Od dziś żyjemy w nowym państwie - Unii Europejskiej. Dziś wszedł w życie Traktat Lizboński. Nasze media, które tyle czasu poświęcały jego ratyfikacji milczą. To bardzo symptomatyczne.
Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla Rzeczpospolitej zauważa, że:
"I wydaje się, że teraz czeka nas może nie walka, ale na pewno ostre współzawodnictwo.
(...)
Pomiędzy opartą na solidarności integracją całej „27” a delorsowską pogłębioną integracją tylko w strefie euro. Państwa „15” są nastawione na ścisłą integrację ze sobą, w tym na pogłębienie innowacyjności i inwestycje. I na inną formułę konkurencji, mającą na celu zrobienie wszystkiego, co zwiększa szanse „15” w grze globalnej.
(...)
W tej chwili występuje wyraźne napięcie pomiędzy tym, co jest racjonalne dla „15”, a tym, co miał gwarantować traktat. Rozwiązania zawarte w traktacie są na tyle elastyczne, że w tej sytuacji mogą ulec reinterpretacji zgodnie z interesem krajów należących do strefy euro.
(...)
Gdyby [traktat lizboński - przypis A. J. Sosnowski] wszedł, jak było to planowane,przed kryzysem, pozwoliłoby to Komisji Europejskiej stać się faktycznie ośrodkiem władzy. A wszedł nie tylko w momencie, gdy kryzys rozregulował już solidarność unijną, ale również na zakończenie kadencji komisji."