Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski
230
BLOG

Czy "zgodne z prawem" zawsze znaczy "dobre"?

Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski Polityka Obserwuj notkę 3

Spór, który miał swój wyraz także w mediach a dotyczył życia dziecka poczętego przez 14-letnią dziewczynę z Lublina, to nie tylko spór między zwolennikami aborcji, a obrońcami życia dzieci, znajdujących się w łonach matek. To także spór o koncepcję człowieka, prawa i państwa.

Sedno tego sporu wyartykułowało, zapewne mimochodem, dwoje ministrów obecnego rządu. Najpierw minister Zbigniew Ćwiąkalski, w jednym z wywiadów powiedział, że "prawo musi być realizowane." A dziś minister Ewa Kopacz z dumą stwierdziła, że "...nie ma poczucia winy, bowiem jako urzędnik dopełniła roli". Owym dopełnieniem urzędniczej roli było, ni mniej, ni więcej, tylko wskazanie szpitala, w którym, w majestacie prawa, rozszarpano na strzępy jedenastotygodniowego człowieka. 

Prawo zezwala na zabicie dziecka w określonych przypadkach. Czy z tego powodu, że prawo umożliwia taki akt, przestaje on być aktem zbrodniczym? Czy samo określenie danego czynu w prawie stanowionym jako dopuszczalnego, sprawia, że staje się on taki? Czy nie jest tak, że czasem występuje sprzeczność, między tym, co prawnie dopuszczone, a moralnie dobre?

W historii prawa, ryzykując pewne uproszczenie, ścierają się ze sobą dwie koncepcje prawa: prawnonaturalna i pozytywistyczna. 

Pozytywistyczna głosi, że czyn staje się usprawiedliwiony i nakazany, gdy jest zgodny z zapisami prawa (konstytucją, ustawą).

Prawnonaturalna koncepcja prawa, zwraca uwagę, że racją bytu prawa jest dobro człowieka. Nie jest racją bytu prawa umowa, ani wola władcy, tylko dobro człowieka. Prawo stanowione o tyle jest dobre i o tyle obowiązuje, jeżeli respektuje prawdę o człowieku.

Dziś duży wpływ na mentalność decydentów, a także mas społecznych ma pozytywistyczna koncepcja prawa. W kręgu jej oddziaływania nie pyta się o racje obowiązywalności prawa i dobro jego przepisów. Prawo obowiązuje tylko z tej racji, że zostało ustanowione – czy to ze względu na uległość politycznej sile, czy z powodu osiągniętego konsensusu. Topicznym przykładem prawa stanowionego o koncepcję pozytywistyczną jest prawo reżimów totalitarnych – tam nie liczy się dobro człowieka, tylko wola klasy panującej – komitetu centralnego, fűrera, większości demokratycznej.

Inaczej rzecz się ma, gdy jako źródło prawa, weźmiemy dobro człowieka. Wówczas prawo stanowione nie może naruszać podstawowych dóbr – w tym zwłaszcza prawa do życia – które jest fundamentem i racją wszelkich innych praw.

Gdybyśmy chcieli uznać jako obowiązujące prawo oparte o umowę bądź wolę władcy – nie byłoby racji dla sprzeciwu wobec np. prawa III Rzeszy, które nakazywało mordować i eksterminować osoby ludzkie, których cechy wyłączały je spod opieki prawa: Słowian, Cyganów i inne nacje i grupy społeczne.Podsądni procesu norymberskiego tym się usprawiedliwiali: nie czynili nic złego, realizowali bowiem obowiązujące prawo. A prawu trzeba być posłusznym i nie można go łamać. Nawet jeśli powstaje konflikt między przekonaniami moralnymi (te zawsze w tej koncepcji są indywidualne, nie podlegają przedmiotowemu osądowi), a prawem stanowionym – trzeba być posłusznym prawu.

Obowiązywalność takiego sposobu myślenia stała u podstaw zbrodni dokonywanych w imię prawa: np. wielu żołnierzy Wermachtu i SS miało przekonania moralne, które w normalnych warunkach powstrzymałyby ich przed zbrodnią. Wiedzieli jednak, że ponad ich sumieniem, jego rozterkami – stoi prawo i to jemu winni są posłuszeństwo. Nie było dla nich nic gorszego, niż niezrealizowanie nakazu prawa!

Cóż innego powiedzieli ministrowie: Ćwiąkalski i Kopacz? W swych wystąpieniach medialnych sprzeciwili się racji prawa. Jego racją i celem jest – nikt, kto chce zachować rozsądek temu nie zaprzeczy – ochraniać dobra osobowe – zwłaszcza dobro podstawowe, na którym mogą być dopiero budowane wszelkie inne dobra – życie.

Działanie, które upoważnia do aktów takich, jakby życie ludzkie zaczynało się w innym momencie niż poczęcie, może być tylko wyrazem nieuctwa, braku rozsądku, mądrości i ignorowania opinii tych, w których kompetencji leży orzekanie, co przesądza o człowieczeństwie.

Nie wierzę, aby ministrowie byli takim nieuctwem dotknięci.Zaprzeczyli zatem, w imię prawa stanowionego, zasadniczemu nakazowi prawa naturalnego – że dobro człowieka, zwłaszcza życie, które jest fundamentem innych dóbr – ma być chronione. Pokłonili się prawu, które rozróżnia ludzi, które gwałci równość wobec prawa – jednym pozwala żyć, innych pozwala skazać na unicestwienie.

Niczym się to nie różni od praw stanowionych w państwach totalitarnych – jednym pozwalano żyć (nordykom, przedstawicielom klasy robotniczej), innych pozwalano mordować (Polaków, posiadaczy).

Dziś dzieje się podobnie – jeżeli dziecko poczęło się z gwałtu, jest chore – można je unicestwić – w imię racji ideologicznych.Jeśli prawo stanowione kłóci się, zaprzecza, gwałci jedno z dóbr naturalnych, np. życie – nie wolno być mu posłusznym.

Nie tylko nie wolno, ale w imię zachowania człowieczeństwa i zasadniczych wartości humanistycznych – należy się takiemu prawu sprzeciwić.

Tu jest pole do rozstrzygnięć – co jest racją bytu prawa; umowa, konsensus, zapis prawny, czy dobro człowieka? Ministrowie i media ich wspierające rozstrzygnęli na rzecz prawa – przeciw dobru. Przeciw niewinnemu człowiekowi.  Który przy wsparciu prawa – został zamordowany.    

arob@hot.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka