Algirdas67 Algirdas67
523
BLOG

Wspomnienia z PRL-u; Podtytuł: Każda przyjaźń ma granice cz.3

Algirdas67 Algirdas67 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Teraz droga młodzieży - czas opisać państwo, które graniczyło z naszym krajem zanim ten zmienił swoją nazwę z PRL na RP. Pomimo, że dzisiaj nasza granica wschodnia jest w tym samym miejscu, gdzie była w okresie minionym - to od tamtego czasu z jednego sąsiada zrobiło nam sie ich aż czterech. 

Kiedyś nasz wschodni sąsiad był jeden i nosił nazwę ZSRR co w rozwinięciu brzmiało „Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich”. Skrótowo owe ZSRR wymawiało sie ZetEsEsEr. W dziennikarze w telewizji mówili Związek Radziecki, ludność obiegowo nazwała to Rosją.

W czasach kiedy w polskim telewizorze można było oglądać maksymalnie dwa programy, które nadawane były jedynie w określonych godzinach -  ludzie chętniej niż dzisiaj słuchali radia. Radio w odróżnieniu od telewizji nadawało całą dobę i niekoniecznie było nadawane z terytorium ówczesnej socjalistycznej Polski.  Wieczorami w wielu domach dostrajało sie radio na falach tzw. krótkich na  długość fali np.49 metrow ( wtedy nie mówiono o częstotliwości nadawania tylko o długości fali) i słuchało sie takich radiostacji jak Radio Wolna Europa nadawanej z Monachium czy też Rozgłośni Polskiej Radia BBC nadawanej z Londynu, a więc z miast tzw. wolnego świata. Stałych słuchaczy takich rozgłośni można było poznać po tym, że mawiali nie Związek Radziecki, a Związek Sowiecki.  To było bardzo charakterystyczne, że lektorom polskim  mówiącym z Londynu nie przechodziło przez gardło "Związek Radziecki", a polski dziennikarz z PRL nigdy nie mówił "Związek Sowiecki". Teraz nikt w mediach nie pamięta owego Związku Radzieckiego jako państwa chociaż czasami wyrwie się jakiemuś publicznemu komentatorowi określenie "za czasów Związku Radzieckiego". 

No wiec był sobie ten Związek Radziecki i było to państwo duże, niebezpieczne , a my jako Polska byliśmy z nim w sojuszu wojskowym oraz ideologicznym. Oficjalnie oba państwa bardzo sie kochały choć obywatele Związku Radzieckiego traktowali tę miłość bez zbytniego entuzjazmu, a obywatele PRL-u wyrażali się o ZSRR raczej pogardliwie i bez uczuć pozytywnych.

Wypada zatem, droga młodzieży, jasno napisać  co to był ten Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich dla nas waszych ojców lub dziadków z PRL-u. Przynajmniej z nazwy był to związek republik czyli takich qasi państw narodowych pod wspólnym rządem, ze wspólną walutą i wspólnymi bardzo mocnymi powiązaniami gospodarczymi. Tak, tak młodzieży,  z opisu tak trochę Unia Europejska.Każda  z tych republik miała nawet swój rząd. Wszyscy jednak wiedzieli, że prawdziwym władcą ZSRR jest ten gość, który siedzi na Kremlu w Moskwie. Wtedy nazywał sie on pierwszym sekretarzem KC KPZR czyli Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, ale jak równy z równym spotykał się z prezydentem USA, kanclerzem Niemiec czy Premierem Wielkiej Brytanii. Czyli był to taki ówczesny Prezydent ZSRR tyle, że inaczej nazywany. Republik w owym Związku Radzieckim było szesnaście , a pośród nich była m.in. Litewska Socjalistyczna Republika Radziecka,  Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka i Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka. Republiki te w świadomości Polaków funkcjonowały jako Litwa, Ukraina i Białoruś.  Była też Rosyjska Federacyjna Republika Radziecka, o której mówiono Rosja, o której w Polsce mało kto wiedział, że tez miała swoje republiki federacyjne np. Karelo-Fińską itp.

Republiki socjalistyczne stały się na początku lat dziewięćdziesiątych, w sposób bardziej lub mniej gwałtowny, bardziej lub mniej pokojowo, ale stały się - samodzielnymi państwami, a Rosyjska Federacyjna Republika Radziecka stała się dzisiejszą Federacją Rosyjską i kontynuacją dawnego ZSRR ze wszystkim jego dobrymi jak i złymi atutami.

Tyle małej powtórki z historii najnowszej, a teraz powracamy do ostatniej dekady trwania ZSRR i jak to wtedy wyglądało.

Dla przeciętnego Polaka pierwsze wrażenie z wiązane z wizytą w ZSRR to już sam moment przekraczania granicy. Bo to nie była byle jaka granica. To była wręcz granica cywilizacji. W owych czasach najbardziej popularnym środkiem transportu do ZSRR był pociąg, chociaż już pod koniec lat osiemdziesiątych samochód też  był częstym narzędziem do przekraczania granicy. Nikt wtedy nie przekraczał owej granicy pieszo czy tez na rowerze, ale to z zupełnie innych powodów.  Dlaczego pociąg był najpopularniejszym środkiem transportu ludzi i towarów do ZSRR ?  Główne powody były trzy: pierwszy to fakt, że stolica owego imperium Moskwa jest oddalona od Warszawy o 1200 km i jazda samochodem non-stop zajmowała około doby, albo i dłużej. Powód drugi: to fakt, że posiadanie przez rodzinę własnego samochodu nie było tak powszechne, bo jego wartość rynkowa była naprawdę wysoka przy przeciętnych PRL-owskich zarobkach. Jeżeli jednak już rodzina taki samochód posiadała to był to najczęściej Fiat 126p o pojemności silnika 650 cm. Przejechanie tzw."maluchem" ponad 1000 km stawiało kierowcę w rzędzie bohaterów. Po trzecie nie istniały jeszcze tanie linie lotnicze choć i lotniska i samoloty już były. Bilety samolotowe były pięciokrotnie droższe od kolejowych i dlatego to pociąg był najbardziej popularnym środkiem transportu dla  przekraczających granicę pomiędzy PRL, a ZSRR. Trzeba tutaj dodać, że wtedy nie można było pojechać do Związku Radzieckiego „ot tak”.  Wjechać na terytorium ZSRR można było w celach turystycznych, służbowych lub na zaproszenie rodziny lub znajomych będących obywatelami tegoż państwa.  Turystycznie wyjeżdżało się jedynie w zorganizowanej przez biuro podróży grupie z określonym ściśle programem wizyty. Służbowo wyjazd miał też jasno określoną trasę i termin oraz przydzieloną rolę reprezentanta gospodarzy. Na prywatne zaproszenie też był wyjazd możliwy, ale  wiązał się z wieloma ograniczeniami. Trzeba było mieć zaproszenie od obywatela ZSRR, które musiało być urzędowo potwierdzone, podlegające szczególnym państwowym procedurom. Nie każde zaproszenie i nie każdej osoby było mile widziane przez urzędników Socjalistycznej Rosji. Kolejnym problemem było zdobycie biletów lub zgody na przejazd samochodem. Tak więc najwięcej osób jeździło do ZSRR razem z wycieczkami działających ówcześnie polskich biur podróży.

Kiedy pociąg zbliżał się już do wschodniej granicy naszego kraju w wagonach trwała polska kontrola paszportowo-celna. Po sprawdzeniu dokumentów i bagaży polscy celnicy i wojskowi wysiadali z wagonów , a pociąg wolno i majestatycznej ruszał w kierunku np. mostu na Bugu czyli naszej rzeki granicznej. Jadąc pomiędzy Terespolem, a Brześciem zanim wagony wytoczyły sie na most można było zobaczyć z okna zasieki z kolczastego drutu oraz kilkumetrowej szerokości pas pozbawiony wszelkiej roślinności, pięknie zaorany i zagrabiony, aby każdy kto niego wejdzie pozostawił wyraźne ślady na świeżo wyrównanej i pulchnej ziemi.  Dopiero po tych wszystkich atrybutach „granicy przyjaźni” pociąg przekraczał graniczną rzekę Bug.

Zaraz za przeciwpowodziowym wałem, już po stronie radzieckiej, pociąg zwalniał i wjeżdżał w szpaler poustawianych z obu stron toru żołnierzy i przedstawicieli służb granicznych. Pociąg się zatrzymywał i do każdego wagonu wsiadali np. dwaj celnicy i dwaj żołnierze zawodowi w mundurach wyjściowych zwani „pogranicznikami”. Oprócz tego do sprawdzania podwozia wagonu i ochrony drzwi wejściowych do wagonu po wejściu ekipy celno-paszportowej ruszali młodzi żołnierze w polowych mundurach o kolorze spranej i starej drelichowej  szmaty w furażerkach z czerwona gwizdą na czole. Wielu z nich miało skośnawe  oczy co oznaczało , ze Związek Radziecki związkiem wielu narodów jest.

Mundurowi przedstawiciele  państwa radzieckiego, którzy wsiedli do wagonów nie musieli się spieszyć, ani z kontrolą paszportową, ani z kontrolą kontrabandy.

Pociąg powoli ruszał do miejsca, gdzie rozszczepiano pociąg na poszczególne wagony. Potem każdy wagonów  podnoszono na podnośnikach i przystępowano do wymiany wagonowych kół.

Tak zwana wymiana kół na radzieckiej granicy była i jest efektem pewnej carskiej jeszcze decyzji z połowy XIX wieku. Otóż prawie w całej Europie ( wyjątkiem półwysep iberyjski i Finlandia) przyjęto kiedyś, ze standardowym rozstajem szyn kolejowych będzie 1435 mm czyli tzw. stephensonowski rozstaw. Podobno taki rozstaw kół miały już rzymskie kwadrygi.

W carskiej Rosji w XIX w przyjęto jednak, że rozstaw budowanych wtedy linii kolejowych imperium rosyjskiego będzie wynosił 1520 mm czyli o 85 mm więcej. Takie posunięcie tłumaczono względami militarnymi. Rozumowano, że wróg, który wjedzie na terytorium imperium nie będzie miał wagonów dostosowanych do takiego rozstawu co znacznie utrudni mu zdobywanie terytorium Rosji

Sami Rosjanie mają inne rubaszno-erotyczne wytłumaczenie tej różnicy. Ponoć przed budową pierwszej w imperium rosyjskim trasy kolejowe inżynierowie przyszli do Cara i zadali pytanie: Cesarzu w Europie rozstaw szyn wynosi 1435 mm, czy będziemy kłaść szersze czy takie same ? Zdziwiony pytaniem Car miał odpowiedzieć : a na ch...j szersze. ! No wiec zaprojektowali o 8,5 cm szerzej. I  tak to trwa do dzisiaj. Carów już dawno nie ma , ale rozstaw torów 1520 mm nadal obowiązuje w Rosji i krajach byłego ZSRR .

Wymiana tych wózków wagonowych dostosowanych do szerszych torów odbywała sie na olbrzymiej hali lub też na otwartym terenie. W wagonie siedzieli podróżni już bez paszportów, bo te zostały im zabrane przez pograniczników. W tym czasie celnicy przeszukiwali wszystkie elementy i zakamarki wagonu oraz bagaże tychże  podróżnych. Na zewnątrz drzwi wagonów pilnowane były przez żołnierzy w furażerkach  lub w uszatkach (zwanych „papaszkami” jak było zimno). W tym czasie robotnicy kolejowi wymieniali koła.

Po około dwóch godzinach takich atrakcji pociąg już z nowymi kołami ruszał na pobliski dworzec,  na którym wysiadali celnicy obładowani skonfiskowanymi dobrami, a pogranicznicy oddawali wszystkim paszporty.

Czasem kogoś z pociągu wyproszono. Czasem ktoś tam krzyczał i złorzeczył. Czasem ktoś płakał po konfiskacie np. 10 par jeansów, które wiózł na handel.

Koniec końców pociąg ruszał w głąb radzieckiego imperium.

Ilekroć przekraczałem w tamtych czasach tę granicę zawsze uświadamiałem sobie , że teraz gdybym jechał w tym wagonie nawet i tydzień to już następnej granicy nie będę przekraczał, bowiem jest ona prawie z drugiej strony świata. 

I to by było na tyle droga młodzieży w tej dobranocce. ZSRR był tak ogromy, a ilość absurdów z nim związanych tak znaczna, że nie zmieszczę tego w jednej dobranocce.

Obiecuję, że jeszcze coś o tym  imperium napiszę.

Algirdas67
O mnie Algirdas67

Już szron na głowie już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj....

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura