AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
542
BLOG

Dzień wolności, czyli kpina z Polaków

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 2

W kwietniu wpłynął do Sejmu projekt ustawy, zgłoszony przez parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, by czwarty czerwca ustanowić Dniem Wolności i Praw Obywatelskich. Informacja stara i właściwie bez znaczenia, co dziennie mamy jakiś dzień czegoś – kota, listonosza, babci, pluszowego misia – możemy mieć też ten nowy, zrobi się zapis w Wikipedii i już, nie trzeba nawet władzy ustawodawczej fatygować. Nie pisałbym o tym gdyby nie wczorajszy cyrk w tymże Sejmie urządzony przez posłów reinkarnowanej pod szyldem SLD PZPR, którzy zablokowali uczczenie pamięci jednej z komuszych ofiar, Grzegorza Przemyka. Dwadzieścia cztery lata po „symbolicznym zwycięstwie kolejnych pokoleń Polaków, którzy nigdy nie pogodzili się ze zniewoleniem” komusze pociotki podnoszą łby i plują tym niepogodzonym ze zniewoleniem Polakom prosto w twarz, przy kompletnym braku reakcji reszty sejmowego towarzystwa, z marszałek Ewą Kopacz na czele.

Nie powinno to jednak nikogo dziwić. Czerwcowe wybory w roku osiemdziesiątym dziewiątym nie były żadnym zwycięstwem ale przypieczętowaniem układu opitego w Magdalence przez przywódców Solidarności i komunistycznych kacyków, awansowanych na „ludzi honoru” od których mamy się „odpieprzyć”. Starsi pamiętają, a młodszym przypomnę: 4 czerwca 1989 roku Polacy obalili okrągłostołowe (albo raczej magdalenkowe) ustalenia wycinając niemal do nogi tzw. Listę Krajową, z której do sejmu mieli wejść prominentni działacze PZPR. Lech Wałęsa i związani z nim działacze zamiast wykorzystać sytuację przejmując całkowicie władzę w Polsce wpadli w panikę i zmienili przed drugą turą wyborów, która odbyła się dwa tygodnie później, ordynację tak, żeby kontrakt przypieczętowany wódką się nie zawalił. A w miesiąc później powołali na stanowisko Prezydenta (jeszcze PRL) Wojciecha Jaruzelskiego. Zdrada się dokonała, komuna odzyskała dech i mogła zacząć odrabiać straty.

I odrobiła, co wczoraj było aż nadto widoczne. Polska wolna nie jest, ustanawianie jakiegoś kretyńskiego dnia wolności (że o prawach obywatelskich nawet nie wspomnę) to jest kpina z Polaków. Do dziś nie zostały rozliczone komunistyczne zbrodnie - „Kat Trójmiasta” Stanisław Kociołek uniewinniony przez niezawisły ponoć sąd III Rrzeczpospolitej, Czesław Kiszczak, szef bezpieki odpowiedzialny za prześladowania opozycji i śmierć wielu ludzi, kpi w żywe oczy z wymiaru sprawiedliwości, Wojciech Jaruzelski, komunistyczny capo di tutti capi jest zapraszany przez Prezydenta wolnej Polski na posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego w charakterze eksperta... i tak dalej, i w ten deseń. Czy w tej sytuacji naprawdę jeszcze kogoś dziwi, że Grzegorz Przemyk i inne ofiary tych zbrodniarzy nie mogą się doczekać nie tyle nawet sprawiedliwości, co zwykłego upamiętnienia?

Ale co tam, uchwalmy sobie ten dzień wolności, najlepiej wolny od pracy. Będzie okazja do pogrillowania, różowego marszu z balonikami i odsłonięcia kolejnej, czekoladowej rzeźby. Ale tym razem może zostawmy w spokoju orła, „Robotnik i Kołchoźnica” Wiery Muchiny będzie bardziej adekwatnym obrazem polskiej rzeczywistości. By dzieło nieco uwspółcześnić może to być dwóch robotników w związku partnerskim wykonanych z tęczowej czekolady...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka