Zbliża się wielkimi krokami rocznica porozumień sierpniowych. Jak zwykle będzie ona doskonałą okazją do politycznej rozpierduchy i dezawuowania tego, co osiągnęła Solidarność i związani z nią ludzie. Często mam okazję podróżować za granicę i równie często zdarza mi się rozmawiać z osobami różnych krajów o Polsce i Solidarności. Już dawno z wielkim smutkiem zdałem sobie sprawę, że nasza legenda i duma z obalenia komuny jest innym obca. Przez kłótnie i deptanie historii, wszystko, co pięknego zdarzyło się w ostatnich dziesięcioleciach w naszym kraju, zostało oplute i ośmieszone.
Niestety, w USA, czy Europie Zachodniej mało kto wie, co to była Solidarność, strajki, okrągły stół. Ledwie ktoś kojarzy Lecha Wałęsę – jako rewolucyjnego celebrytę, niczym polskiego Che Gevarę… Przeciętnemu rozmówcy wydaje się, że komuna upadła w Berlinie, nie w Polsce. To wszystko zafundowaliśmy sobie sami, niszcząc nasze świętości, depcząc ludzi, którzy coś osiągnęli, pisząc alternatywne wersje historii.
W pełni popieram projekt pod nazwą ECS, gdyż liczę, że choć w namiastce, gdańska organizacja odkłamie dla świata prawdziwą historię Solidarności. O ile nie odpowiada mi fakt, że Centrum będzie finansowane z budżetu miejskiego, co spowoduje jego mocne obciążenie, oraz mniejszą rangę, cieszę się, że coś takiego powstaje. Mimo, iż dzisiaj, z perspektywy czasu, inaczej zapatruję się na naszą najnowszą historię, wciąż mam wiele szacunku dla ludzi z dawnej Solidarności. Mimo, iż rozeszli się w różnych kierunkach, mimo iż wybrali różne postawy, zasługują na moją wdzięczność, za to, co zrobili. Ci ludzie walczyli o to, aby takie osoby, jak ja mogły dzisiaj czuć się prawdziwymi europejczykami. Dzięki nim mogę prowadzić własny biznes, mogę żyć na godnym poziomie i podróżować bez ograniczeń po całym świecie. Za to Wam dziękuję.
Nie wybaczę Wam natomiast nigdy tego, że zdeptaliście dorobek Solidarności, że zgnoiliście symbol polskich przemian. Nie wybaczę wam tego, że nie potrafiliście z szacunkiem wobec siebie różnić się politycznie. Nie jestem adwokatem Lecha Wałęsy, Bogdana Borusewicza, Jerzego Borowczaka i innych. Ale, gdy dzisiaj czytam kalumnie, którymi ci ludzie są obrzucani, to ogarnia mnie wstręt. Dzisiaj łatwo kogoś zmieszać z błotem, najlepiej anonimowo, bo nie staje odwagi. Dzisiaj, właśnie dzięki tym ludziom możesz im na forum napluć w twarz. Pamiętajcie tylko, że Ci ludzie byli odważni wówczas, gdy inni siedzieli w domach i trzęśli się ze strachu, bądź usługiwali komuchom. Ci ludzie byli odważni, gdy groziły za to poważne konsekwencje. Wam dzisiaj, odwaga pomyliła się z odważnikiem.