Znów okazało się, że IPN cieknie. W poniedziałek w księgarniach pojawiła się książka o współpracy Lecha Wałęsy z bezpieką, a już w środę można ją znaleźć w sieci. W formie gotowej do druku!
Byłem wyjątkowo zadowolony, gdy dowiedziałem się, że IPN planuje wydać książkę naświetlającą pomijane przez historyków fragmenty biografii Wałęsy. Zwłaszcza, że już od dłuższego czasu próbowałem ocenić, kim naprawdę był mój idol z gówniarskich czasów, któremu z biografii wycięto niechlubny okres 1970-76.
Niestety, wydano ją tylko w 4 tys. egzemplarzy. W Krakowie nie zdążyłem jej nabyć. W Warszawie nakład wyczerpał się już około 14-tej w poniedziałek. Do Bydgoszczy - jak poinformowała mnie znajoma - trafiło tylko kilka egzemplarzy wykupionych "na pniu". Szczęśliwie, 7 lipca ma się pojawić kolejna partia.
Jednak jakaś dobra dusza z IPN(bądź drukarni) postanowiła oszczędzić nam czekania i 65 złotych (cena katalogowa) publikując książkę w sieci. Jeden z salonowych komentatorów podał dziś około północy link do PDFa z książką, zabezpieczonego dowcipnie hasłem "jutrzenka". [ aktl. 7:35: W sieci pojawiły się mirrory tego pliku ]
Co najciekawsze, to nie jest skan książki potraktowany oprogramowaniem do rozpoznawania pisma, ani ręcznie wklepany do komputera tekst, ale najprawdopodobniej zubożona o grafikę wersja dokumentu, który wysłano do drukarni. Widoczne są nawet linie cięcia, wskazujące, gdzie wydruk miał być potraktowany ostrzem maszyny. Brakuje tylko zeskanowanych oryginałów dokumentów, które swoim rozmiarem utrudniłyby rozpowszechnianie tego PDFa w sieci.
Dokument jest chroniony hasłem, zaszyfrowany i zabezpieczony przed modyfikacjami, przy czym zaznaczam, że zabezpieczenia oferowane przez pliki PDF i program je odczytujący nie są idealne. Sam nie jestem w tej chwili sprawdzić zgodności pliku z wydaną książką i będę wdzięczny za pomoc ze strony posiadaczy papierowej wersji.
Uczucia mam mieszane. Odpowiedzialny za powstanie tego "nowego kanału dystrybucji" zdecydowanie przekroczył swoje kompetencje, ale z drugiej strony myślę, że wszyscy Polacy - nie tylko wąskie grono szczęśliwych nabywców - mają prawo wyrobić sobie własne zdanie na temat Lecha Wałęsy(traktowanego dotychczas przez historyków jak święta krowa) i książki krytykowanej nim ktokolwiek miał okazję ją przeczytać(sic!).
Tylko prawda jest ciekawa.