Adam Wielomski Adam Wielomski
133
BLOG

Prawica w potrzasku

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 86
Bez względu na to czy i kiedy odbędą się przyśpieszone wybory parlamentarne, to nie ulega wątpliwości, że – w stosunku do poprzednich wyborów – możliwości głosowania na partie z prawej części strony sceny politycznej zdecydowanie się skurczyły.
   
Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, wyborca poczuwający się do głosowania na partie z tej części sceny politycznej mógł zagłosować na PiS (jeśli był chadekiem lub antykomunistą), na LPR (jeśli był narodowcem i katolikiem) lub na Platformę JKM (jeśli był konserwatywnym liberałem). Niestety, w tej chwili możliwości te są znacznie mniejsze. Co zostało z prawicy? Na scenie politycznej został tylko PiS.
   
LPR właśnie przestała istnieć na naszych oczach, gdyż po zjednoczeniu z „Samoobroną” trudno uznawać ją za samodzielny podmiot polityczny, a powstałego LiSa nie da się ocenić inaczej niż jako populizm pokrapiany demagogią. Nie ma to nic wspólnego z prawicą. To nic innego jak „Samoobrona”, która na listę wyborczą weźmie trochę działaczy dawnego LPR. Głos na LiS to nie jest głos stracony – to głos śmierdzący. A jako rzecze klasyk: „szambo nigdy nie będzie perfumerią”.
   
Koncepcja Platformy JKM – jak było do przewidzenia – nie wypaliła kompletnie. Osobiście wątpię czy UPR zdecyduje się na kolejny samodzielny start wyborczy, gdyż to strata czasu, pieniędzy i wysiłku działaczy. Nikt też właściwie nie chce z nią zawrzeć sojuszu wyborczego, a więc nie ma szans na przejście progu i dostanie się do Sejmu.
   
W ostatnim czasie powstała jeszcze Prawica RP. Ale nie będziemy nawet pisać o szansach wyborczych tego niepoważnego przedsięwzięcia. Szkoda klawiatury.
   
W tej sytuacji po prawej stronie sceny politycznej pozostał wyłącznie PiS. Partia ta rządzi przez dwa lata i można już ocenić jej działalność:
1.    Zapowiadanej dekomunizacji nie ma.
2.    Zapowiadanej lustracji nie ma.
3.    Zapowiadanej antyabrocyjnej rewizji konstytucji nie ma.
4.    Zapowiadanej reformy strukturalnej państwa (IV RP) nie ma.
5.    Zapowiadanej reformy finansów nie ma.

Właściwie trudno – po 2 latach rządów – napisać cokolwiek pozytywnego o tych rządach. To mieszanka haseł i chwytów socjotechnicznych; bezustanne kampanie wojenne przeciwko prawdziwym i wyimaginowanym wrogom z których w praktyce absolutnie nic nie wynika. Gadanie, gadanie i bicie piany. Nie ma podstawowych reform instytucji państwa, liberalizacji gospodarki. W polityce zagranicznej kompromitacja w postaci akceptacji traktatu europejskiego. Właściwie jedyny sukces tego rządu to obniżenie składki rentowej. Jak na dwa lata rządów to właściwie nic. Faktów nie zastąpią bezustanne oralne kampanie w walce z „układem”. O rządach PiS osobiście nie potrafię powiedzieć nic dobrego; za nic nie potrafię ich pochwalić.

Pojawia się tu jednak pytanie innego typu: jeśli nie PiS, to kto?

Dla prawicowego wyborcy katastrofą jest to, że dla PiS nie ma po prawej stronie alternatywy, zresztą głównie z winy Romana Giertycha, który stracił wszystkie atuty w wyniku popełnionych przez siebie błędów. A Kaczyńscy perfekcyjnie umieli te błędy wykorzystać i faktycznie wymietli ze sceny politycznej wszystko co jest na prawo od PiS. Nie ma tedy alternatywy: jeśli nie PiS to zagłosuję na... no właśnie, na co?

Jedyną alternatywą dla PiS jest dziś koalicji PO-LiD. Ta koalicja jest nieuchronna, gdyż PO nie będzie zdolna rządzić samodzielnie. Pamiętajmy, że PO nie trzeba 50% mandatów plus jeden, ale 60% plus jeden. Lech Kaczyński już zapowiedział, że będzie wetował po kolei wszystkie ustawy uchwalone przez PO. W tej sytuacji PO nie może rządzić ani samodzielnie, ani w koalicji z PSL. Musi wejść w koalicję z LiDem aby móc przełamywać kolejne prezydenckie veta.

Pojawia się pytanie: jaka jest różnica między „fachowcami” z LiD, a kiepskim rządem PiS?

Zasadnicza. PiS chce dobrze, ale nie umie; kadry tej partii nic nie rozumieją i nic nie czytają. Nie mają wizji Polski alternatywnej względem III RP. Dostrzegają oczywiście patologie demokratycznego socjalizmu po 1989 roku, ale widzą ich przyczynę w rządach mitycznego układu, a nie w wadliwych strukturach. Dlatego ich program nie istnieje poza wymianą kadrową socjalistycznych urzędów. Ale w sumie chcą dla Polski dobrze; życzą jej dobrze. Popełniają masę błędów z ignorancji i intelektualnej ascezy.

Tymczasem kadry LiDu może są i kompetentne, ale chcą dla Polski źle. Chcą zaserwować nam kulturowy anszlusik do Europy. Oglądałem ostatnio film o Amsterdamie. W mieście tym 40% męskiej ludności to geje, a 40% ogółu mieszkańców to imigranci spoza Europy. Ten świat rebarbaryzacji to przyszłość, której chcą dla Polski „fachowcy” z LiD. A to czyni ich tym bardziej niebezpiecznymi. Przy wizji Amsterdamu „kaczyzm” to małe piwo...

Adam Wielomski
www.konserwatyzm.pl

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka