W niemieckim dowództwie i w poszczególnych ministerstwach roiło się od szpiegów. Podczas gdy gestapo i służba bezpieczeństwa inwigilowały na ogromna skalę społeczeństwo, ścigały domniemanych politycznych przeciwników - defetystów i podczas gdy sąd ludowy Freislera orzekał na bieżąco wyroki śmierci z powodu występków nieadekwatnych do rangi przewinień, to faktycznie niebezpieczni dla Niemców szpiedzy działali nadzwyczaj skutecznie.
Na długo przed wybuchem wojny – wspomniany w poprzedniej części - major Hausmann stworzył w Niemczech tajną organizację, by móc informować szwajcarski sztab generalny o celach i zamiarach dowództwa niemieckiego. Bardzo dobrze zamaskowana sieć informatorów została usadowiona w wojskowych organach dowodzenia.
Gdy rozpoczęła się wojna, organizacja ta dostarczała Szwajcarom unikalny materiał. Wiadomości były dostarczane po części przez kurierów z Berlina, Kolonii i Monachium do Szwajcarii, a także przez przechodzących nielegalnie przez granicę oraz przez dyplomatyczną pocztę kurierską. Wykorzystywano także podróżujących agentów handlowych.
Szczególnie ważne informacje przesyłano jednak przez radio i to bezpośrednio z głównej kwatery führera - względnie jego berlińskiej stacji przekaźnikowej - wprost do biura Hausmanna w Szwajcarii. W ten sposób przekazano w ostatnim tygodniu marca 1940 r. tajny meldunek o terminie uderzenia na Norwegię i Danię z dokładnością co do dnia i godziny.
Szwajcarski Sztab generalny i rada federalna postanowiły przekazywać informację dalej do Winstona Churchilla, ówczesnego pierwszego lorda admiralicji. Otrzymał ją 30 marca i przedłożył ją 3 kwietnia gabinetowi wojennemu w Londynie. Te informacje jednak wtedy zlekceważono.
Cały materiał szpiegowski z biura tajnej służby Hausmanna znajdujący się na 771 filmach małoobrazkowych został skopiowany na mikrofilmach i jest przechowywany w koblenckim archiwum wojskowym. Hausamann oddał do archiwum ten materiał celem dalszych badań. Dokumenty te są jednak tajne. Do wglądu są jednak meldunki dzienne Hausmanna - od 31 sierpnia 1939 do 30 kwietnia 1945. Wynika z nich niezbicie, że miał on swoich informatorów w najwyższych wojskowych miejscach dowodzenia w Niemczech i że posiadał nawet mężów zaufania w najbliższym otoczeniu Hitlera.
Szczególnie interesujące są informacje, które Hausmann otrzymywał z dowództwa naczelnego wermachtu i z dowódctwa niemieckich wojsk rezerwy. Był informowany na bieżąco o wojskowych zamierzeniach we Francji, Włoszech, w lotniczych siłach zbrojnych i w gospodarce. Ewidencja niemieckich strat i poległych była przez Hausmanna prawie dziennie przedstawiana w szczegółowych, pojedynczych meldunkach.
Także z najwęższego otoczenia Reichsführera-SS otrzymywał Hausmann najtajniejsze wiadomości. W ministerstwie spraw zagranicznych musiał być ulokowany jeden z jego informatorów, gdyż znano tajne dokumenty, które ambasador Hewel - łącznik ministra spraw zagranicznych w głównej kwaterze führera - przedkładał Hitlerowi jako informacje lub materiały do podjęcia decyzji. Z niemieckich poselstw w Bernie i Sztokholmie były dostarczane Hausmannowi ważne dyrektywy pochodzące z urzędu spraw zagranicznych Rzeszy. Szwajcarzy wiedzieli więc o najtajniejszych niemieckich planach wojskowych związanych z gospodarką wojenną.
Niemiecka abwera, a także Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy próbowały wyśledzić tajemniczego dostawcę wiadomości, kiedy pierwsze odszyfrowywane radiotelegramy Alexandra Rado - ze wskazaniem źródła >Werter< - wylądowały na stole niemieckich ekspertów abwery radiowej.
Pierwsze pytanie, jakie wówczas postawił sobie niemiecki kontrwywiad brzmiało: „Jak te wiadomości docierają do Szwajcarii”?
Pod koniec marca 1942 oddział „abwera zagranica” otrzymał przez informatora wskazówkę, że stacjonujący w Kolonii szwajcarski konsul odbywa uderzająco dużo podróży do Szwajcarii. Nie tylko często, lecz także bardzo nagle. Nierzadko odwoływał terminy i zaproszenia, ponieważ godzinę czy dwie później musiał wsiadać do pociągu Kolonia – Bazylea. Dyplomata podróżował zawsze w przedziale kuriera i woził ze sobą zwykle jako bagaż tylko jedną czarną aktówkę.
29 marca służby niemieckie podjęły nieudaną próbę przejrzenia teczki konsula. Zdołano teczkę jedynie sfotografować. Wykonano kopię torby. Podczas najbliższej podróży konsula podjęto próbę zamiany obu torb. Gdy konsul przechodził przez bramkę, został zaklinowany między pięcioma spieszącymi się „podróżnymi”. Jeden przeciskał się koło niego tak, że wyrwał mu torbę z ręki. Inny stał z kopią aktówki, by mu ją uprzejmie wręczyć. Jednak konsul przymocował swój „skórzany skarb” - zwyczajem dyplomatów angielskich - łańcuszkiem do przegubu ręki.
c.d.n.
Poprzednie części:
http://andromeda.salon24.pl/660761,najwiekszy-szpieg-stalina
http://andromeda.salon24.pl/660928,najwiekszy-szpieg-stalina-2
http://andromeda.salon24.pl/661087,najwiekszy-szpieg-stalina-3