Bezjajeczność bezpieczniejsza

Kilka dni temu w paru stacjach tv pokazywano Pana Guzikiewicza, wielkiego związkowca stoczniowego,który wiecował sobie w telwizji i pokrzykiwał, jak to w czasie obchodów 4 czerwca pokaże co to on może i zapowiadał, że krew sie poleje w zemście za wypadki pod PKiN w Warszawie. Ówże Pan w ciagu kilku dni przeszedł jednak przemianę. Stał się "konstruktywny" i prawie łagodny Chociaż nieco niedyplomatycznie dyktatorski. W tym wszystkim przypominał mi lisa z bajek, byle obchody odbyły się w Gdańsku. Aż się nasuwa myśl, że jakiś chytry plan związkowych bonzów wali sie z powodu nieobecności wielkich nazwisk. Mały niegroźny zamaszek? Kilku zapaleńców, celnie rzucajacych kamieniami w gosci z zagranicy, siedzących na wielkim placu otwartym ze wszystkich stron? Ale byłby obciach! Związkowy bonza był gotów wszystko obiecać byle bezjajeczny ponoć Premierodstąpił od koncepcji krakowskiej i wrócił do gdańskiej. Ale nawet w tej sprawie nie starczyło Panu Guzikiewiczowi kultury i dyplomacji (biedni ci stoczniowcy - fatalny szef im sie wydarzył). Zaproponwał podział na dwie części. Pierwsza - bardzo podniosła, uroczysta z maszą itd uświetniona obecnościa Prezydenta. Oczywiscie Giuzikiewicz nie przewidywał udziału w niej premiera. A popołudniu w Dworze Artusa mozna by sobie porozmawiać z goscmi...i tam Premier może sobie być! Jaki szef Zwiazku takie i rezultaty walki o stocznię. Swoją drogą kiedy Pani Margaret T. podejmowała bardzo niepopularne w Anglii decyzje dot. likwidacji kopalni, to zapewne liczni jej wrogowie zarzucali jej kompletnie nie kobiecą twardość. Teraz z pogardą rzuca się w kierunku Premiera oskarżenia o tchórzostwo i bezjajeczność. Wolę osobiscie bezjajeczność niż bezmózgowość i bezklepkowość. Zdecydowanie bezpieczniejsze...