Adam Wielomski Adam Wielomski
156
BLOG

Żenujący żart prezydującego

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 29

Lech Kaczyński jest geniuszem. Niestety, nie jest geniuszem politycznym, lecz prawdziwym mistrzem wpadek i niezręczności. Właśnie zanotował kolejną kompromitację, wracając do sprawy z amerykańskimi homoseksualistami – znanymi z tego, że Jacek Kurski uczynił z nich wizualną ilustrację powodu dla którego Lech Kaczyński jest przeciwko natychmiastowemu przyjęciu Traktatu Lizbońskiego.

Serwis Onet.pl przyniósł następującą informację: „Para gejów, Brendan Fay i Tom Moulton, dostała z Kancelarii Prezydenta pismo, w którym napomknięto o wydarzeniu, którego nie powinni przeoczyć - chodzi o wielkanocny festiwal Ludwika van Beethovena”. W liście do pary homoseksualistów Prezydent RP pisze: „Mam nadzieję, że podróżując po Europie wstąpią Panowie do Polski. Jeśli będzie to w kwietniu, proszę nie przeoczyć w Warszawie 13. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Betthovena”. Prezydencka minister podziękowała im też za świąteczne oraz noworoczne życzenia dla Prezydenta RP. Ciekawe te „świąteczne życzenia” – czy były to życzenia „miłych Świąt w gronie rodzinnym”?

Popierający PO i zwykle nieprzychylny katolicyzmowi „Dziennik” natychmiast zobaczył szansę na wielką sensację i przeprowadził wywiad z jednym z zaproszonych przez Kaczyńskiego homoseksualistów. W wywiadzie tym czytamy, że obydwaj homoseksualiści nie postrzegają Polski jako kraju „homofonicznego” (ojej, jakie szczęście!) i gotowi są wybaczyć Prezydentowi RP jego brak szacunku dla homoseksualistów, ale domagają się, aby Prezydent RP się z nimi spotkał. Brendan Fay powiedział: „wizytę w Polsce planujemy już niedługo. I mam nadzieję, że tym razem uda nam się spotkać z prezydentem Kaczyńskim. Do tej pory niestety spotkanie się nie odbyło, choć wielokrotnie o to zabiegaliśmy. Prezydent nigdy nie znalazł dla nas czasu. Nawet wtedy, kiedy byliśmy w Polsce. (…) niestety nigdy nas nie przeprosił. A moim zdaniem powinien. Głowa państwa powinna umieć wziąć odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. (…) obrażeni nie jesteśmy, chcielibyśmy usłyszeć to jedno słowo - "przepraszam", a ono nigdy nie padło w naszym kierunku z ust prezydenta” (za wydaniem internetowym z 18 III 2009).

No i pięknie – daj homosiowi palec, a ten od razu zażąda całej ręki. W odróżnieniu od większości komentatorów nie uważam podkładu graficznego pod tamto słynne przemówienie Prezydenta RP za żenujące czy za niewłaściwe. Nie mam bowiem żadnych wątpliwości, że integracja europejska integralnie wiąże się ze sprawami „gejowskiej rewolucji”, gdyż Unia Europejska – za pomocą swojego ustawodawstwa – narzuca nam pewne obce nam cywilizacyjnie i religijnie standardy dotyczące obyczajowości. I nikt mi nie powie, że ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego nie wpłynie na poziom homoagresji unijnej na Polskę!

O ile powiązania sprawy Traktatu Lizbońskiego z wojującym homoseksualizmem politycznym nie potępiam, o tyle zachowanie lewicy i liberałów w tej sprawie potępiam jak najbardziej. To moralne obnażanie tych dwóch facetów na ekranie TVN, sprowadzanie tych typków do Polski, prowadzanie ich po budynku Sejmu przez eselowskich posłów – to dopiero była żenada. Istna profanacja polskiego Sejmu (o ile kloakę da się w ogóle jeszcze profanować).

Dlatego pismo wysłane przez Kancelarię Prezydenta do amerykańskich homoseksualistów napawa mnie – jako katolika i Polaka – wielkim smutkiem. To nic innego jak tylko założenie wora pokutnego, posypanie głowy popiołem przez Prezydenta RP. Ci goście mają całkowitą rację domagając się przeprosin: wszak zobaczyli, że Lech Kaczyński to człowiek słaby, tchórzliwy, cofający się i przepraszający. Wiecie co oni zobaczyli w Lechu Kaczyńskim? Zobaczyli w nim to, co Jarosław Kaczyński nazywa syndromem „kłaniania się w pas”! Zobaczyli drugiego Władysława Bartoszewskiego i Aleksandra Kwaśniewskiego, którzy ustępują zawsze, gdy tylko poczuje zdecydowanie i nieustępliwość. Zobaczyli… Lecha Kwaśniewskiego!

Lech Kaczyński zachował się w sposób klasyczny dla klasy politycznej III RP, którą przecież tak potępia. Pokazał, że nie ma charakteru, kręgosłupa moralnego, jasnych zasad. Widząc siłę cofa się i ustępuje, zaczyna negocjować – a to jest syndrom Unii Wolności.

Do zakończenia tej fatalnej prezydentury zostało jeszcze 644 dni. Zapewne czekają nas jeszcze 644 dni epatowania niezdecydowaniem i słabością; 664 dni przepraszania Ukraińców i homoseksualistów za to, że w ogóle żyjemy, 644 dni niezdecydowania w sprawie integracji europejskiej. Czyli 644 dni kluczenia pomiędzy lewicowymi poglądami Lecha Kaczyńskiego jako osoby prywatnej a żądaniami i oczekiwaniami prawicowego elektoratu.

Adam Wielomski
 

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka