Podczas przekazywania znaku pokoju na uroczystościach pogrzebowych profesora Bronisława Geremka prezydenci Lech Kaczyński i Lech Wałęsa nie przekazali sobie znaku pokoju.
Czytając takie informacje nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Czy faktycznie rządzi nami zbieranina ludzi tak zacietrzewionych ,że nie potrafią spojrzeć na siebie życzliwie nawet nad grobem osoby ,którą tak bardzo chwalą? Nie napiszę o nich "elity" bo to słowo ma pozytywne konotacje. Przecież oboje są wierzący. Gdzie jest ich chrześcijaństwo? Czy Lech Kaczyński tylko po kilku kieliszkach wina jest ciepłym facetem pytającym Tuska czemu nie mogą się zobaczyć jak kiedyś- z żonami?
Wiem ,że szaleństwo w związku z pogrzebem Jana Pawła II było przesadą. Wszystkie pokolenia JP2, groteskowe pojednanie kibiców itd. było kuriozalne. Wiedząc to wszystko zastanawiam się czy żądam zbyt wiele od historycznego przywódcy Solidarności oraz profesora i prezydenta przy innym istotnym pogrzebie?
Ktoś może powiedzieć ,że się czepiam. Robię z igły widły.
Skoro tak to, dlaczego cała francuska elita polityczna wywodzi się z jednej szkoły? Bo mając te same wzorce i program w szkole rozumiemy się w lot i w krótkim czasie tworzymy zgrany zespół. Dlaczego tak trudno dostać się do Eton oraz Ivy League? Bo dostaniemy oprócz kompleksowego wykształcenia i znajomości kod którym możemy porozumiewać się z elitą intelektualną świata.
Ten kod pozwala tworzyć zespoły złożone z najlepszych w bardzo krótkim czasie. Czy można mówić o jakiejkolwiek zespołowości bez elementarnych gestów wzajemnego szacunku i zgody jak znak pokoju? Nie wydaje mi się. A przecież wspólnych mianowników prezydentom nie brakuje.
Kiedyś Polską rządziły dwie trumny. Po nich przyszła kolej na rządy komitetowe z KC na Czerskiej. Po czerskiej nastąpił Układ ,który wyparła IVRP. Czy dziś Polską rządzą poprostu frustraci? Chciałbym wierzyć ,że nie.
