Adam Laskowski Adam Laskowski
289
BLOG

Majdan czyli krwawa retrospekcja zdarzeń 89'

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 1

 

Czy to poprawne politycznie być obojętnym wobec zdarzeń na Ukrainie? Czy wypada śledzić je niczym kłótnie sąsiadów zza ściany? Czy bierna obserwacja jest równomierna jest z akceptacją? Czy milcząc ponosimy odpowiedzialność za tych, którzy krzyczeć nie mogą, lub boją się to uczynić?

Nie wiem. Nie potrafię niestety poczuć się, choć na chwilę Ukraińcem tak jak nie potrafiłem nim być, gdy kilka lat temu dokonywała się „pomarańczowa rewolucja”. Być może tracę szansę by choćby emocjonalnie uczestniczyć w tworzeniu się historii i przeżywać ją wraz z naszymi sąsiadami, gdy być może za kilka lat ukraińska opozycja odniesie sukces porównywalny z tym, o jakim my byliśmy przeświadczeni w 1989 roku, a być może ominie mnie rozczarowanie, jakiego doznało wielu naszych rodaków wierzących w to, że „okrągły stół” otwiera im szansę na trwałą odmianę ich losów, polepszenie życia, oraz stanie się pełnoprawnymi Europejczykami, czego przez długie lata nam odmawiano i niestety chyba wciąż się odmawia.  Nie krytykuje oczywiście tych, którzy swój bunt i oczy Europy kierują na Majdan, co w pewnym stopniu jest uzasadnione i prawdopodobnie korzystne ekonomicznie dla naszego kraju, Unii Europejskiej i być może także Ukrainy. Z miłością do Ukrainy jest to poniekąd jak z dziewczyną, która choć spełnia wszelkie wymogi by stać się idealną partnerką na żonę, to mimo wszystko nie budzi takich emocji i namiętności by uczynić wszystko ku temu by związać z nią swoją przyszłość i poświęcić wiele by tak się stało. Czym jest to spowodowane? Prawdopodobnie nie pozwalają na to zaszłości, stereotypy i wciąż niezabliźniona rana, jaka powstała na Wołyniu, a która co raz jest rozdrapywana przy okazji kolejnych rocznic czy odkryć zbrodni, jaka rozegrała się między sąsiadami. Moim zdaniem między oboma narodami zwyczajnie nie „iskrzy” i minie wiele czasu by sytuacja ta mogła ulec zmianie. Pomimo dużego zaangażowania polskich władz, oraz kampanii medialnej w przemiany na Ukrainie, my sami wg. badań CBOS niespecjalnie za Ukraińcami przepadamy.

O wiele bardziej zauroczyła mnie, oraz coraz większą rzeszę Polaków postawa ludzi żyjących w odleglejszej, niepokornej i wciąż nieodkrytej Gruzji, która swoją prawdziwością, otwartością i odwagą po dzień dzisiejszy potrafi wzbudzić podziw jednocząc tym samym oba narody, które zamiast granicy geograficznej łączy coś znacznie ważniejszego, czym jest równie trudna historia scementowana postacią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego bardziej cenionego w swojej drugiej ojczyźnie niż tej, dla której poświęcił większość życia.  

Być może dla wielu wyda się to niezrozumiałe, ale patrząc z dystansem na wydarzenia rozgrywające się na Majdanie więcej widać i łatwiej dostrzec zatrważająco dużą ilość analogi będących swego rodzaju krwawą retrospekcją zdarzeń, jakie my sami przeżyliśmy w latach 1980-1989 roku, z dużą szansą na rozszerzenie tych podobieństw na lata już po zmianie ustroju z tą różnicą jednak, że Ukraińcy mają szansę uniknąć pewnych błędów, co nam się niestety nie udało, bądź świadomie je popełnialiśmy z korzyścią dla określonych grup społecznych kosztem ogółu obywateli.

Dziś przypada 25 rocznica rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu, które z ogólnie przyjętą wersją zdarzeń zapoczątkowały upadek komunizmu i przemiany polityczne nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Czy może być, zatem lepsza okazja by na chwilę uciszyć emocję, mówiąc naszym sąsiadom „spójrzcie dziś w naszą stronę”! Ukraińcy nie muszą uczyć się na swoich błędach, ponieważ mogą wiele osiągnąć ucząc się na naszych.

Kilkanaście dni temu służba prasowa ukraińskiego prezydenta podała, iż Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zaproponował jednemu z liderów opozycji - Arsenijowi Jaceniukowi - objęcie stanowiska premiera. Drugi z opozycjonistów - Witalij Kliczko - miałby zaś zostać wicepremierem ds. społecznych. Podano także, że Janukowycz zgadza się na uchwalenie ustawy o amnestii dla wszystkich uczestników trwających od listopada protestów pod warunkiem, że opuszczą oni zajęte bezprawnie gmachy rządowe w całym kraju. O trzecim z liderów, czyli Tiahnyboku nie wspomniał ani słowem. Nie wierzę, by przypadkowo został pominięty. Cel dla mnie był oczywisty: poniżyć Tiahnyboka, zradykalizować poprzez to jego postawę i doprowadzić do sytuacji, w której Svoboda stanie na czele wściekłego wręcz ludu, który w oczach świata z dnia na dzień będzie się stawał siedliskiem faszystów i banderowców dzieląc jednocześnie ukraińską opozycję tak by nie miała więcej siły zorganizowanie kolejnego Majdanu gromadzącego setki tysięcy zwolenników niezależnej Ukrainy.

Obaj wymienieni liderzy opozycji wyraźnie odrzucili takie rozwiązanie odmawiając wejścia do gabinetu kosztem zgniłego kompromisu. „Tu nie o to chodzi o przejęcie gabinetu, ale zasady, jakie stosuje ten rząd” stwierdził Witalij Kliczko tłumacząc swoją decyzję w danej sprawie.

Czy my skądś tego nie znamy? Czy przypadkiem nie świętujemy z pompą właśnie tego, co Kliczko z pogardą odrzucił niczym niejednego ze swoich rywali w ringu? Czy mówiąc nam „Wasz Prezydent, Nasz Premier” nie otrzymaliśmy podobnej oferty, jaką obecnie opozycja na Ukrainie? Rodzi się pytanie, dlaczego te same osoby dziś odradzające Ukraińcom, jej przyjęcie ćwierć wieku temu same ochoczo weszły w bliźniaczy układ będąc świadom, jakie może przynieść konsekwencję. Czy ktokolwiek mógł mieć wątpliwości, że oddając komunistom w 1989 roku resort bezpieczeństwa, oraz kontrolę nad służbami zapewnia się im bezkarność, oraz godziwe życie w nowej rzeczywistości? Czy tylko tyle, czy może aż tyle zapłaciliśmy za coś, co wielu nazywa „pseudodemokracją”.

Minionej niedzieli tłum zgromadzony na Majdanie przywitał jednego z liderów opozycji Witalija Kliczkę głośnym buczeniem, oraz gwizdami. Narastające nastroje pokazujące brak zaufania do polityków opozycji ewidentnie wskazują na celowe działanie mające podzielić opozycję, oraz zasiać ferment między jej liderami. Czy tego też nie przerabialiśmy? Przepraszam czy my wciąż tego nie przerabiamy? Naród podzielony jest, bowiem słaby i nie ma potrzeby by liczyć się z nim w jakichkolwiek negocjacjach zwłaszcza w kontekście relacji z partnerami zewnętrznymi. Łatwo go rozgrywać, i jątrzyć przeciw sobie zwaśnione obozy polityczne odnosząc własne cele niekoniecznie korzystne dla kraju, którego dotyczą odnosząc dzięki temu swoje małe często osobiste sukcesy na zgliszczach pozostałych po walce między dawnymi kompanami.

Czy ktokolwiek zadał publicznie pytanie, jaką rolę odegrało WSI w tworzeniu i rozpadzie kolejnych demokratycznie wybranych rządów po 1989 roku poczynając od „nocnej zmiany” w 1992 roku kończąc na ostatnich doniesieniach dotyczących komisji do spraw likwidacji służby stanowiącej ramie obcego wywiadu w Polsce? Cisza…..cisza, która przeraża i kosztowała bardzo wiele nasz kraj i ludzi mających wiedzę o tym z jak potężną siłą mieli do czynienia.

Ja dziś nie świętuje. Nie obchodzi mnie, z czego był zrobiony okrągły stół, zakulisowe opowieści z nim związane na temat wódki, jaką pili jego uczestniczy w przerwach między obradami, czy treści wznoszonych toastów, których był niemym świadkiem.

Nie krzyczę też z Ukraińcami, mimo, iż życzę im jak najlepiej. Mam nadzieję, że za kilka lub kilkanaście będą potrafili poprowadzić swój kraj w kierunku zdrowej i silnej sytuacji gospodarczej, tak, że automatycznie staną w progach Europy bez konieczności błagania o zaproszenie, oraz sami zadecydują czy zrobić krok do przodu wchodząc do niej na własnych warunkach i w czasie, jaki uznają za najwłaściwszy.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka