Alpejski Alpejski
2439
BLOG

Niespodziewane konsekwencje alpejskich śnieżyc i procenty uwielbienia Kanclerz

Alpejski Alpejski Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 61


Choć media uderzają w dramatyczne tony – wszak katastrofy sprzedają się najlepiej – w Alpejskich miasteczkach panuje całkiem odmienna o paniki atmosfera. Niezwykłe opady śniegu sprawiają, że sytuacja jest naprawdę poważna, ale mieszkańcy nie tylko zachowują spokój, ale wręcz zacieśniają się międzyludzkie więzi. W odciętych od świata miejscowościach ludzie dzielą się między sobą zapasami, pomagają w odśnieżaniu dachów i wspólnie spędzają czas, odpoczywając pomiędzy kolejnymi odśnieżaniami dachów i ulic.

W niektórych miejscowościach jest już ponad 4 metry śniegu, a ciągle pada.

W zamieszkanej strefie Alp, czyli mniej więcej do wysokości 1600 metrów nad poziomem morza, padający śnieg jest niezwykle ciężki. Spowodowane jest to specyficznym układem temperatur. Normalny świeży śnieg padający przy średnim mrozie jest puszysty i lekki. Jego metr sześcienny waży zaledwie pomiędzy 30 a 50 kilo. Padający obecnie w Alpach śnieg waży pomiędzy 300 a 400 kilogramów na metr sześcienny a na wysokości do 1000 metrów nawet 500 kilo! Powoduje to ogromne problemy i zagrożenia. Łamią się nawet dorodne alpejskie świerki, nie wytrzymując ciężaru śniegu – co jest zjawiskiem niezwykle rzadkim. Obecnie, aby nie zawaliły się dachy alpejskich domów muszą one być odśnieżane, co najmniej raz na dobę! Do pomocy rzucono wojsko. Sytuacja może się pogorszyć w razie ocieplania, bo wtedy przesycony wodą śnieg osiągnie ciężar 900 kilogramów na metr sześcienny!

Ogromne problemy powodują nieodpowiedzialni turyści lekceważący śmiertelne zagrożenie. Wczoraj zginął 17 letni chłopak, który wraz z rodzicami (sic!) postanowił zjeżdżać poza trasą narciarską. Lawina przysypała całą rodzinę, ale matkę i ojca udało się szybko odkopać, syn zginął na miejscu. Jakim trzeba być człowiekiem, aby zrobić coś podobnego? Niektórzy mówią, że to efekt bezstresowego wychowania kolejnych pokoleń… Coś w tym jest, bo przybywający z nizin Niemcy nie przejmują się nawet zamkniętymi drogami. Każdy, kto w Alpach bywał wie, że co jakiś czas na drogach zbudowane są szlabany, służące do zamykania tych dróg w razie zagrożenia lawinowego. Obecnie służby muszą te szlabany zamykać na kłódki, bo wychowani bezstresowo po prostu otwierali je sobie i podejmowali próby dostania się do odciętych miejscowości!

Lawiny i łamiące się drzewa zabiły już 12 osób. Służby ratownicze mówią spokojnie, że oni nie są od komentowania i oceniania ludzi, są od ratowania. Za to po wyczynie sześciu młodych Anglików którzy zapuścili się w teren objęty najwyższym zagrożeniem lawinowym, burmistrz jednej z miejscowości nie wytrzymał i zgłosił sprawę prokuraturze. Anglikom grożą teraz wyroki za narażenie życia ratowników. I muszę Wam powiedzieć, że ta procedura powinna być wzorem do naśladowania. Wychodzisz w góry, kiedy służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo ogłaszają najwyższy stopień zagrożenia i zamykają dany obszar, jesteś winny narażenia życia ratowników…

Niżej zima też daje się we znaki. Autostrada A8 została całkowicie zasypana i do pomocy tkwiącym w korku kierowcom ruszyło wojsko. Zima dotknęła też obszary Saksonii. Na Brockenie utknął parowy pociąg, wożący turystów i próby odblokowania trasy i wyciągnięcia z zasp lokomotywy trwają już trzy doby.


W Niemczech zaś ogłoszono kolejny sondaż uwielbienia, który wygrała oczywiście - Angela Merkel!

Tuż za nią, plasuje się słynna polityk, faworyta Kanclerz o nazwisku nie do wymówienia, z tego powodu napiszę AKK. Kiedy dzisiaj „Die Welt” opublikował ten „zaskakujący” sondaż, wykonany na zlecenie telewizji ARD, bijącej wyczynami propagandowymi nawet telewizję Jerzego Urbana z ponurych czasów stanu wojennego, wielu czytelników skomentowało jego wyniki.

Ktoś przytomnie napisał, że ARD już dorównuje mediom w Korei Północnej. No cóż, mając tak odpowiedzialne zadanie jak ratowanie światowej demokracji, kanclerz nie mogłaby przeżyć dnia bez wyrazów uwielbienia. Te wyrazy dają jej siłę do walki o nowy ład. Czy słońce wstałoby nad wschodnim widnokręgiem, a zaszło na zachodzie, gdyby nie wiedziało, że w Berlinie siedzi Ona. Siedzi i światło w jej gabinecie nigdy nie gaśnie, bo kiedy naród śpi, ona pracuje, myśli jak polepszyć każdy dzień.

Och cholera chyba się trochę rozpędziłem. Odstawię tę telewizję ARD, bo przecież to już wszystko kiedyś się działo.

A było to dawno, dawno temu. Za górami za lasami, kiedy na Kremlu siedział towarzysz Stalin, lud wierzył, że on nigdy nie śpi i kochał swojego wodza miłością nieustanną i bezgraniczną. I dzieje się nadal w innych krajach. Wszak nikt nie jest tak kochany jak „słońce narodu” w Korei Północnej. A i innych słońc mamy dostatek...

Kto zna Niemiecki niech poczyta sobie komentarze czytelników „Die Welt” pod artykułem o tym, że Angela Merkel jest najbardziej lubianym politykiem. Trochę uśmiechu, na co dzień nam się należy, zanim nas ten śnieg zasypie… https://www.welt.de/politik/deutschland/article186873086/Deutschlandtrend-Kramp-Karrenbauer-am-beliebtesten-hinter-Merkel.html

Choć ja ciągle z tego ARD dowiaduję się, że prawdziwy zły dyktator, to mieszka na Żoliborzu w Warszawie, a inny w Budapeszcie. A o USA zapomniałem. Tych dyktatorów nie wolno uwielbiać. Pamiętajcie, jeśli uwielbiać to tylko demokratyczną Angelę!

Cholera - poczytajcie sobie kochani sami komentarze pod artykułem „Die Welta”, a je chwytam łopatę i ideę odśnieżać. Paaaaa paaa! Bo mi się belki dachowe uginają od nadmiaru uwielbienia – o przepraszam śniegu…


Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka