Zachorowania na koklusz i odrę niepokojąco rosną. Fot. Canva
Zachorowania na koklusz i odrę niepokojąco rosną. Fot. Canva

Kaszel tak silny, że aż łamią się żebra. Zapomniane choroby dotarły do Polski

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 57
Przy kokluszu kaszel jest tak silny, że u niektórych ludzi może łamać żebra, wywoływać krwawienia do mózgu. Powikłaniami odry są zapalenie mózgu, zapalenie ucha, nawet głuchota. Choroby, które były już marginalne, znów są w Polsce. O przerażającym wzroście zachorowań mówi Salonowi 24 dr Michał Sutkowski, prezes warszawskich lekarzy rodzinnych.

Do Polski dotarł już wirus odry, ostatnio wzrosły zachorowania na koklusz. W Rumunii czy Czechach tych zakażeń jest dużo więcej. Są to choroby, o których myślano, że dawno zniknęły albo jedynie marginalne. Jak wygląda sytuacja od strony epidemiologicznej?

Dr Michał Sutkowski:
Sytuacja wygląda rzeczywiście dosyć źle, bo mamy blisko setkę zakażeń w Polsce, jeśli chodzi o odrę. Pozornie 100 osób to jest niedużo, ale to jest choroba, gdzie jedna osoba zaraża 18-19 osób kolejnych. Podobnie jest z kokluszem, czyli krztuścem. Największe ogniska odry są rzeczywiście w Rumunii. 5 grudnia zeszłego roku wprowadzono po raz drugi od ostatnich pięciu lat stan epidemii. W Polsce te blisko 100 przypadków to jest już ponad dwa razy tyle, ile było w ciągu całego ubiegłego roku. W Europie są ogniska w Rumunii, we Włoszech, w Danii, w Hiszpanii, w Niemczech, ale także oczywiście na wschodzie Europy. To, co jest potwierdzone, pokazuje, że wzrost jest 45-krotny, skok nastąpił w roku 2022, mieliśmy potwierdzonych w Europie niecałe tysiąc zakażeń, dokładnie 962. w roku ubiegłym aż 42 tysiące. Więc różnica jest przeogromna. Jest to choroba charakterystyczna, choroba wysypkowa, choroba niebezpieczna. Z gorączką, kaszlem i przede wszystkim z bardzo groźnymi powikłaniami. Przede wszystkim są nimi zapalenie ucha, groźne zapalenie płuc, dosyć często występujące w przypadku odry.

No i dramatyczne, rzadko występujące, ale jednak dramatyczne powikłanie, które się spotyka po kilku czy kilkunastu nawet latach w postaci podostrego, twardniejącego zapalenia mózgu. W ogóle neurologiczne powikłania w przebiegu odry są dosyć ciężkie. Tych powikłań jest wiele więcej, ale te, które wymieniłem, są spektakularne i najpoważniejsze.



Koklusz jest kolejną chorobą, która wydawała się zapomniana?

Jeśli chodzi o koklusz, czyli krztusiec, niedawno na Pomorzu mieliśmy do czynienia z reanimacją dziecka z tą chorobą z Krztuścem. To dziecko żyje, ale trudno wyrokować, jak sytuacja potoczy się dalej. W Polsce nastąpił dramatyczny wzrost zachorowań, ale dane są absolutnie niedoszacowane, bo Krztusiec się rozpoznaje ciężko, często za późno. Nie ulega wątpliwości, że jeśli chodzi o krztusiec, będziemy mieli bardzo dużo zakażeń, to będzie na pewno kilka, żeby nie powiedzieć kilkanaście tysięcy w tym roku. Przed falą szczepień w latach, 60. czy 50. ubiegłego wieku, odnotowano to kilkadziesiąt tysięcy przypadków zachorowań i kilkaset zgonów spowodowanych kokluszem. Dziś krztusiec niestety znów szaleje i mamy bardzo dużo przypadków niedoszacowanych. Rozpoznajemy może 5, może 7 proc. przypadków.

Najlepszą metodą, by chronić się przed obiema chorobami, jest oczywiście profilaktyka w postaci szczepień. Jeśli chodzi o odrę, to powinny być dwa szczepienia wykonane u dzieci. Pierwsze w 13-14 miesiącu życia, później do siódmego roku życia. To drugie, żeby była skuteczność populacyjna, to powinno być wyszczepienie na poziomie 90 proc. Tymczasem w Polsce mamy wyszczepienie pierwsze na poziomie 90,9 proc a drugą dawką w niektórych województwach zaledwie ponad 60. Ta druga dawka jest potrzebna, bo 5 proc. pacjentów w ogóle, lub słabo odpowiada na tę pierwszą dawkę, jest nieodporna. Po tych dwóch dawkach jest okej.

Przechorowanie też daje odporność?

Po przechorowaniu generalnie też jest okej. Natomiast, jeśli chodzi o osoby dorosłe, jest też problem, bo część z nas nie była szczepiona. Osoby urodzone przed 1975 rokiem nie były szczepione, bo nie było takiej szczepionki. Mogą nie zachorować, jeżeli chorowały, ale nie wiedzą, że chorowały na przykład. Nie mogą już tego ustalić, rodzice nie żyją albo nie wiedzą. Masowe szczepienia rozpoczęły się dopiero w latach 80. Dlatego warto zgłosić się na badanie przeciwciał, lekarz rodzinny powie, jakie badanie zrobić. Ono określi, czy dana osoba jest na odrę odporna, czy może należy przyjąć szczepionkę. Odra to choroba niebezpieczna dla osób dorosłych, szczególnie ciężko chorych, starszych. Krztusiec wielokrotnie szczepi się u dzieci, ale osoby dorosłe też powinny szczepić się raz na 10 lat. Każda ciężarna kobieta powinna przyjąć taką szczepionkę, a tak zwykle się nie dzieje. Więc problem jest duży.



Wielu ludzi uważa, że choroby wieku dziecięcego są łagodne i warto je przechorować, bo stanowią „naturalną szczepionkę” już na całe życie. Czy w Polsce są organizowane „odra party”?

Słyszałem o „ospa party”, gdzie rodzice chorych i zdrowych dzieci się spotykali, by zwiększać zarażenie. Ospa wietrzna jest faktycznie łagodniejsza, jednak twierdzenie, że lepiej ją przechorować niż się zaszczepić, to także szkodliwy mit. Przeciwko tym chorobom mamy szczepienie, więc najlepiej nie zachorować, bo nie będziemy mieli wtedy choroby. Jak nie będziemy mieli choroby, to nie będziemy mieli powikłań, więc rzeczą złą jest zachorować nawet w dzieciństwie. „Ospa party” w wielu przypadkach skończyła się powikłaniami, w Polsce doszło chyba do dwóch zgonów z tego powodu.

Każda choroba wieku dziecięcego może być groźna. Odra może powodować zapalenie ucha. Można się zaszczepić i nie mieć problemu. Natomiast jak dziecka nie zaszczepisz, to możesz mieć dziecko, które będzie głuche, albo z zapaleniem płuc, albo dziecko, które będzie miało zapalenie mózgu za 20 lat po przechorowaniu. Co więcej, jeszcze jedna rzecz, bardzo istotna. Jak pacjent zachoruje na ospę, to wirus z nim zostaje, uwaga, całe życie. Po wyleczeniu następuje cisza, ale wirus sobie leży w zwojach nerwowych. I po nawet wielu latach może się uaktywnić w postaci półpaśca. Ja chorowałem na ospę, więc być może za rok, za pięć lat, będę miał tę chorobę. Może być półpasiec oczny, uszny, międzyżebrowy, z powikłaniami, z neuralgią, z potwornymi bólami, które potrafią być tak potężne, że ludzie popełniają samobójstwo.

Więc skoro mamy szczepionkę, żeby się zabezpieczyć i nie zachorować na ospę, warto się nią zaszczepić. Szczególnie że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że choć ospę w dzieciństwie przeszliśmy łagodnie, to możemy potem zapaść na półpasiec. Dla osób starszych, które chorowały. Jest wprawdzie szczepionka na półpasiec, niektórym należałoby ją zalecić. Problem w tym, że ta szczepionka jest niezwykle droga. Więc chyba lepiej w dzieciństwie zabezpieczyć się przed wietrzną ospą.



Wróćmy jeszcze do kokluszu. Ostatnio w mediach społecznościowych było kilka relacji osób z uporczywym kaszlem, u których diagnoza była angina, przeziębienie, a dopiero po czasie okazywało się, co im dolega. Chorobę można pomylić z innymi schorzeniami?

Oczywiście można robić badania, niestety są one bardzo często spóźnione. Koklusz charakteryzuje taki okres nieżytowy, a później bardzo długo utrzymujący się, bardzo męczący kaszel. I często podejrzewa się wszystkie inne choroby, które przebiegają z długim kaszlem, m.in. astma, POChP, zapalenia płuc, zapalenia oskrzeli, zaostrzenia tej astmy, to są te przypadłości, z którymi się koklusz zazwyczaj myli. Jeśli ktoś przychodzi do lekarza uporczywym kaszlem, niestety rzadko myślimy o kokluszu jako o pierwszej chorobie, a chyba powinniśmy pomału zacząć od początku sprawdzać, czy dany pacjent nie cierpi właśnie na krztusiec.

Czy są skuteczne metody leczenia, czy może chorobę należy zwyczajnie przechorować?

To jest choroba bakteryjna. Czyli jeżeli w odpowiednim czasie podamy choremu antybiotyk, nawet nie podejrzewając krztuśca, jest szansa na skrócenie choroby. A jak się koklusz złapie, to trochę on potrwa. Kaszel utrzymuje się długo, kiedyś chorobę tę nazywano kaszlem studniowym. Odpowiednie leczenie może ją skrócić – jeśli wdroży się terapię nawet w ciemno, a już najlepiej, jeżeli będzie to potwierdzone badaniami laboratoryjnymi, badaniami krwi, to ten kaszel będzie trwał krócej i będzie mniej intensywny. Koklusz jest niebezpieczny z uwagi na powikłania. Ludzie tak kaszlą, że się duszą, że mają niewydolność oddechową, przez kaszel łamią sobie żebra, mają krwiaki w mózgu. To jest niesamowite , ale prawdziwe. Widziałem dzieci, które autentycznie dusiły się z powodu krztuśca, no to jest bardzo niebezpieczne. Jeżeli ktoś nie kocha swoich dzieci, niech ich na krztusiec nie szczepi. Jeżeli ktoś jednak dzieci kocha, no to powinien rozumieć, że to jest najlepsze, najbezpieczniejsze zabezpieczenie dla nich.

Jak wygląda choroba w przypadku dorosłych?

W przypadku dorosłych objawy choroby są podobne jak u dzieci. To jest męczący kaszel, długo trwający. Szczególnie męczący w przypadku, gdy osoba dorosła nie ma aktualnych szczepień – przypomnę, że na koklusz szczepimy się co 10 lat. W przypadku osób niezaszczepionych choremu mogą pęknąć od kaszlu żebra, gdy pacjent ma na przykład osteoporozę. Może mieć krwiaki, jeśli chodzi o ośrodkowy układ nerwowy, częste powikłania to po prostu wynaczynienia krwi do mózgu z powodu tylko męczącego kaszlu. Osoba chora może nie trzymać moczu, a u osób starszych lub pacjentów z problemami kardiologicznymi mogą wystąpić zaburzenia rytmu serca. To jest niebezpieczne, bo po prostu może skończyć się jakimiś omdleniami, czy bardzo groźnym częstoskurczem.



Czy skoro statystyka zachorowań jest niedoszocowana, podobnie jest ze statystyką zgonów?

Zgony z powodu krztuśca to głównie domena dzieci do piątego roku życia, z akcentem na dzieci do pierwszego roku życia. Szacuje się, że z powodu kokluszu umiera rocznie. Między 37 a 680 tysięcy dzieci na cały świecie. To dramatyczna liczba, a wyższe wskaźniki pochodzą z czasów, gdy nie było jeszcze szczepień. Teraz tych zgonów jest dużo mniej, jednak wciąż mamy problem z wyszczepieniem. W Afryce wciąż tysiące dzieci umierają z powodu krztuśca. W Polsce zgonów z powodu krztuśca w ostatnich latach nie było, natomiast poważne powikłania już tak.

Jak należy postępować, co brać, gdy na przykład nie mamy możliwości szybko dostać się do lekarza, a mamy podejrzenie np. krztuśca?

Jedynym wyjściem jest zgłoszenie się do lekarza. Im szybciej się to zrobi, tym lepiej i nie powinno się stosować autoleczenia w domu. Na pewno nie można też stosować na własną rękę antybiotyków, nawet gdy przypadkiem mamy taki lek po poprzedniej kuracji. Bo tylko lekarz może określić, co nam dolega i jaki antybiotyk zastosować.

Zdjęcie ilustracyjne: Zachorowania na koklusz i odrę niepokojąco rosną. Fot. Canva

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo