Zapanowało na salonie wściekłe poruszenie tym, że wobec pana Jarosława Kaczyńskiego wystosowano sądowne zapytanie, czy aby dobrze się czuje?
Prezes Kaczyński w dwóch udzielonych wywiadach dawał do zrozumienia, że z powodu zazywania silnych leków, nie wiedział,, w któryms momencie, co mówi. Teraz zatem sąd pragnie ustalić, czy z tych samych powodów, może byc tak, że Pan Prezes może dziś nie rozumieć, co się mówi do niego ( na sali sądowej)....
Czy sądowi chodzi o to, by Prezesa Kaczynskiego poniżyć? No w żadnym wypadku. Chodzi sądowi o to, by ustalić, czy Prezes odpowiada za siebie...Bo jeśli nie, to sądzony w takim stanie ducha byc nie może...Bo jego udział w rozprawie byłby udziałem człowieka nie bedącego w stanie udzielić odpowiedzi zzgodnych z obiektywnym postrzeganiem rzeczywistości...
Jest to więc kwestia zweryfikowania stopnia odpowiedzialności pana Prezesa za swoje słowa i czyny na dzień dzisiejszy...
Weryfikacja taka ma oczywiście kontekst szerszy, niz procesowy, . Pan Prezes jest stosunkowo znanym politykiem i działa w przestrzeni publicznej.. Stan jego umysłu ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia, czy to co robi, robi z całą odpowiedzialnoscią, czy jako ktos nie do końca ( przez silne leki) poczytalny...
Więc może był w tym wszystkim, o co pyta sędzia, także jakiś odruch obywatelski? I obywatelska ciekawość?
Może ten sędzia, który tylko skorzystał z legalnej i wręcz w interesie oskarzonych, stworzonej furtki prawnej, by zainteresowac się stanem ducha oskarzonego - nie rozumie, tak samo, jak część społeczeństwa....o co chodzi panu Kaczyńskiemu, kiedy szermuje "zdradą", "przypadkowym prezydentem", kiedy raz żałobnie, a raz "orgiastycznie" wywołuje na wiecach atmosferę skrajnie nieprzyjaznej nieufności wobec państwa ( a wiec także i wobec tego sędziego) oraz z aprobatą przyjmuje, kiedy dla niego zgromadzone tłumy skandują lub wynoszą na transparentach w górę, najgorsze , można rzec "niebywałe polityczne obelgi o innych politykach...
No to dowiedzmy się - pomyślał może sedzia - czy na czele takiego ruchu stoi ktos o jeszcze zdrowym rozumie, czy ktoś juz gubiący się tylko w tej morderczej dla bólu, ale i dla poczucia realności, farmakologicznej mgle...
Pytanie takie nie powinno rozwścieczać.
W końcu najwazniejsza jest prawda, bo tylko na niej można budowac, a uczciwie zdrowi nie mają się czego bać...