- „Miło jest się uważać za lepszego od innych” – stwierdziła Holly Golightly, bohaterka „Śniadania u Tiffany'ego” Trumana Capote'ego. I dodała: - „Ale wypadałoby najpierw udowodnić, że ma się ku temu jakieś podstawy”. I te podstawy, cywilizowanie przedstawione, bo przecież nie brutalnie, przedstawił Jarosław Kaczyński jako Główny Genetyk Kraju, puentując „ataki na rząd i większość parlamentarną”.
Zgadzam się z nim, nie powiedziałbym tego lepiej. Te ataki, ten nawyk „donoszenia na Polskę zagranicą”, to muszą być zdecydowanie – jak powiedział - geny. Geny, w najgorszym „sorcie Polaków” zawarte. Tym samym, dokonał JK podziału ludzi nie tylko ze względu na przynależność partyjną, ale przede wszystkim właściwości psychiczne, uwarunkowane genotypem.
Niedorozwój właściwych cech „psychicznych”, jest immanentną cechą gorszego sortu Polaków, a więc tych, którym nie po drodze z Kaczyńskim. Tym właśnie Polakom, Matka Natura spłatała psikusa i wyposażyła ich w trisomię 21. chromosomu (podobnie jak w zespole Downa). Podobnie więc jak w mongoliźmie, tak w tym „sorcie Polaków”, nie można nie zauważyć zaburzonej sfery poznawczej, która nie potrafi w sposób jedynie właściwy ocenić gigantycznej postawy patriotycznej i niezłomnej pracy I Sekretarza.
Jestem przekonany (wiem, że to nie dowód), że kiedy JK upora się z In vitro, Narodowy Fundusz Zdrowia zacznie prostować geny nieprawomyślnych Polaków. Zabronić powinno się ponadto mieszania genów między gorszym sortem Polaków a lepszym, bowiem może doprowadzić to do degeneracji ludu nadwiślańskiego. Z informacji zbliżonych do Ministerstwa Zdrowia wynika, że rozważa się poddanie pod rozwagę Sejmu pozytywistycznej wręcz pracy u podstaw dotyczącej niemieszania gorszego z lepszym.
Niech nikt nie ośmiela się nazwać wypowiedzi JK rasistowską łącząc jego nazwisko z J.A. Gobineau, czy H.S Chamberlainem. Prawdziwi Polacy, o prawidłowym genotypie widoczni są w Sejmie, jak i również od czasu do czasu pod Sejmem. Pod Trybunałem Konstytucyjnym też… Jako fenotypki!
