AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
347
BLOG

Grzegorz Przemyk, czyli pokłosie rozgrzeszenia aparatu

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 3

Tadeusz Iwiński z SLD zablokował uchwałę upamiętniającą śmierć Grzegorza Przemyka zakatowanego na komisariacie przez milicjantów, bo nie spodobało mu się obciążanie winą za mataczenie w śledztwie „organów partii i państwa”. Tymczasem wczoraj na antenie Polsat News Jerzy Urban, rzecznik PeeReLowskiego rządu, przyznał wprost, że władze w tym mataczeniu brały udział: „Cała sprawa jest uwikłana w dwa kłamstwa. Pierwsze to nasze kłamstwo, że w pogotowiu go pobili, ale pierwotnym było kłamstwo opozycji, że my mordujemy dzieci opozycjonistów po to żeby zastraszyć opozycję”. Czyli – w myśl zasady, żeby nie wierzyć informacjom, które nie zostały zdementowane – właśnie zastraszenie Barbary Sadowskiej było głównym, a może i jedynym powodem zatrzymania i pobicia Przemyka.

Ciekawym jak w tej sytuacji zachowa się poseł Iwiński? Czy nadal będzie brnął w kłamstwo i bronił władz Polski Ludowej, czy może wreszcie skorzysta z okazji, żeby milczeć? Chociaż właściwie dlaczego miałby to robić, partyjny doktorat na WSNS przy KC PZPR do czegoś zobowiązuje, podobnie jak zaszczytny status członka – założyciela SdRP. Swoją drogą w tej sytuacji jego wrzask nikogo dziwić nie powinien, facet broni przecież samego siebie i swoich kumpli po partyjnej linii. Dręczy mnie natomiast inne pytanie, a mianowicie co on robi w sejmie wolnej, teoretycznie, Polski? Przecież człowiek związany z dawnym reżimem, ba! rzecznik tego reżimu, nie powinien być dopuszczony do zajmowania jakichkolwiek stanowisk we władzach Rzeczpospolitej.

Cała ta sytuacja to, moim skromnym zdaniem, pokłosie kontraktowych wyborów i zdrady, jakiej dopuścili się przywódcy „Solidarności” zmieniając pomiędzy pierwszą a drugą turą ordynację wyborczą tak, by odrzuceni przez naród komuniści z „listy krajowej” mogli poselskie mandaty uzyskać. To wtedy nastąpiło rozgrzeszenie PeeReLowskich aparatczyków, którzy z dnia na dzień z reżimowych zbrodniarzy przekształcili się w mężów stanu, ludzi honoru i polityków zasługujących na powszechne zaufanie. A Naród w to rozgrzeszenie uwierzył i dał wyraz w kolejnych, całkowicie już wolnych wyborach wprowadzając do sejmu (jako najliczniejszą grupę) ludzi związanych z dawnym aparatem, m.in. Józefa Oleksego, Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, Jerzego Jaskiernię i Tadeusza Iwińskiego właśnie. Niech więc teraz ten Naród się nie ciska, bo hańbiące zachowanie posłów Sojuszu to przecież skutek jego decyzji...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka