Ambiwalentna Anomalia Ambiwalentna Anomalia
2129
BLOG

HAMOWATY CHAMÓLEC i SONDA KURKA-KAMIŃSKIEGO

Ambiwalentna Anomalia Ambiwalentna Anomalia Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

 

Wiem, wiem że w tytule jest masa błędów, ale właśnie o to mi chodzi, bo rzecz jest o tym jak łamać zasady, jak iść pod prąd utartym schematom i twierdzeniom.
Kiedy byłem jeszcze dzieckiem w polskiej (rezimowej) telewizji co tydzień był emitowany program SONDA . W całym natłoku propagandy socjalistycznego sukcesu, był to program o wyjątkowym znaczeniu dla mnie i zapewne dla wielu młodych ludzi w Polsce. Pierwszy odcinek ukazał się chyba w 1977 roku, a więc wtedy gdy moja ciekawość świata zaczęła się budzić i SONDA przez wiele lat karmiła mnie wiedzą, której w naszej szarej komunistycznej rzeczywistości było jak na lekarstwo (zresztą dzisiaj też). Mógłbym pisać wiele o tym wspaniałym programie. Wymienię tylko kilka zapamiętanych informacji, które z perspektywy minionego czasu wydają się wprost niewiarygodnymi, że wiele lat przed pokazaniem się na rynku tych rozwiązań, ja oglądałem je w SONDZIE:
1.      Pokazano w nim pierwsza płytę CD wielkości płyty winylowej z zapisem HD koncertu Queen’ów. Pamietam, mieniła się jakby była zrobiona ze złota. Płyta dawała możliwości oglądania obrazu z różnych ujęć kamer. Były to lata 80-te, co czytających moją notkę wprowadzi w stupor i lekkie niedowierzanie. Tak, już wtedy Kamiński i Kurek mówili o telewizji wysokiej rozdzielczości i pokazywali systemy działające w Japonii.
2.      Panowie Kamiński i Kurek pokazali szerokiemu społeczeństwu ogniwa wodorowe, dzisiaj tak chętnie opisywane jako źródło energii w przyszłości. W tym programie dowiedziałem się, że prototyp tych ogniw zasilał lądownik księżycowy (pierwsze lądowanie ludzi na Księżycu N. Armstrong, E. Aldrin, 20 lipca 1969, misja Apollo 11)
3.      Już w TVP kolorowej oglądałem program o drukarkach atramentowych tzw. plujkach, kiedy o pecetach jeszcze w ogóle nie było mowy.
4.      Dowiedziałem się z tego programu o pierwszym pececie skonstruowanym w garażu: ZX81 i cyfrowym zapisie danych na taśmie magnetycznej która, co ciekawe, była normalna kasetą magnetofonową odtwarzaną w „kaseciaku” – wtedy coś niewyobrażalnego! Bo owych czasach komputer raczej kojarzył się z koniem niż z maszyną ułatwiająca życie przeciętnemu obywatelowi. Łza się w oku kręci: RAM 16 kB z zegarem 3,5 MHz, 8 bitowa szyna danych…
To tylko kilka przykładów informacji technicznych i nowinek z SONDY. Dziś wielu waży sobie lekce te informacje, bo po prostu nie może uwierzyć lub po prostu nie zdaje sobie sprawy, że 30 lat temu oglądałem to co dzisiaj jest „odkryciem”. Czasem dochodzi do zabawnych sytuacji, kiedy na takie „odkrycie” reaguje słowami: „Eeetam, w Sondzie oglądałem to 20 lat temu”. Czasem jednak mnie, co z wypiekami na twarzy oglądał ten program, łza zakręci się w oku. Może dlatego, że byłem wtedy młody i miałem nieskażony umysł… drzwi stały otworem przede mną.
Sama formuła programu była w swej prostocie genialna:
Tematem każdego odcinka był jeden problem techniczny, lecz rozmowa zataczała bardzo szerokie kręgi i autorzy potrafili pięknie łączyć w całość tematyczną.
Wspaniała formuła: zwolennika i przeciwnika danego rozwiązania, których odgrywali autorzy zamiennie powodowała, że program był prze to bardzo atrakcyjny.
Nie obowiązywały sztywne reguły, autorzy potrafili się przebierać w różne stroje, związane z tematem który omawiali, a także wykonywali eksperymenty w studio, co było zawsze związane z zabawą i udawanymi złośliwymi komentarzami.
Wszystko było podane w prostej formie, lecz bez naukowych nadużyć, co powodowało że program ten był zrozumiały dosłownie dla każdego widza.
Jak powiedziałem, dużo można by pisać o tym wspaniałym programie i o jego nietuzinkowych twórcach: Zdzisławie Kamińskim i Andrzeju Kurku. Ja chciałbym napisać o jednym, w którym pokazano wynalazek p. Lucjana Łągiewki z Kowar. Zainteresowanych odsyłam na stronę:
Wynalazek Lucjana Łagiewki jest wyjątkowo prosty i skuteczny. Siłę uderzenia o przeszkodę przenosi za pomocą prostego mechanizmu: zębatki i koła zębatego na stosunkowo niewielki, szybkoobrotowy wirnik. Zatem nie tyle pochłania energię, ale zamienia ją w inną. W ten sposób część energii kinetycznej pojazdu po zderzeniu jest „przesyłana” do wirnika, w postaci energii kinetycznej ruchu obrotowego. Niby proste, a jednak wynalazek ten wzbudza duże kontrowersje, nie tylko wśród fizyków, ale przede wszystkim u tych, którzy zarabiają niesamowite pieniądze na sprzedaży samochodów. Bo wyobraźmy sobie jedno: zderzenie nie powoduje uszkodzeń pojazdu oraz samych podróżujących (niesamowite: wyraźnie zmniejsza się bezwładność ciała przy uderzeniu). Rzecz niewyobrażalna, a jednak!
Tak wiec, przy zastosowaniu wynalazku pana Łagiewki, nie tracimy ani zdrowia, ani pieniędzy (oczywiście przy większości schematów zdarzeń drogowych). I tu właśnie jest problem: nikt na nas nie zarobi. Ani firmy ubezpieczeniowe, ani warsztaty, ani producenci samochodów. Bo samochód który się nie psuje, nie rdzewieje przez 50 lat bardzo łatwo wyprodukować.
TYLKO PO CO?
Okazuje się, że to co sensowne dla człowieka, staje się zagrożeniem dla koncernów i światowej gospodarki. W dzisiejszych czasach taki program jak SONDA, byłby zagrożeniem dla ekonomi światowej, bo informowałby np. o tanich i skutecznych specyfikach leczących nowotwory.
No właśnie, tylko po co?
Kiedy lepiej jest stosować nieskuteczna chemie kilka razy i brać za to pieniądze, niż raz i tanio. Podobnie z przeszczepami. Wiele osób czytających mój tekst nie uwierzy, ale w służbie zdrowia związanej z transplantacjami panuje podobne podejście jak w produkcji samochodów: lepiej dokonać przeszczepu, który trzeba utrzymywać stale w immunologicznej farmakologii, niż wykonać przeszczep który „pasuje”. Po prostu wszyscy zarabiają wtedy więcej i jest „fajowo”.
Powracając do tematu hamulców, który dotyczy większości z nas, wynalazek Pana Łagiewki stanowi istotne zagrożenie dla przemysłu samochodowego czyli właściwie dla największych korporacji finansowych na świecie. Spokój tego wynalazcy jest chyba głównym powodem tego, że jeszcze nie uległ nieszczęśliwemu wypadkowi…samochodowemu. Powiecie, że firmy dbają o nasze zdrowie produkując bezpieczniejsze samochody. Owszem, są bezpieczniejsze, ale ulegają zniszczeniu, co jest na rękę każdemu związanemu z przemysłem samochodowym. Po prostu kupuje się następny, gdy się przeżyje…i interes kręci się dalej.
Kontrowersje wokół tego wynalazku  dotyczą  także ogólnych praw fizyki, którym doświadczalnie po prostu zaprzecza. Otóż poza skutecznym i bezszkodowym wyhamowaniem pojazdu, bezpiecznie i bez dużej siły bezwładności chroni pasażerów pojazdu i to bez użycia pasów bezpieczeństwa czy poduszek powietrznych. Tego rodzaju działanie łamie znane prawa fizyki (np. zasadę zachowania pędu) i budzi nieprawdopodobny opór nie tylko zawodowych fizyków. Lucjan Łągiewka przedstawił swoje tezy w pracy Energetyczna natura mechaniki, otwarcie postulującej łamanie praw Newtona. Poniżej dla ciekawych wklejam filmik z Youtobe.com obrazujący to o czym piszę:
<iframe title="YouTube video player" class="youtube-player" type="text/html" width="480" height="390" src="http://www.youtube.com/embed/BZmswiA_FPk?rel=0" frameborder="0"></iframe>
Tylko po co komu taki wynalazek, który ratuje życie i pieniądze konsumenta?
Większość ludzi żyje sobie w tej wirtualnej rzeczywistości stworzonej przez producentów i korporacje światowe i z łatwością ulega lemingowej filozofii konsumenta sądząc, że gospodarką światową, a więc i naszą polska gospodarką kieruje niewidzialna ręka rynku, która w genialny sposób reguluje wszystko.
Wniosek czy widzimy rzeczywistość czy stworzoną fikcję, pozostawiam uważnym czytającym.
Może na koniec kilka przykładów dotyczących przemysłu samochodowego i ochrony środowiska:
- w 1996 GM wyprodukował pierwszy seryjny samochód elektryczny EV1. Nie można było ich kupić. Były wynajmowane. GM odzyskał wszystkie i …zniszczył.
- w 1997 roku Nissan wyprodukował w pełni elektryczny Hypermini. Władze Pasadeny (Kalifornia) dedykowały go swoim urzędnikom. Władze miejskie chciały odkupić samochody. Nissan się nie zgodził. Wszystkie samochody zniszczono.
- w 2003 roku Toyota wyprodukowała RAV4-EV. W 2005 roku umowy wynajmu tego auta wygasły. Toyota odzyskała wszystkie pojazdy w celu zniszczenia. Po skutecznych protestach obywateli, Toyota zgodziła się na sprzedaż wynajmującym tych modeli. W 2005 Chevron-Texaco wykupił linię produkcyjną akumulatorów do Toyoty RAV4-EV i zniszczył.
Na koniec pozdrawiam wszystkich czytających z „innowacyjną prędkością światła”, którą reklamowano przy kupnie kuchenek mikrofalowych znanej firmy. Na czym polega owa innowacyjność prędkości światła nie mogłem się dowiedzieć od sprzedającego. Ale to nieistotne, ważne że działa na wyobraźnie lemingów…

Prosta i tania reklama w Internecie sprzedawana za pomocą AdTaily(PLALLADTAILY0002) WAU_tab('9bn09paqq57v', 'bottom-center')

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie