Już kilka miesięcy temu po opublikowaniu stenogramów z rozmów w kabinie TU154 można było zaryzykować tezę, że przyczyną katastrofy była próba lądowania w ekstremalnych warunkach meteorologicznych na lotnisku bez systemu ILS. Wczoraj został opublikowany raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (w skrócie MAK), który wymienia decyzję załogi o "próbnym" podejściu jako główną przyczynę. Było oczywiste, że chwilę po publikacji raportu zacznie się PiSowski rejwach. I tak też się stało.
Niemal każdy PiSowiec od szeregowego blogera zaczynając, na europosłach kończąc czuje się zobowiązany podkreślić jak bardzo prawda o katastrofie napluła mu w twarz, a przy okazji obrzucić kalumniami premiera. Co ciekawe największym zarzutem jest badanie przyczyn katastrofy w oparciu o Konwencję Chicagowską, której Polska jest sygnatariuszem od 1959r. Wszyscy PiSowcy powtarzają za "dziennikarzem" tabloidu, że lepiej byłoby gdyby badać te przyczyny na podstawie dwustronnej umowy polsko-rosyjskiej z 1993r.
Konwencja Chicagowska zawiera cały rozdział dotyczący badań wypadków i incydentów lotniczych - są w niej określone procedury, zawartość raportu, prawa Państwa Użytkownika (czyli Polski) złożenia swoich uwag do raportu, a także konieczność podania raportu końcowego do wiadomości publicznej i przesłania go do ICAO. Umowa polsko-rosyjska z 1993r. dotyczy samolotów wojskowych, a na temat badania wypadków zawiera jedno zdanie.
O co więc chodzi PiSowcom? To proste - przeszkadza im prawda oraz to, że poznała ją opinia publiczna. Gdyby raport był tajny to nie byłoby przeszkód tworzenia kolejnych teorii spiskowych o zamachu, dobijaniu rannych, sztucznej mgle, bombie termobarycznej itd. Konwencja Chicagowska wymaga jawnego raportu umowa polsko-rosyjska z 1993r nie. I o to jest cały krzyk