Andrzej Pruś Andrzej Pruś
118
BLOG

... aby dać świadectwo prawdzie.

Andrzej Pruś Andrzej Pruś Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Są tacy, którzy uważają, że obchodzenie kolejnych rocznic jakichś ważnych wydarzeń jest skrajnym anachronizmem, bo ponoć nie wnosi zupełnie nic nowego do codziennego życia. Najmniej kontrowersji wzbudzały w tym zakresie, przynajmniej w ostatnim czasie wszelkie rocznice związane z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Jako człowiek wierzący uważam, że działo się tak za przyczyną Bożej Opatrzności czuwającej nad wszystkim. Daleki jestem od stwierdzeń, że mogło by być inaczej.
 
Dzieło życia Jana Pawła II jest tak ogromne, że udało by się z pewnością znaleźć w nim bardzo wiele dat, które były ważne już nie tylko dla Niego samego, ale i dla nas wszystkich. Dla mnie osobiście, jedną z najważniejszych dat, nierozłącznie związanych już na zawsze z jego osobą będzie dzień 18 maja – dzień Jego urodzin. Od kiedy pamiętam, zawsze w tym dniu miałem okazję uczestniczyć w jakichś szczególnych i zazwyczaj niepospolitych przedsięwzięciach upamiętniających urodziny Papieża – Polaka.
 
Nie mogło być inaczej. W październiku 1978 roku, kiedy Karol Wojtyła został papieżem miałem 11 lat. W 2005 roku, kiedy „Odszedł do Domu Ojca” skończyłem 38 lat. Niemal całe moje dzieciństwo, młodość i dorastanie przypadło więc na ten czas, kiedy Jan Paweł II był wśród nas. Miałem to niewątpliwe szczęście, że zarówno w moim rodzinnym domu, jak i w środowisku kolegów, przyjaciół i znajomych Jan Paweł II był postacią szczególną. Osobiście miałem okazję tylko dwukrotnie uczestniczyć w spotkaniach z Nim, kiedy przyjeżdżał do swojej Ojczyzny. Po raz pierwszy było to 19 czerwca 1983 roku na Jasnej Górze. Usłyszałem wtedy słowa, które zdecydowały chyba o moim dalszym życiu – „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Byłem wtedy młodym licealistą i po powrocie do domu nic już nie było takie samo jak wcześniej. Zrozumiałem, że można, a nawet trzeba żyć tak jak należy, mimo że wokół beznadzieja. Zrozumiałem, że moje życie zależy tylko od Najwyższego i od tego, co sam zdecyduję. To było dla mnie bardzo ważne, bo zrozumiałem, że żadne władze nie mogą mnie zniewolić, kiedy sam uznam, że chcę być wolnym człowiekiem.
Po raz drugi nasze drogi skrzyżowały się na Westerplatte 12 czerwca 1987 roku. Trafiłem tam w pożyczonym od kolegi cywilnym ubraniu z pobliskiego Helu, gdzie odbywałem służbę wojskową. Tam właśnie padły z Jego ust kolejne słowa, które miały ogromny wpływ na moje dalsze życie: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych”. Znajdowałem później swoje Westerplatte bardzo wiele razy i właśnie dzięki usłyszanym od Niego słowom zawsze stawałem w jego obronie. I choć nie zawsze wygrywałem, to do dziś wiem, że zrobiłem wszystko co mogłem, aby ocalić to, czego broniłem.
 
Zastanawiam się co powiedział by do nas dziś, w 90 rocznicę swoich urodzin, gdyby był nadal wśród nas. I wydaje mi się, że nadal kazał by nam wymagać od siebie, kiedy inni nie wymagają i kazał by nam jeszcze szukać, tylko już nie swojego Westerplatte, którego zawsze należy bronić, ale swojego Katynia, żeby nieustannie dawać świadectwo prawdzie, nawet wówczas, gdy trzeba za to zapłacić cenę najwyższą. Mam nadzieję, że mój syn kiedyś to zrozumie.

18.05.2010

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości