Anonymous Anonymous
776
BLOG

Kłamstwa para-ekologicznej propagandy

Anonymous Anonymous Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

     Do napisania tego tekstu pchnęła mnie nawałnica, która zaczyna się formować wokół przyszłej polskiej elektrowni atomowej. Uprzedzam jednak czytelnika, że nie będę tu pisał o problemie presji jaką na środowisko wywiera budowa i funkcjonowanie samej elektrowni a o innym zgoła problemie. Piszę mianowicie o użyciu nieprecyzyjnego skrótu myślowego, który od lat stosują dziennikarze, publicyści, media ogółem. Jest to skrót myślowy utożsamiający ekologię, będącą nauką, ze stosowaną ochroną środowiska, która jest przedmiotem badań sozologii. Jest to skrót myślowy niejednokrotnie krzywdzący prawdziwych ekologów, gdyż społeczeństwo gotowe jest mylić naukowców z zielonymi awanturnikami, których często widujemy w telewizji.

    Przejdźmy zatem do rzeczy, a zaczniemy od pojęć, które pomogą zrozumieć istotę problemu. Ekologia jest interdyscyplinarną nauką przyrodniczą, łączącą w sobie głównie elementy biologii i geografii, niejednokrotnie też chemii oraz matematyki. Głównym założeniem ekologii jest zgłębianie procesów zachodzących w ziemskiej biosferze oraz poznanie relacji pomiędzy ożywionymi a nieożywionymi elementami przyrody. Jest to nauka niesamowicie bogata i ceniona, gdyż bez niej nie mielibyśmy zielonego (nomen omen) pojęcia o tym, jak funkcjonuje środowisko w którym żyjemy. Na dowód tego, mogę podać przykłady zastosowań wiedzy zdobytej w toku badań ekologicznych – a w ich skład wchodzą m. in. schematy interakcji organizm-organizm, organizm-środowisko w ekosystemach lądowych/wodnych, dynamika populacji wszelakich zwierząt i roślin, matematyczne modele ekologiczne stosowane np. w przewidywaniu losów populacji organizmów, wymagania środowiskowe organizmów od których zależy ich przetrwanie w danym ekosystemie i wiele, wiele innych.

    Sozologia, która jest bliską siostrą ekologii (obie nauki są ze sobą nierozerwalnie połączone), również jest interdyscyplinarna i tak samo gromadzi wiedzę biologiczną, geograficzną, chemiczną i matematyczną. Ale to właśnie sozologia, nie ekologia, wykorzystuje wiedzę (nierzadko jednak pochodzącą z badań ekologicznych) w celach ochrony środowiska. Sozologia opisuje negatywny wpływ jaki wywiera człowiek na otaczającą go przyrodę, na drodze eksploatacji bądź zanieczyszczenia – co jest nazywane antropopresją. A dzięki tej wiedzy, sozologia może uczynić kolejny krok, którym jest opracowanie skutecznych metod ochrony dóbr przyrodniczych a także wsparcie gospodarki w opracowaniu racjonalnych metod eksploatacji środowiska.

    Teraz, gdyż co nieco już wyjaśniłem, zajmijmy się tym felernym skrótem myślowym. Co odpowiesz czytelniku gdy zapytam Cię, co oznacza, że te siatki w markecie są ekologiczne? Jestem pewien, że Twoja odpowiedź zabrzmi „są przyjazne dla środowiska”. Jest to oczywiście prawda, szybki czas rozkładu takich siatek faktycznie sprawia, że najprościej mówiąc są one „przyjazne dla środowiska”. Co jednak wcale nie znaczy, że są ekologiczne. Bo w jaki sposób przyczyniają się do zrozumienia funkcjonowania środowiska? Czy dostarczają jakiejś konkretnej, naukowej wiedzy? Nie. Zatem nazywanie ich „ekologicznymi” jest błędem logicznym. Kolejne pytanie czytelniku, jak nazwiesz człowieka przywiązującego się do drzewa w Dolinie Rospudy? Wariat? Może. Ekolog? Na pewno nie! Przynajmniej dopóki nie pokaże dyplomu uczelni wyższej, świadczącego o ukończeniu kierunku przyrodniczego, najlepiej ekologii właśnie. Przytoczę tu również pewną historię – z życia wzięta, która dobitnie obrazuje bezczelne przywłaszczanie sobie tytułu ekologa, kiedy w istocie o ekologii wie się tyle, co przedszkolak o biologii molekularnej. Pewnego słonecznego popołudnia, przechadzając się po centrum stolicy Wielkopolski, spotkałem zielonego działacza pewnej zielonej, pokojowo nastawionej organizacji. Nieznajomy zaczął nagabywać mnie i zachęcać do przekazania skromnej kwoty na zasilenie budżetu ww. organizacji a następnie wyłożył mi pryncypia jej działalności. W pewnym momencie wywodu działacz ten stwierdził, że organizacja jest ekologiczna, na co zareagowałem pytaniem czy w takim razie i on jest ekologiem. Otrzymałem odpowiedź twierdzącą, zatem z uśmieszkiem na ustach zapytałem delikwenta o wykształcenie jakie posiada, bądź jakie właśnie zdobywa. I co usłyszałem w odpowiedzi? Że ów studiuje zarządzanie i marketing. Zaśmiałem się w duszy, pewien, że pojęcie o prawdziwej ekologii mojego rozmówcy jest równie zielone co wiosenna trawa w poznańskim Parku Wilsona. Grzecznie podziękowałem, odmówiłem uszczuplenia skromnego studenckiego budżetu i oddaliłem się, klnąc na czym świat stoi.

    Zatem drogi czytelniku, czy speca od zarządzania i marketingu można nazwać ekologiem? Naturalnie, nie. Ekologiem będzie prędzej naukowiec badajcy relacje między-gatunkowe pomiędzy rybami w jeziorze. A czy grupę organizującą akcje protestacyjne w sprawie niszczenia środowiska można nazwać ekologiczną? Znowu – nie, bardziej pasuje tu przymiotnik „pro-środowiskowa”. Inny problem z kolei leży w tym, co stoi za takimi pro-środowiskowymi protestami. Czasami wydaje mi się, że nie jest to rzetelna wiedza ekologiczna bądź sozologiczna, a po prostu zwykła mamona. A jak wiemy, mamona często ma nie po drodze z dobrem środowiska naturalnego.

    Przejdźmy tak więc do puenty mojego tekstu, przy czym ostrzegam, że może być ona nieco dłuższa niż przewidują standardy. Media dopuszczają do mikrofonów i kamer pro-środowiskowych działaczy (pamiętamy – nie ekologów), którzy zazwyczaj plotą opłacone przez kogoś bzdury, a które w żaden sposób nie pokrywają się z wiedza naukową. Człowiek wykształcony – specjalista, może machnąć ręką na takie głupoty, pomimo tego, że uszy bolą. Ale ktoś inny przez ton wypowiedzi i jej tło może się zwyczajnie zdenerwować. A, że w telewizji na pasku pod głową wypowiadającego się „znawcy” pojawi się „Jan Kowalski, ekolog”, frustracja ta zostanie prędko skierowana w stronę Bogu ducha winnych prawdziwych ekologów, takich z wykształcenia. Stąd lekcja na przyszłość, by z dystansem odnosić się do „prawd”, które będą padały z ust wielu przeciwników budowy elektrowni jądrowej w Polsce i nie tylko. Będą to powiem prawdy bardzo dalekie od bezinteresowności. Należy przecież pamiętać, że do posługiwania się tytułem ekologa potrzebny jest dyplom, czyli taki sam dokument, którym swoją wiedzę zaświadczają inni specjaliści - lekarze, geologowie, fizycy. Ekologiem nie można stać się, przez samo mówienie co jest dobre dla środowiska, tak samo jak lekarzem nie stanie się osobnik twierdzący, że witaminy dodają wigoru.

 

Pozdrawiam czytelników i przy okazji apeluję o nieustanne segregowanie śmieci!

Anonymous
O mnie Anonymous

Jestem Polakiem, wypełniającym swój obywatelski obowiązek. Pytam, myślę i kwestionuję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie