Samorządy opanowane przez PO są obszarami, w których nadal króluje, łagodnie mówiąc, bylejakość. Przykładem niech będzie Warszawa, a w niej dzielnica Wawer. Po raz kolejny z budżetu inwestycyjnego dzielnicy przesuwane są środki na rok następny. Cierpią na tym mieszkańcy, bo najważniejsze inwestycje, takie jak budowa ulic, szkoły czy żłobki znowu odsuwane są w czasie. W 2015 r. cichym uzasadnieniem przesunięcia środków było stwierdzenie, że był to budżet wyborczy, a więc niewykonalny. Dziś oficjalnie mówi się o konieczności wstrzymania inwestycji w związku z planami budowy kanalizacji. PO w ramach Warszawy nie jest w stanie skoordynować planów spółek miejskich z planami inwestycyjnymi stołecznego ratusza. Stolica na pewno jest skomplikowanym organizmem, z którym włodarze z PO sobie nie radzą. Czy wynika to z ich własnych partykularnych priorytetów? Sposób funkcjonowania samorządów kierowanych przez PO daje obraz tego, co byłoby, gdyby ta partia nadal rządziła na szczeblu rządowym. Niestety w wielu miejscach w Polsce lokalnej pozostaje marazm, marnotrawstwo pieniędzy i ludzkiego wysiłku.
Tekst ukazał się 20.05.2016 r. w GPC
