owski konferansjer ze Szczecina. Jak podaje prasa, ponoć tuż przed transferem do partii, która miała się stać wiodąca siłą narodu, żona działacza wpłaciła na kampanię pana domu 20.000 złotych, a jej tatuś zasilił partyjne konto zięcia z PO sumą 19.000 pln. Arłukowicz stał się platformersem, no i ministrem zdrowia. Gdy był w opozycji, wiedział jaka jest recepta na reformę służby zdrowia.

Kiedy został ministrem zdrowia zapomniał pewnie, co to jest recepta…

Teraz przyszła kolej na Kluzik. Była dziennikarką. Mówiło się kiedyś, że dziennikarz jak krowa przeżuwała cudze myśli i z tego żyje. Kluzik była szefową kampanii wyborczej Kaczyńskiego. Przeżuła, wypluła, choć...

- To Jarek dał mi szansę w polityce – mówiła jeszcze niedawno w wywiadzie dla Teresy Torańskiej. Znajomi patrzyli na mnie jak na wariatkę.

No i mieli trochę racji. Kluzik z tą swoją zwariowaną grzywką i dziennikarską przeszłością w „Przyjaciółce” nadawała się raczej na wójtową gminy, a nie ministra edukacji. Ale ona uparcie próbowała w polityce. Założyła Polskę dla niej najważniejszą, ale bardzo szybko wypięła się na kolegów i rzuciła się w objęcia Donalda.  

Pragnienie władzy było u niej wielkie…

Ciekaw jestem jak potoczą się polityczne losy tej trójki, gdy ich partia - oby jak najszybciej - rozleci się w pył i proch.

Radek pewnie okopie się w swojej posiadłości, gdzie zdekomunizował kawał pola i żyć będzie w którymś z krajów do których ma paszport. Albo wyjedzie znów do Afganistanu, czy z jakąś misją specjalną do innego kraju, ale już „przy żonie”, jako były minister towarzyszący.

Arłukowicz weźmie się pewnie za jakiś show-biznes, bo w zawodzie lekarza raczej  nie nadrobi już zaległości.

A Rostkowska wróci do „przyjaciółki” (jeśli to jeszcze istnieje). Bo przyjaciół już mieć nie będzie.

Pociechą jest to, że są karierowicze, którym udała się wolta. Na przykład Polak – katolik, premier – belfer z podstawówki, Kaziu Marcinkiewicz. Temu udało się  życie w pełni -  stara rodzina w Gorzowie i nowa miłość w Londynie.

Jest też Romek Giertych, ten co to jak robił w edukacji, to wprowadził pieluchowe, a starszaków w szkołach ubrał w mundurki. Tego utrzymuje przy życiu kancelaria adwokacka i propagandowa kroplówka Moniki w TVN.

Ale miną niebawem najlepsze czasy tych zagończyków, a gdy polityczne wiatry zmienią kierunek może ujrzymy ich znowu po zawietrznej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości