artefakt artefakt
1769
BLOG

Pomnik ofiar katastrofy w Smoleńsku pod warunkiem, że...

artefakt artefakt Polityka Obserwuj notkę 65

w Krakowie powstanie pomnik bolszewików.

Minister kultury Rosji, Władimir Medinski, po rozmowie z polską ambasador w Moskwie przedstawił nowe warunki, na których Polska uzyskałaby prawo wybudowania w Smoleńsku pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy z 2010 roku. Otóż zaproponował Polsce wprowadzenie "zasady wzajemności" w kwestii pomników, zgodnie z którą pomnik w Smoleńsku mógłby stanąć, jeśli na krakowskim Cmentarzu Rakowickim powstałby pomnik ponad 1200 bolszewików, którzy zginęli podczas wojny polsko-bolszewickiej, a w Pieniężnie - pomnik generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego.

Według mnie jest to sytuacja patowa, bo bolszewicy dla Polski i Europy byli tym, czym  kilka wieków wcześniej hordy Czyngis-chana, a jeszcze wcześniej Hunowie - po prostu dążyli do zniszczenia zastanej cywilizacji, rzeźi ludności, a w szczególności elit i narzucenia swojego, prymitywnego porządku, właściwego dla organizacji społeczeństw (bo przecież nie cywilizacji) z azjatyckich stepów. Podobnie Armia Czerwona, która według propagandy kremla "wyzwoliła" Europę wschodnią i środkową, a de facto ją podbiła, zbolszewizowała i trzymała pod butem przez pół wieku.

Przyjaciele Rosjanie, jest Was na tym portalu tylu, że jestem pewien, iż przynajmniej kilku z Was dostrzeże i przeczyta mój wpis. Może jest to dobre miejsce, by zacząć dyskusję na tematy, z którymi władze Rosji i Polski sobie nie radzą.

Niestety, wasze władze nie tylko nie chcą zwrócić umytego(!) wraku samolotu, nie tylko nie przekażą stronie polskiej oryginałów czarnych skrzynek, ale zaczynają grać nawet symbolami pamięci o katastrofie i tragedii narodowej Polaków. Ale może nam Polakom tak się tylko wydaje, może Rosja pragnie nowej jakości w stosunkach wzajemnych, dlatego w kontekście wydarzenia współczesnego, sprzed raptem 5 lat sięga do historii sprzed lat stu. Jeśli tak, to przecież można by do sprawy podejść rzetelniej, "zasadę wzajemności" realizować jeszcze bardziej literalnie i cofnąć się w czasie nie tylko do II wojny światowej, czy wojny z 1920 roku, ale nawet do czasów Rosji carskiej.

Otóż wydaje mi się, że strona polska mogłaby rozważyć postawienie pomnika bolszewikom w Krakowie, gdyby w Moskwie, najlepiej na samym Kremlu, postawiono pomnik polskiej załogi, którą moskale pod przywództwem Pożarskiego i Minina wymordowali w 1612 roku. W końcu im też się należy pomnik, bo to wielcy żołnierze byli, i nie byle jaką bitwę wygrali, ale najpierw odnieśli świetne zwycięstwo nad połączonymi siłami rosyjsko-szwedzkimi pod Kłuszynem w 1610 roku, a później zdobyli samą Moskwę. Ewenement w historii Rusi. Co prawda Moskwą administrowali niecałe dwa lata, ale wywieźli stamtąd cara Wasyla Szujskiego, którego na postronku przyprowadzili do Warszawy, gdzie, nieborak, zgnił po paru latach. Był to pierwszy i chyba najbardziej dogodny moment w historii relacji polsko-rosyjskich, kiedy można było stworzyć trwałą unię personalną, tym bardziej że bojarzy obwołali carem polskiego królewicza Władysława IV Wazę.

Cała historia wyprawy moskiewskiej polskich wojsk, ich świetny sukces militarny, a później okoliczności śmierci w haniebnej rzezi przeprowadzonej przez ruską hołotę, wymaga upamiętnienia w postaci przynajmniej pomnika. Co do tego chyba nie ma wątpliwości.

Zatem, przyjaciele Rosjanie, zacznijmy chronologicznie: najpierw na Kremlu pomnik hetmana Żółkiewskiego, królewicza Władysława i bohaterskiej polskiej załogi administrującej Moskwą w latach 1610-1612, a później może(!) przyjdzie czas na pomniki bolszewików i krasnoarmiejców w Polsce.

artefakt
O mnie artefakt

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka