Anonymous Anonymous
371
BLOG

Kłamstwa para-ekologicznej propagandy cd.

Anonymous Anonymous Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Wciąganie nauki do politycznych potyczek prawie zawsze kończy się poważnym zniekształceniem faktów naukowych. Te zaś mają to do siebie, że zniekształcone brzmią zwyczajnie śmiesznie i nijak mają się do rzeczywistości. Niestety, jest to trudne do pojęcia politykom i działaczom, którzy najchętniej cały świat nagięliby do swej woli, byleby tylko powiedzieć, że mają rację. W tym wypadku, że CO2 przyczynia się do globalnego ocieplenia – zatem płaćcie, płaćcie Europejczycy!

Przed przeczytaniem poniższego tekstu, zapraszam czytelników do poprzedniej części artykułu, gdzie wyjaśniam różnicę pomiędzy ekologią a para-ekologią.

Ekologia jest nauką, która najwięcej traci na wypaczeniu przez eko-szarlatanów takich jak Al Gore, czy tych grasujących w kuluarach europolityki. Wypaczenie to jest tak daleko posunięte, że ekologię traktuje się już jak domenę głupków, lewaków i sabotażystów. Kiedy w rzeczywistości, prawdziwymi ekologami są pracownicy uniwersytetów, uczelni technicznych, organów ministerstwa środowiska, którzy swoją wiedzę mogą zaświadczyć dyplomem a ich praca polega na badaniu środowiska! Zaznaczmy – badaniu, nie jego ochronie, co jest już przedmiotem odrębnej nauki, sozologii lub po prostu stosowanej ochrony środowiska.

Fałszywy obraz ekologii wynika, jak zwykle zresztą, z nieświadomości ignorantów. Jak można bowiem nazwać dziennikarkę w pewnej regionalnej gazecie, która relacjonując wypadek cysterny z której wyciekł ciekły azot, zakończyła artykuł słowami „na szczęście nie doszło do skażenia środowiska”? Szanowna pani zapomniała, że ciekły azot w środowisku naturalnym (przynajmniej ziemskim) nie występuje w stanie ciekłym, dlatego zaraz przechodzi w stan gazowy ulatując do atmosfery, która w ok. 70% składa się z tego azotu właśnie! Zatem do jakiego skażenia mogło tu dojść? Jeszcze lepszy przykład głupoty pochodzi ze stolicy Unii Europejskiej, gdzie postanowiono, że ślimak może zostać swobodnie zaliczony w poczet ryb. Malakolodzy i ichtiolodzy uważają to za świetny dowcip i mają rację, bo w tej sytuacji pozostaje nam już jedynie śmiech lub płacz.

Bruksela jest w ogóle źródłem największych paradoksów naukowych, bo gdy przychodzi do kłamstw na temat globalnego ocieplenia, czy wprowadzenia podatku na CO2 to właśnie tamtejsza para-ekologia jest używana jako tarcza, chroniąca przed atakami opinii publicznej. Globalne ocieplenie za sprawą człowieka jest świetnym biznesem i światowym trendem, w który zamieszani są „naukowcy” skuszeni łatwym zarobkiem – łatwym, bo nagradzającym kłamstwo. Zapytasz czytelniku – gdzie zatem są prawdziwi naukowcy? Dlaczego nie starają się ujawnić tego globalnego przekrętu? Odpowiem zgodnie z moją wiedzą, prawdziwi naukowcy nie mają niestety czasu na walkę z szarlatanerią. Prawdziwi naukowcy robią swoje a ich praca wyklucza aktywizm społeczny, na który trzeba mieć przecież pieniądze, a kto zechce im je dać? Dlatego najgorliwszą agitację widzimy nie po stronie przeciwników naukowych bzdur, gdyż oni nie mają zwyczajnie na to czasu ani pieniędzy. Odwrotna sytuacja za to jest po drugiej stronie, gdzie istnieją całe fundacje i grupy (czasami o wątpliwym wykształceniu), finansowane przez określone lobby, a ich zadaniem jest wieczny krzyk i kwik. To wszystko zaś odbywa się za przyzwoleniem mediów, które wolą po prostu relacjonować cały ten cyrk, zamiast wysilić się odrobinę i ujawnić cześć tych łatwych do przejrzenia kłamstw. Wystarczyłoby zapytać przed kamerą jakiegoś „zielonego aktywistę” - co jest lepszą walką z nadmiarem CO2? Obłożenie go podatkiem, który w ostateczności zostanie przerzucony na konsumentów czy zatrzymanie barbarzyńskiego wycinania lasów tropikalnych w Ameryce Południowej, które pochłaniają niewyobrażalne ilości tego rzekomo szkodliwego gazu. Oczywiście po takim pytaniu, montażysta będzie musiał potem wyciąć kilkanaście sekund milczenia, nim padnie jakaś odpowiedź. Przecież broszurka instruktażowa takich pytań nie przewiduje.

Podsumowując, na chwilę obecną nie widać na horyzoncie większych szans na rehabilitację ekologii w oczach społeczeństwa i koniec dyskredytacji tej nauki. Wszelcy „zieloni działacze” musieliby zacząć posługiwać się własnymi terminami, takimi jak ekologizm czy enwiromentalizm, a najlepiej ekoterroryzm. Z oczywistych względów tego nie zrobią, bo przecież sugerujący mądrość przyrostek –logia brzmi o wiele lepiej i poważniej, niż wszelkie –izmy, którą od razu zalatują doktrynerstwem. Co więcej, na pole walki o prawdę naukową musieliby wejść prawdziwi naukowcy, którzy pomimo chęci nie mogą tego zrobić. Primo - wolą pracę i realizację swoich zainteresowań od użerania się z odpornymi na argumenty głupcami. Secundo -nikomu nie opłaca się obalać mitu globalnego ocieplenia, zatem kto mógłby zasponsorować ich badania, ujawniające prawdę.

Anonymous
O mnie Anonymous

Jestem Polakiem, wypełniającym swój obywatelski obowiązek. Pytam, myślę i kwestionuję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie