Andrzej Celiński Andrzej Celiński
4947
BLOG

W debacie o raporcie MAK

Andrzej Celiński Andrzej Celiński Polityka Obserwuj notkę 174

Raport MAK-u jest dalece niedoskonały, ale innego póki co nie mamy, bo dziwna komisja Macierewicza to kompletny absurd, nakręcający jedynie spiskową teorię dziejów. Premier Tusk o raporcie Anodiny wypowiedział się w dość dramatycznym tonie. Jak Ty to widzisz? Czy sytuacja była na tyle poważna, żeby premier przerywał urlop i w trybie pilnym wracał do kraju?

 

- Raport MAK i urlop polskiego premiera nie mają ze sobą innego związku, niż nadawany im przez komentatorów.

Tzw. komisja Macierewicza to rzecz partyjna. Jest instrumentem stworzonym przez PiS dla wykorzystania sprawy katastrofy na lotnisku w Smoleńsku w walce o władzę w Polsce. Zgromadzenie to nie ustala nowych faktów, nie zdobywa nowej wiedzy, lecz operując nad wytworzonymi już materiałami, przeważnie medialnymi, nadaje im zgodną z przyjętymi przez siebie celami interpretację.

Prezes Rady Ministrów powinien podjąć każdy dostępny mu wysiłek, aby w dniu ogłoszenia raportu być w Polsce gotowy do podjęcia wszystkich koniecznych jego zdaniem działań, w tym też oczywiście dla udzielenia autorytatywnego komentarza. Myślę, że polskie służby powinny tę datę znać. Myślę też, że gdyby sprawa tej potwornej katastrofy nie stała się instrumentem wewnętrznej polsko-polskiej walki nie byłoby też wyraźnej potrzeby dramatyzowania tego komentarza. Znana nam jest przecież wystarczająco dobrze mentalność rządzących Rosją ludzi, by oczekiwać czegoś zasadniczo innego w treści tego raportu, wobec ujawnionych już i znanych nam faktów, aby spodziewać się czegoś zasadniczo innego, niż usłyszeliśmy. Dramatyzowanie wypowiedzi na ogół jest świadectwem słabości, a nie siły. Dla Polski lepiej jest, kiedy premier jej rządu widzi się światu jako ktoś silny.

 

Nie mam pojęcia o lotnictwie, więc trudno mi mówić cokolwiek na temat raportu Anodiny. Po prostu nie mam punktu podparcia. W tym raporcie ruszyło mnie jedno - ujawnienie nagrań ostatnich chwil pasażerów i załogi tupolewa. Dla mnie została przekroczona pewna nieprzekraczalna granica absolutnej intymności. Nie wiem, czy chciałabym, żeby zaślinione z emocji tłumy słuchały ostatnich chwil mojego bliskiego.

 

- Ciekaw byłbym rozkładu odpowiedzi tych tłumów, gdyby zapytać je, w jakimś sondażu z uczciwie, świadomie formułowanymi pytaniami, czy chcieliby usłyszeć  w s z y s t k o   i wiedzieć  w s z y s t k o   o tej katastrofie, co jest w dyspozycji rosyjskich i polskich organów, czy też jest jakaś dostępna tym organom wiedza, która przed publicznością powinna pozostać tajemnicą. A jeśli jest, to która.

 

Mam wrażenie, że dla większości z naszych Czytelników katastrofa smoleńska to jedynie śmierć prezydenta Kaczyńskiego, ale my oboje straciliśmy w tej katastrofie znajomych i przyjaciół. Chcesz wyjaśnienia tej sprawy do końca? Chcesz tak po ludzku wiedzieć, kto zawinił - Rosjanie czy Polacy, bo opowieści o zamachu może sobie odpuśćmy. Czy w tym przypadku to jest istotne? A może powinniśmy kornie pochylić głowy nad śmiercią 96 ludzi?

 

- Moja osobista ciekawość małe ma tu znaczenie. Idzie najpierw o bezpieczeństwo. Znamienne, że niektóre, ale istotne i znane już przyczyny katastrofy wojskowego samolotu casa sprzed dwóch lat są dokładnie te same, co stwierdzone w raporcie MAK i niekwestionowane przez polskich ekspertów komentujących ten raport przyczyny i okoliczności katastrofy tupolewa. Już niezależnie od względów politycznych ta wiedza jest konieczna. Oby tylko wreszcie Polska zbudowała takie instytucje, które wypełniają minimum pokładanych w nich nadziei i uzasadnionych oczekiwań.

 

 

Jesteś przez naszych adwersarzy postrzegany wprost - komuch, drań, bolszewik, przechrzta. Czy czujesz się uprawniony do zabierania głosu w sprawie katastrofy smoleńskiej? Jak by nie patrzeć, jesteś posłem Rzeczypospolitej Polskiej i to wybranym niesamowitą ilością głosów.

 

- Przede wszystkim jestem obywatelem mojego kraju. Jestem Polakiem. Niegorszym i nielepszym od innych Polaków.

Nigdy, nawet, kiedy było ciężko i proponowano mi znakomite warunki emigracji do Stanów (proponowali Amerykanie) nie przyszło mi do głowy, żeby mój kraj opuścić. Jestem umiarkowanie, ale jednak ciekaw, jak ci, co dzisiaj są łaskawi tak postrzegać moją osobę, jak piszesz, interpretują to, co przez całe swoje życie robiłem, a już specjalnie jestem ciekaw tego, czy np. organizowanie demonstracji antyrządowej 24 czerwca 1966 roku (zaraz po zakończeniu mszy świętej w katedrze św. Jana w Warszawie), albo strajku studenckiego w Marcu 1968 roku, albo zbiórki krwi dla ofiar gdańskich wydarzeń w grudniu 1970 roku, albo protestów przeciw wpisaniu do polskiej konstytucji dozgonnej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim w 1975 roku, albo, albo, albo, albo - aż np. do sprowadzenia, wbrew naprawdę równie silnej, co niemądrej opozycji, fabryki Levis’a do Polski w 1991 roku. Zwłaszcza ciekaw byłbym tego, co oni robili, albo ich rodzice, kiedy odwaga coś kosztowała i trzeba było płacić swoimi pieniędzmi za wolność, którą się miało. W końcu ciekaw jestem, czy ci ludzie wiedzą, że w historii Polski, jak i innych społeczeństw europejskich zawsze obecna była kategoria ludzi, którzy pamięć swej niegdysiejszej słabości, albo wiedzę o słabości swych bliskich próbowali nadgonić ostrością swych przekonań wtedy, kiedy stawała się ona raczej świadectwem kompleksu niż odwagi lub mądrości.

Ulało mi się. Dla zdrowia, mam nadzieję. Rzeczywiście łatwiej mi się nacodzień żyje ze świadomością, że mimo, że na ogół idę pod prąd utartych przekonań, to w końcu, kiedy dochodzi do wyborów - dostaję mnóstwo głosów. I, że są to głosy ludzi, którzy mimo moich problemów z identyfikacjami partyjnymi, decydują się głosować właśnie na moją kandydaturę do ciał przedstawicielskich. Nie tylko wtedy, kiedy jestem umieszczony na pierwszym miejscu listy. I nie tylko wtedy, kiedy kandyduję z list przewodnich partii, liderów sondaży.To mi daje nie tylko wiarę w sens uczciwości, ale też niesamowite doładowanie energetyczne.

 

 

Andrzej, PiS twierdzi, że raport Anodiny to kpiny z Rzeczypospolitej. Odwróćmy sytuację - na Okęciu ginie prezydent Rosji. Co my w takiej sytuacji robimy? Wybielamy siebie czy bijemy się w pierś i bierzemy winę na siebie? Czy w takiej sytuacji byłyby to kpiny z Rosji czy dobrze pojęta racja stanu?

 

- To jest niestosowne porównanie. Nie będę tego sobie wyobrażać. Raport MAK nie jest pełny i nie jest przez to rzetelny. Przynosi jednak wiele wiedzy o tym, w jakich okolicznościach doszło do katastrofy prezydenckiego tupolewa. Nie uważam tego raportu za kpinę z Rzeczypospolitej. Uważam, że polskie organa powinny z możliwie pełną starannością przedstawić swój raport i wyniki prowadzonego przez polską prokuraturę śledztwa. Myślę, ze najważniejsze fakty pozostaną takie same w polskich i rosyjskich dokumentach. A są nimi, przede wszystkim, trzy fakty: nie powinno być dwóch wizyt przedstawicieli najwyższych władz państwa polskiego w Katyniu w okresie trzech dni, samolot nie powinien 10 kwietnia podejmować próby lądowania na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku, na jego pokładzie nie powinno być razem tylu tak wybitnych przedstawicieli RP. Dodam, już po tej katastrofie, treść i język polskiej debaty na jej temat szkodzi Polsce w wymiarze, których jej uczestnicy, jak widać, nie są w stanie pojąć.

 

 

Niebawem sprawą zajmie się Sejm. Nie mam pojęcia, ilu speców od lotnictwa zasiada w sejmowych ławach, ale przypuszczam, że niewielu. Dla szarego człowieka technika lotnicza jest kompletnie abstrakcyjna. O czym więc będziecie radzić, na dodatek mając przed sobą tłumaczenie, a nie oryginał raportu. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z was znał na tyle język rosyjski, aby odnosić się do oryginalnej wersji raportu Anodiny.

 

-Jest przynajmniej jeden, lotnik. Pewnie też paru inżynierów z innych dziedzin, niektórzy są nawet profesorami nauk technicznych. Ale to nie ma nic do rzeczy. Podobnie jak to, czy raport czytany będzie w oryginale, czy w języku polskim. Była tam mgła, czy jej nie było? Informacja o niej była wiadoma pilotom, czy nie? A kontrolerom? A decydentom spoza pragmatyki obowiązującej na pokładzie samolotu i na wieży kontrolnej? Co więcej trzeba wiedzieć? Nieudolne struktury polskiego i rosyjskiego państwa doprowadziły do największej, w swych skutkach politycznych katastrofy komunikacyjnej w dziejach ludzkości. Te struktury to nie masa zapisanego drukiem papieru, lecz przede wszystkim ludzie. Na różnych poziomach hierarchii obu naszych państw. Żeby to widzieć niekoniecznie trzeba być pilotem-oblatywaczem-instruktorem. Nawet poseł lub posłanka są w stanie to zrozumieć i swoim umysłem ogarnąć.

 

Ban grozi za: - wycieczki ad personam, zwłaszcza za atakowanie członków mojej rodziny i moich bliskich; - chamstwo; - atakowanie innych uczestników dyskusji; - kłamstwa i pomówienia; - trollowanie i spam. Banuję raz, za to skutecznie. Bany są nieodwołalne. Wszystkie przypadki klonowania i trollingu natychmiast zgłaszam Administracji Salonu 24. pozdrawiam i życzę miłej dyskusji Andrzej Celiński rys. Cezary Krysztopa Rysunek zawdzięczam Cezaremu Krysztopie. Dziękuję. AC Andrzej Celiński Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka