AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
929
BLOG

Jak załatwić prasę, czyli Nowak w akcji.

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 8

Chciał minister Nowak wycyganić od tygodnika „Wprost” trzydzieści baniek (ciekawe ile by to było w przeliczeniu na zegarki?), jednakowoż szybko się zreflektował bo musiałby wybulić sto tysięcy za pozew. Przyznam, że nie rozumiem tej ostrożności, interes pewny – jeden telefon z Kancelarii Premiera załatwiłby sprawę, poinstruowany odpowiednio sędzia stwierdziłby, że co prawda „Wprost” jest moralnie niewinny, ale bulić musi bo autor wykorzystał wiedzę zdobytą w sposób bezprawny. I już, kasa w kieszeni, nieżyczliwy rządowi tygodnik uwalony, wszyscy zadowoleni.

Sławomir Nowak zdecydował jednak inaczej, ryzykować nie chce albo zwyczajnie nie ma tyle forsy (zaniósłby do lombardu ze trzy zegarki i by się znalazła) i nie chce wcale żadnego odszkodowania tylko... przeprosin za trzydzieści milionów. Przyznam, że mnie nieco zatkało. Bo jak to niby ma wyglądać? Redakcja „Wprostu” ma zamówić w całej polskiej prasie, radiu i telewizji ogłoszenia przebłagalne za tę sumę? Toż to gęba Nowaka będzie straszyć zewsząd, jak w czasach słusznie minionych gęba Lenina czy aktualnego genseka, może nawet na papierze nawigacyjnym wydrukują – człowiek nie tylko lodówkę będzie się bał otworzyć, ale i przybytku skorzystać.

Dobra, dość jaj. Żądanie ministra Nowaka to nic innego, jak próba zamknięcia ust dziennikarzom, klasyczny przykład cenzury prewencyjnej. Jeżeli sąd je uwzględni to prasa zamilknie, redaktorzy naczelni będą się bali puścić jakikolwiek krytyczny wobec rządu czy któregoś z ministrów tekst, trzydzieści baniek piechotą nie chodzi i jest sumą wystarczającą, by położyć tytuł na łopatki. Żyć nie umierać, róbta co chceta, nikt nie zauważy. A nawet jak zauważy, to będzie udawał, że patrzy w przeciwnym kierunku.

Jest też drugi aspekt całej sprawy: wydawcą tygodnika „Wprost” jest Platforma Mediowa Point Group S. A., która jest też inwestorem strategicznym spółki Orle Pióro, wydającej z kolei tygodnik „Do Rzeczy” Pawła Lisickiego. Powiedzcie mi proszę co zrobi zarząd gdy za jeden tekst w czasopiśmie powszechnie uważanym za mainstreamowe i w miarę przychylne Platformie Obywatelskiej przyjdzie im zapłacić trzydzieści milionów polskich złociszy? Niby redakcja „Do rzeczy” zagwarantowała sobie w umowie niezależność, ale nikt nie powiedział, że Point Group z tej umowy nie może się zwyczajnie wycofać razem z zainwestowaną kasą. Może i przyjdzie zapłacić jakąś karę konwencyjną, będzie to jednak do zaakceptowania w porównaniu z kosztami pozwów, odszkodowań i przeprosin...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka