Wierzyć się nie chce że w XXI wieku ktoś jeszcze chce cenzurować operę. Tymczasem prominentni politycy amerykańscy, jak Michele Bachmann, w czasie swoich wyborczych wiecy opisują całą sprawę, a z kontekstu można się domyśleć, że dzieła nie oglądali. Dzięki zabiegom wielu osób wszyscy nie będący fizycznie w Nowym Jorku 20 października, nie zobaczą jej.
Libretto opery opowiada historię o terrorystach porywających statek "Achille Lauro". Opera miała być wyświetlana w kinach i teatrach na całym świecie z nowojorskiej Metropolitan Opera, za pomocą telecastu. Jest to droga logistyczna operacja- samo przesłanie sygnału na cały świat kosztuje jednorazowo kilka mln PLN. Niestety, o ile produkcję można będzie zobaczyć na deskach nowojorskiej opery, to- ocenzurowano jej telecast w polskich kinach wyświetlających produkcje nowojorskiej MET. W tym sezonie w ogóle nie uświadczymy opery współczesnej.
Pokazuje to siłę politycznej presji na taką klasyczną dziedzinę sztuki jak opera. Wspomniane dzieło wielokrotnie już cenzurowano, pomijano całe fragmenty przy wykonaniach, zmieniano słowa czy wycinano sceny. Temat- terroryzm- jest z pewnością kontrowersyjny, jednak zdziwić się można, że do cenzury na taką skalę dochodzi nawet w tak skostniałych instytucjach jak opery....
Protesty i demonstracje przeciwko odgrywaniu w teatrach różnych oper dotychczas dotyczyły takich dzieł jak "Opera Jerry'ego Sringera", w której Jezusa i Szatana przedstawiono jako parę pokłóconych gejów występujących w telewizyjnym talk show. Tymczasem współczesna opera polityczna także jest przedmiotem demonstracji przeciwników jej pokazania widzom...
