AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
890
BLOG

Grodzka jest przeciw ale za, czyli co wolno wojewodzie

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 20

„Jestem przeciw aborcji” - wyznała Anna Grodzka de domo Krzysztof Bęgowski w programie „Sterniczki” na antenie Polskiego Radia, po czym zaraz dodała - „Tylko trzeba odróżnić aborcję od prawa do jej przeprowadzenia”. Argumentacja jako żywo przypominająca tę stosowaną przez niemieckich zbrodniarzy tłumaczących się przed norymberskim trybunałem: oni też byli przeciwko, ale takie było prawo. Jestem przeciw, ale za – genialne odwrócenie klasycznego wałęsizmu, z którym nawet polemizować się nie da. Ciekawym, czy pani poseł zgodziłaby się ze mną gdybym powiedział, że jestem przeciwny strzelaniu do polityków, ale trzeba odróżnić strzelanie od prawa do strzelania. Zwłaszcza w sytuacji, gdy słowa „polityk” i „idiota” stają się synonimami.

A to wszystko w przededniu kolejnej odsłony procesu jaki Alicja Tysiąc wytoczyła Tomaszowi Terlikowskiemu domagając się od niego stu trzydziestu tysięcy złotych odszkodowania za publiczne stwierdzenie, że chciała zabić swoje dziecko. A pani Grodzka jest, oczywiście, za wolnością słowa, należy tylko odróżnić wolność słowa od prawa do wypowiadania własnych opinii, szczególnie tych politycznie niepoprawnych i sprzecznych z mainstreamową ideologią. Krótko mówiąc naczelny „Frondy” może sobie uważać co chce pod warunkiem, że będzie siedział cicho.

Kneblowanie przeciwników ideologicznych za pomocą sądów to nie jest nic nowego, wszystkie totalitaryzmy z tej metody korzystały i trudno się spodziewać by nagle miały zrezygnować. Co prawda dziś już nikomu nie grozi czapa ani wieloletnie więzienie a co najwyżej finansowa ruina, jednak filozofia pozostała ta sama – wroga trzeba zastraszyć i zniechęcić. I nawet nie koniecznie trzeba proces wygrać, przykład Joanny Najfeld pokazuje, że wystarczy go przeciągać by stłamsić człowieka psychicznie zapędzając do mysiej dziury, z której będzie się bał wystawić głowę.

Jeżeli Tomasz Terlikowski proces przegra to ucierpi nie tylko on, ale cała jego rodzina zmuszona do zapłacenia horrendalnej sumy kobiecie, która ze swojej nieudanej próby zabicia własnego dziecka uczyniła bardzo dochodowy interes. Ciekawe, czy sąd weźmie to pod uwagę? Czy może uzna, na wzór sądów Trzeciej Rzeszy, odpowiedzialność zbiorową za najskuteczniejszy sposób wyplenienia nieprawomyślności? Cóż, pożyjemy – zobaczymy, ja wciąż jeszcze wierzę w ludzką przyzwoitość i faktyczną niezawisłość sędziów, którzy swoje wyroki opierają o literę i ducha prawa, a nie o hasło „co wolno wojewodzie...”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka