Gniewomir Świechowski Gniewomir Świechowski
653
BLOG

Michnik miłosierny tylko dla agentów

Gniewomir Świechowski Gniewomir Świechowski Polityka Obserwuj notkę 133

"Gazeta Wyborcza" w sprawie Lesława TW "Ketman" Maleszki kreuje się na oszukaną ofiarę. Twierdzi z uporem maniaka, że nie wywaliła Maleszki na zbity pysk "wyłącznie ze względów humanitarnych i socjalnych". Okazuje się jednak, że takich skrupułów nie miała w sprawie śmiertelnie chorego korespondenta Jacka Kalabińskiego.

Barbara Kalabińska ujawniła w "Rzeczpospolitej", że miesiąc po tym, jak Jacek Kalabiński opuścił oddział onkologiczny amerykańskiego szpitala zadzwoniła do niego Helena Łuczywo i poinformowała, że już w "Wyborczej" nie pracuje. Zanotowała treść rozmowy, więc możemy się dziś przekonać, że Adam Michnik miłosierny był jedynie dla agentów.

Helena Łuczywo: Jak się czujesz?
Jacek Kalabiński: Lepiej. Właśnie szykuję się wrócić do pisania.
Helena Łuczywo: Nie musisz. Właśnie dyskutowaliśmy tu w redakcji i zdecydowaliśmy, że „Gazeta” nie może ponosić ryzyka trzymania nieubezpieczonego korespondenta.
Jacek Kalabiński: ??
Helena Łuczywo: Zaraz dostaniesz faksem zwolnienie. Widzisz, nie jesteśmy bezwzględnymi kapitalistami, tylko humanitarnymi demokratami, dlatego nie dzwoniliśmy do ciebie w lutym, kiedy gorzej się czułeś.

Barbara Kalbińska skomentowała następująco:

Przerywam milczenie sprowokowana sprawą Maleszki. W tej historii, jak w soczewce, skupia się dwuznaczność kryteriów, jakimi kieruje się kierownictwo "Gazety Wyborczej". Z jednej strony "Gazeta" latami kryje, chroni i opłaca gangstera moralnego, jakim jest Maleszka, nazywając to "aktem miłosierdzia chrześcijańskiego" oraz stosowaniem kryteriów "socjalnych i humanitarnych". Określa ponadto samą siebie jako "ofiarę", a Maleszkę jako "tragiczną postać".

"Z drugiej strony to samo kierownictwo "Wyborczej" pozbawiło pracy swojego wieloletniego korespondenta Jacka Kalabińskiego, gdy był śmiertelnie chory i Jego życie zbliżało się do końca. Wobec Jacka Kalabińskiego "GW" nie zdobyła się ani na "akt miłosierdzia chrześcijańskiego", ani na zastosowanie kryteriów "socjalnych i humanitarnych".
"Gazeta Wyborcza" odpowiedziała na zarzuty, twierdząc m. in., że cytowana rozmowa się nie odbyła. Jednak pani Barbara Kalabińska, twierdzi, że treść tej rozmowy zanotowała i publikuje ją za swoim notatnikiem. 

Kłamca, kłamca

Perfidię kierownictwa "Gazety" widać wyraźnie, gdy prześledzimy ciąg kłamstw na temat Lesława Maleszki, którego broniono i chroniono przez lata, mimo że nie był chorym i zasłużonym dziennikarzem, tylko agentem. Najbardziej szokujące było dla mnie to, że Adam Michnik mógł wiedzieć o agenturalnej przeszłości Maleszki już w 1997, albo i wcześniej. Bronisław Wildstein w wywiadzie dla "Dziennika" wspomina o rozmowie, w której Michnik rzucił nazwiskiem Maleszki w bardzo nieciekawym kontekście.

Piotr Zaremba: Byłeś jednym z pierwszych, którzy natrafili na ślad Lesława Maleszki, twego przyjaciela z opozycji i równocześnie agenta. Myślisz, że ktoś wiedział dużo wcześniej?

Bronisław Wildstein:Pewności nie mam żadnej. Pamiętam, jak Adam Michnik zaprosił mnie w 1997 roku do swojej gazety. Wdaliśmy się w debatę o lustracji. I on nagle krzyczy: to szkodliwe, bo okaże się, że tylko my jesteśmy winni. Okaże się, że to tylko Maleszka i... Tu wymienił drugie nazwisko. Ja rozumiałem, że to przypadkowe przykłady. Że mógł również wymienić moje nazwisko. To wspomnienie wróciło do mnie po latach.

Po ujawnieniu przeszłości Lesława Maleszki w 2001, miał on zostać odsunięty od pracy w redakcji i zająć się tylko korygowaniem tekstów. Okazuje się jednak, że autorki filmu "Trzech Kumpli" posługując się ukrytą kamerą nakręciły ciekawą scenkę, która najprawdopodobniej stała się głównym powodem ostatecznego(?) wyrzucenia Lesława Maleszki z "Wyborczej". Dowodzi ona, że Maleszka wciąż miał wpływ na "linię" gazety. Na blogu twórczyń "Trzech kumpli" czytamy:

Widzimy bowiem, iż - jak zapewniano - "zesłany" do pracy w domu Maleszka redaguje przez telefon w 2005 r. teksty w "Gazecie Wyborczej" i instruuje współpracowników, że "jest za wcześnie, by tuż po śmierci Jana Pawła II dawać ostry, antypapieski lead artykułu".

Tuż po emisji filmu zastępca redaktora naczelnego "Newsweeka" Aleksander Kaczorowski w TVP Info ujawnił, że Maleszka mimo zapewnień "Gazety Wyborczej wciąż publikował teksty po d pseudonimem Elem. Kaczorowski powiedział:

Jesienią 2001 roku, po ujawnieniu przez dawnych kolegów Lesława Maleszki jego agenturalnej przeszłości, w redakcji „Gazety Wyborczej” zapadły decyzje, że pozostanie on w pracy, będzie nadal redaktorem i nadal będzie publikował pod pseudonimem.

Jeden z internautów komentujących na forum Onetu pogrzebał w archiwum "Gazety Wyborczej" i sporządził listę tekstów podpisanych Elem. Po 2001 pojawił się już tylko jeden:

- Niemieckie spory (GW/Świąteczna)

Paweł Wroński w programie Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać" powiedział, że Lesław Maleszka nie pisywał w "Wyborczej" o lustracji i dekomunizacji. Również sam Maleszka twierdził, że "programowo unikał" tego tematu.  Okazuje się jednak, że zarówno w "Gazecie Krakowskiej", którą  Maleszka współtworzył w pierwszej połowie lat 90., i raz w "Wyborczej" Maleszka zajął jasne stanowisko w sprawie lustracji.

Paweł Wroński powiedział:

Sprawdziłem w naszym archiwum. Lesław Maleszka nigdy nie wypowiadał się w sprawie lustracji.

Sam Lesław Maleszka tęż napisał w oświadczeniu jakie zamieścił po ujawnieniu jego agenturalnej przeszłości:

W jednej sprawie starałem się programowo nie zabierać głosu. Nie byłem zwolennikiem lustracji i mówiłem o tym w wielu rozmowach - uważałem jednak, że nie mnie wyrokować na łamach gazet, czy lustracja jest potrzebna. Raz jeden pozwoliłem sobie na polemikę w sprawie dekomunizacji.

Cytaty z artykułów Maleszki:

W odruchu samoobrony, tuż przed swoim upadkiem, rząd Olszewskiego i min. Macierewicz, wypuścili - jak napisała "Gazeta Wyborcza" - "robactwo z teczek Pandory". (...) Nasza gazeta i większość poważnych polskich pism nie będzie tych list drukować. Na pewno jednak opublikuje je prasa brukowa i niektóre szukające taniej sensacji gazety. (...) Tylko w ten sposób zapędzimy robactwo tam, skąd ono wylazło.
Zespół "Gazety Krakowskiej", 22.06.1992 r. [...]

Z imienia i nazwiska wskazuje Wildstein oficera UOP do zwolnienia - bo kiedyś działał gorliwie w SB. (...) Żaden policjant nie wkroczy dziś do zakładu, nawet gdyby doszło tam do aktów sabotażu. Dostatecznie jasno dano do zrozumienia, że wraz z nadejściem nowej władzy tłum publicystów zacznie rozprawiać o konieczności wyrzucenia z pracy - ba, posadzenia na ławie oskarżonych funkcjonariuszy, którzy w swoim czasie wykonali polecenia swoich przełożonych. (...) We wszystkim, co pisał Michnik, obecny jest ten sam duch koncyliacji (...) Retoryka dekomunizacji zaś? W istocie jest retoryką apartheidu. Lesław Maleszka, Czy naród oczekuje, że wszystko odbierzemy "czerwonym"?
Polemika z Bronisławem Wildsteinem), "Gazeta Krakowska" z 30.11.1992 r. [...]

Archiwa byłej SB, z mocy przepisów obowiązujących w naszym kraju - są TAJNE. (...) Jeżeli Milczanowski udostępni akta Wałęsy - to (...) zaczną się domagać następnych kartotek: Wachowskiego, Falandysza, Cybuli, Olechowskiego. Precedens został uczyniony - spirala obłędu może się rozkręcać.
Lesław Maleszka, Odtajnić Bolka?, "Gazeta Krakowska" z 1.02.1993 r. [...]

...podzielam obawy, że wiele wystąpień polityków prawicowych podminowuje autorytet prawa i kruszy instytucje demokratycznego państwa. Apele o rozliczenie PRL, z iście inkwizytorską pasją wzywające do dekomunizacji, lustracji, delegalizacji SdRP, zrealizować by można jedynie w warunkach stanu wyjątkowego i zawieszenia swobód obywatelskich.
Lesław Maleszka, Historia nie lubi kompromisów, "Gazeta Wyborcza" z 11.09.95 r. [...]
Jak zwykle... 
 
Nie jestem sytuacją zdziwiony, bo wpasowuje się to w obraz wyborczej jaki wyrobiłem sobie przez ostatnie dwa lata, monitorując ją bardzo uważnie, od momentu, gdy po którejś z kolei wpadce przestała być dla mnie wiarygodnym źródłem informacji. Dla ilustracji przywołam najsłynniejszą obok sprawy Maleszki wpadkę "Wyborczej" i tłumaczenia jej pracowników. 
 
Gdy pojawiły się słynne "taśmy Oleksego" wszystkie gazety zamieściły ten materiał na pierwszej stronie, albo przynajmniej jego zajawkę.  Jedynym wyjątkiem była "Gazeta Wyborcza", która umieściła krótką notkę na ten temat  na przysłowiowej już "ósmej stronie". 
 
Jako że wiadomość należała do kategorii "hard news", byłem ciężko zdziwiony  tym, że potraktowano ją po macoszemu. Z ekonomicznego punktu widzenia, nie umieszczenie jej na pierwszej stronie było po prostu fatalne dla "Gazety", bo zmniejszało jej sprzedaż. Nagabywany o odpowiedź, dlaczego podjęto tak nietypową decyzję Bartosz Węglarczyk stwierdził w komentarzy na salonie24, że była to "redakcyjna pomyłka", co poirytowało czytelników, przekonanych, że robi się z nich idiotów.
 
Postanowiłem się upewnić, jak naprawdę przedstawiała się ta sprawa i pytanie o "ósmą stronę" zadałem ostatnio również Wojciechowi Czuchnowskiemu z "Gazety Wyborczej" podczas panelu dyskusyjnego będącego częścią konferencji "Ścieżki czwartej władzy". Czuchnowski stwierdził z kolei, że była to świadoma decyzja redakcji, która uznała nius za mało ważny, ot bredzenie jakiegoś pijaka.
 
I jak tu wierzyć w wyjaśnienia "Wyborczej"?
 
 
 
 
[ Zebrałem tu tylko część dostępnego materiału, jeśli czegoś tu brakuje będę wdzięczny za informację w komentarzu( + źródło ). Uzupełnię art. w wolnej chwili. ]

Disclaimer Informacja: To prywatny blog i reprezentuje mój prywatny punkt widzenia, a nie moich pracodawców i redakcji dla których pracuję . Sprawy dotyczące administracji s24 proszę kierować przez formularz kontaktowy. Osoby, które nie potrafią dyskutować bez obrażania autora będą miały zablokowaną możliwość komentowania na tym blogu. Motto A my nie chcemy uciekać stąd! Krzyczymy w szale wściekłości i pokory Stanął w ogniu nasz wielki dom! Dom dla psychicznie i nerwowo chorych! Jacek Kaczmarski Zasady Copyright Zawartość tego bloga pisanego przez Gniewomir Świechowski jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 2.5 Polska License. Zamieszczone tu teksty można nieodpłatnie wykorzystywać na innych serwisach lub blogach w niezmienionej formie pod warunkiem podania autora i zamieszczenia aktywnego linka do tekstu. Jeśli zamieszczenie linka jest niemożliwe(papier?) proszę o informację o ew. przedrukach na maila.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka