Armia wolności Armia wolności
155
BLOG

qatryk: Porozmawiajmy o Unii

Armia wolności Armia wolności Polityka Obserwuj notkę 29

Być może jako idealista któremu sam pomysł państwa jako takiego się nie podoba nie powinienem zabierać głosu na temat kształtu tego kolektywu jakim jest Europa. Jednak cisną mi się na usta pewne tezy i spostrzeżenia, które w jakiś sposób mimo wszystko łączą się z moją katalaktyczną wizją społeczeństw.

 

Zawsze śmieszyło mnie gdy występując jawnie przeciw Unii Europejskiej zyskuje się miano zacofanego mohera siedzącego w swym ciemnogrodzie i najchętniej chcącego powrotu do średniowiecza. Ten manewr – kto nie z nami ten przeciw nam – ćwiczony od zarania dziejów przez wszelkiej maści polityków i ideologów jedynie słusznych poglądów i tym razem działa bardzo sprawnie. Dostrzegam jednak w tym również po trosze winę sceptyków. Tak naprawdę nigdzie nie słyszałem od nikogo sceptycznie nastawionego do tworu zwanego UE jakiejś konstruktywnej propozycji alternatywy. Być może jest tak że sama energia poświęcana na to aby pokazać że UE to spełnienie mrocznych wizji rodem z CCCP i Main Kampf jest tak absorbująca siły „ciemnogrodu” że już nie starcza jej na jakiekolwiek konstruktywne propozycje.

 

Co dzień słyszy się ze wszystkich stron słowa propagandy o integracji, o wspólnocie, o tolerancji, o możliwościach które się otwierają, o łączeniu sił itd. Co prawda jakoś nikt nie potrafi konkretnie powiedzieć na czym to wszystko ma polegać no ale samo słowo integracja jest przecież nacechowane tak pozytywnym ładunkiem emocjonalnym że ten kto śmie  kwestionować idee UE automatycznie musi być czarnym charakterem który nic nie rozumie.

Co więcej sięgając do źródeł z pełnym zapałem i pozytywnym nastawieniem okazuje się, że nie dość że dotarcie do dokumentów które mają być gwarantem tych wszystkich pięknych słów jest dość skomplikowane, to na dodatek po dotarciu do nich otwiera się nam przestrzeń językowa na tyle skomplikowana że chyba łatwiej wziąć lekcje z chińskiego i po niedługim czasie całkiem dobrze można by się dogadać w tym języku, aniżeli zrozumieć to co napisali nasi dzielni eurokraci. I to już nie chodzi o samo słownictwo, bo to w eurodokumentach takich jak np. traktat lizboński jest dość proste, ale o szczyty karkołomnych konstrukcji logicznych które tam są nagminne. Czytając traktat można zwyczajnie zgłupieć – niby poszczególne słowa rozumie się doskonale ale w połączeniu ze sobą stwarzają problem przy którym „co autor miał na myśli” podczas lekcji języka polskiego na temat twórczości Herberta bądź innego Tuwima to pikuś. Niektórym oczywiście zamiast tak „fascynującej” lektury wystarczy słowo integracja i jest już wszystko jasne.

 

Już zupełnie innym problemem jest tak de facto czym ma być w przyszłości Unia. Jak na razie to wydaje mi się że jest to twór który bez przerwy ewoluuje jak ameba bez konkretnego celu – przynajmniej jawnego. A to musi budzić obawy. Nigdzie nie słyszałem jaka ma być docelowa konstrukcja Unii. Ma to być państw? Ma to być związek autonomii państwowych? Ma to być unia o charakterze gospodarczym, czy też gospodarczo - politycznym?

Czym ma być Unia – jaki jest jej cel?

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że zmierzamy to do czegoś na kształt Związku Radzieckiego – tu bynajmniej chodzi o sam system polityczna ale właśnie o strukturę gdzie decyzje na temat każdej dziedziny życia podejmuje urząd centralny a autonomie mają się podporządkować. Już dziś mamy z tym do czynienia – niektóre podatki (tzn ich widełki) takie jak VAT czy akcyza które są ściśle określane przez komisje czy inne rady europejskie, kwoty mleczne i dopłaty dla rolników które przydzielane są według centralnego klucza przez urzędników w Brukseli itd. Co się stanie jeżeli Unii zyska jeszcze większy wpływ na państwa członkowskie?

Nie rozwódźmy się jednak nad tym, bo to czcze gadanie które i tak do nikogo nie trafi bo przecież - słowo klucz - integracja.

Niewątpliwie jest tak że świat idzie do przodu i Europa, gdzie państwa maja w większości po kilka milionów mieszkańców, staje się anachroniczna i co tu dużo kryć mało konkurencyjna w stosunku do reszty świata. Czy oznacza to jednak że wspólnoty narodowe jakimi są państwa winny odejść do historii co wydawać by się mogło sugerują nam postępowcy zza brukselskich biurek? Czy nie jest jednak na odwrót że siłą Europy przez wieki była jednak ta różnorodność? Czy coś się zmieniło i teraz już zarówno Szwed jak i Włoch niczym się od siebie różnić nie powinni a ich potrzeby jak sugerował wujek Marks są zasadniczo takie same i to gdzie żyją, w jakiej kulturze wyrośli się nie liczy?

 

Czym unia jako taka jest z definicji – otóż unia to związek dwóch lub więcej państw oparty na wspólnych instytucjach państwowych. Czy aby na pewno chcemy aby spory w np. hiszpańskim obrębie kulturowym rozwiązywał np. Brytyjczyk? Czy chcemy aby Grek miał wpływ na to w jaki sposób będziemy budować swój dom? Czy specyfika tak odmiennych tradycji pozwala na to aby tak samo centralnie planować sposób gospodarowania i prowadzenia polityki wewnętrznej w obrębie całej tak różnorodnej Europy?

Ktoś może powiedzieć że przesadzam – dziś zapewne tak, ale czy ktoś mi powie że przesadą to będzie za lat 10? Unia z samej swojej definicji zakładając istnienie wspólnych instytucji państwowych zakłada że żadne państwo nie może wkraczać w kompetencje tych unijnych urzędów. Gdyby jeszcze sprecyzowane było tak jak w konstytucji USA gdzie kończy się władza centrali w kreowaniu kolejnych ponadstanowych instytucji (choć i rząd USA dziś już w sposób całkowicie sprzeczny z swoją własną konstytucją takie instytucje sobie bezkarnie tworzy).

 

Jaką mamy alternatywę ktoś spyta? W początkowej fazie powstawania Unia Europejskiej musiał oprzeć swoje zasady na czysto konfederackiej strukturze – do dziś tak poniekąd pozostaje, choć jak zauważono wcześniej coraz bardziej stara się ona skupiać zamiast na problemach wspólnych, polityce zewnętrznej i polityce obronnej,  to skupia się na wynajdowaniu nowych problemów które maja służyć ograniczaniu autonomii decyzyjnej niezależnych państw a co więcej podporządkowywać je wspólnemu ustawodawstwu.

 

Tak więc integracja i owszem, znoszenie barier – owszem, ale nie poprzez narzucanie tego każdemu podmiotowi tego związku i wtrącanie się w wewnętrzną politykę. Chcemy wspólnie występować na arenie międzynarodowej nie widzę najmniejszego problemu jeżeli tylko każde z państw zachowa swoje prawo głosu i będzie mogło się nie zgodzić.

Nie ma być celem Unii abym płacił takie same podatki jak Niemiec czy Francuz, nie ma być celem Unii wyznaczanie mi co mam jeść a czego nie, nie jest celem Unii dbanie o moje zdrowie. Celem Unii ma być tylko i wyłącznie rozwiązywanie problemów które napotkać mogą wszystkie państwa europejskie razem i z którymi samodzielnie byłoby im trudno sobie poradzić.

Podobnie w polityce wewnętrzne – nie ma problemu aby otwierać się na wzajemną współpracę – otwierać granice, znosić cła. Nie ma też jak dla mnie znaczenia czy drukować pieniądz będzie NBP czy też ECB o ile każde z państw członkowskich będzie miało na to taki sam wpływ. To są jak najbardziej rzeczy do przyjęcia. Jednak narzucanie komukolwiek tego

w jaki sposób ma prowadzić politykę fiskalna i społeczną jest już wtrącaniem się w wewnętrzne sprawy państw.

Po to mamy się nawzajem na siebie otwierać aby również łatwiej konkurować ze sobą. Taka konkurencja w otwartej konfederacji pokaże jaki model się sprawdza – czy ten socjalny gospodarczo i liberalny społecznie czy też po przeciwnej stronie liberalno konserwatywny z cała gama mieszanek obu systemów pomiędzy. Ujednolicając Europę zabieramy sobie po raz kolejny szanse na wypracowanie najefektywniejszego w naszym rejonie modelu ekonomiczno społecznego. W kolosie o tak wielkiej bezwładności jak unia nie mamy na to najmniejszych szans.

Zatem integrujmy się, bądźmy otwarci ale zachowajmy również naszą odrębność na polu samostanowienia. To wystarczy aby być liczącą się siłą na polu międzynarodowym.

W skład Armii wchodzą: Filip Paszko - austrorianin Hr. Ponimirski - Comes rervm privatorvm (Kompanyon Rzeczyprywatnej) Qatryk - Dionizyjski anarchista Ludwik R. Papaj - Wariat lyberał Mariusz Wiącek - Ortodox i technokrata Jakub Staniak - Racjonalny antysocjalista wyrus - Postmodernistyczny libertarianin Trikster - Libertariański lewak Współpracują z nami: jlv2 - to już w historii było i wiadomo, jak się skończyło szczelo - wolnomyśliciel (myśli wolno, acz dokładnie) Jeżeli chcesz się przyłączyć, możesz napisać na ten adres.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka