Mieliśmy okazję ostatnio być na weselu. Trochę nieśmiało do tego podchodziłam, bo wiedziałam dobrze że żadna okazja do potańczenia mnie nie ominie, a przecież powinnam się oszczędzać itp.
Ale traf chciał, że wszytkie przyszłe mamy posadzono razem, w tym moją serdeczną koleżanę która właśnie zaczyna 8 miesiąc. Byłam pod wrażeniem, że z tak dużum brzuchem można aż tak wywiajć! No, oczywiście nie mogłam być gorsza, więc też trochę potańcowałam. Zaowocowało to dwoma następnymi dniami w łóżnku z ogromnym bólem dolnej części brzucha... jak widać każda ciąża inna. W drugim dniu moich mąk płakałam i śmiałam się naprzemian. Mąż: czemu płaczesz? - Bo boli; Czemu się śmiejesz? - Bo kopie...
Tak więc zaczęły się pierwsze wymachy przyszłego członka reprezentacji Polski, jak twierdzi tatuś; no chyba że jednak będzie to dziewczynka.
Jak na razie małe i ledwo wyczuwalne puknięcia przypominają mi o zwalnianiu tępa, obseruję je z największą czułością... ;-)