Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski
258
BLOG

Boom na prawa dziecka. O co chodzi?

Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski Polityka Obserwuj notkę 16

Powstają europejskie organizacje, fundacje, międzynarodowe grupy robocze, j zajmujące się prawami dzieci w różnych aspektach. Mogą one liczyć (i liczą) na potężne dotacje od rządów, instytucji UE, przedsiębiorstw międzynarodowych o wysokiej rentowności. Liczą nie tylko na dotacje. Liczą też same kwoty tych dotacji. 

 To bardzo cieszy - że dzieci stały się przedmiotem troski, że chce się je chronić przed zagrożeniami płynącymi ze stron cynicznych mafii narkotykowych, przed pedofilami, przed rodzicami, którzy nie mają dla nich czasu i na wszystko im pozwalają, albo, przeciwnie, w wychowaniu posługują się zwyrodniałą agresją.  

Jednakże działania takie to klasyczny przykład „walki z objawami”. Tutaj nie tylko nie sięga się do przyczyn, ale nawet nie rozumie się takiej potrzeby. Lubo widzi się przyczyny zbyt blisko, zbyt powierzchownie. Dowodem na to są te działania europejskich organizacji, które mówią o zdrowiu dziecka, a konkretnie, jakże by inaczej, o prawie do zdrowia. I tak, np.  Komisja Spraw Zagranicznych  Parlamentu Europejskiego, w jednej z wydanych przez siebie opinii dotyczącej prawa do zdrowia, kiedy mówi się o dostępie dzieci do opieki medycznej, wymienia się również „świadczenie podstawowych usług związanych ze zdrowiem seksualnym i rozrodczym”. Rzecz jasna, jestem gotów się założyć, chodzi o trzy elementy, które zdrowie seksualne i rozrodcze tworzą, o dostęp do nich właśnie: do oświaty seksualnej, do środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych oraz do „aborcji”. 

Nie ma pośród tych licznych instytucji i opracowywanych przez wybitnych ekspertów programów informujących o rzeczywistym działaniu środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych, wpływie korzystania z nich na psychikę dziecka, choćby na zdolność do akceptacji samego siebie i zdolność  do akceptowania w przyszłości własnego potomstwa.

Nie ma też takich, w których uświadamiałoby się, że w celowość życia seksualnego wpisane jest zaistnienie nowego życia, dlatego stosowanie środków antykoncepcyjnych przez dzieci i młodzież  nie tylko uderza w naturalną celowość czynu (aktu seksualnego, tak zresztą dzieje się i wówczas, gdy dorośli stosują antykoncepcję), lecz także powoduje wspomniane wcześniej konsekwencje, co z kolei nader często popycha tych, którzy takich działań się dopuszczają, do sięgania po narkotyki i alkohol.

Nie ma takich, które by ukazywały, że powstawanie  tzw. grup dzieci ryzyka, czyli takich grup, które narażone są na działanie zboczeńców (homoseksualistów, pedofilii) czy handlarzy narkotyków, słowem na łamanie praw dziecka, ma swe źródło w zaniku, na wszystkich etapach wychowania dzieci i młodzieży, stawiania wysokich wymagań, skłaniania do wysiłku, rezygnacji z zachowań, które nie są same w sobie złe, ale nie są też konieczne. Nikt dziś nie mówi o wypracowaniu u dzieci umiejętności rezygnowania z rzeczy dobrych (takich jak przyjemność czy doraźna korzyść) w imię wyższych celów, takich jak umiejętność panowania nad sobą, czy zdolność rezygnacji ze swego partykularnego dobra, na rzecz dobra drugiej osoby. 

             Podstawowe prawo dziecka - i każdej osoby – to prawo do prawdy, dobra, piękna. Gdy te prawa, najbardziej podstawowe i konieczne, będą respektowane, nie będzie trzeba wydawać milionów euro na ochronę prawa do wolności przez uzależnieniami. Bardzo czytelna zalezność.  

arob@hot.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka