To, że wspomniane manipulacje to chleb powszedni działu Katastrofa Smoleńska przekonałem się czytając notkę pt. Miliony fragmentów zespołu Laska. Polecam :)
Już na początku notki natykamy się na ordynarną manipulację w postaci wykresu słupkowego:
Autor wspomnianej notki wziął się za udowadnianie jakoby rozczłonkowanie TU-154 w Smoleńsku było większe niż PanAm 103 w Lockerbie, co rzekomo ma dowodzić jakoby jakaś nienaturalnie straszliwa siła (w domyśle bomba) rozerwała TU-154 na równie nienaturalną ilość fragmentów.
Na wklejone przeze mnie zdjęcie na którym manipulację Pana Pistoleta widać jak na dłoni, reakcja była natychmiastowa - usunięcie komentarza :)
Kolejna manipulacja Pana P. to podobna jw. próba udowodnienia, że skoro samolot DC-10 (lądujący w Sioux City w dość podobny do TU-154 sposób) słabo się rozczłonkował, to ani chybi na pokładzie TU-154 musiała być bomba.
Na mój komentarz, że DC-10 jednak nie lądował na grzbiecie, w dodatku lądował w terenie płaskim jak stół (widać to na zdjęciu:
)
Pan P. zareagował alergicznie - usunął mój komentarz :)
I w ten właśnie sposób postępują tytułowi "maniacy teorii spiskowych" - każdy głos rozsądku bezwzględnie duszą w zarodku. Czy to jeszcze jest aby śmieszne, czy raczej już żałosne? :)
p.s. O ciągłym powtarzaniu przez P.P. że "samolot spadł z 20 metrów" (ba, niektórzy twierdzą, że z 5 metrów) sam nie wiem dlaczego wspominam. Hm... może dlatego, że to jednak jest śmieszne? No nie wiem, jeszcze śmieszniejszym i równie absurdalnym będzie przejście do 1cm jako tej właściwej wysokości z której "spadł" TU-154, co P.P. szczerze polecam :D